Rozdział 12

1.2K 62 35
                                    

P. O. V Polska

Dobrze pamiętałem umiejscowienie tego lasu. Było na samych obrzeżach miasta, w którym mieszkam. Postanowiłem jednak nie wchodzić głębiej. Trudniej mnie będzie znaleźć w innej miejscowości. Minusem jest jednak to, że muszę przejść kilkanaście kilometrów. Stawia mnie to w trochę niekorzystnej sytuacji. Nawet jeżeli chciałbym pojechać autostopem to mało kto weźmie do samochodu osobę, która wygląda jakby się z kimś pobiła. Ogólnie ubrania postawiają mnie w złym świetle.

Postanowiłem jednak iść do swojego miasta. Będę musiał zmienić trochę swój wygląd. Najważniejsza jest zmiana stylu. Wcześniej ubierałem bluzy i jakiś spodnie. Teraz będę musiał postawić na bardziej elegancki strój. Jest jednak pewien minus. Nie mam żadnej kasy przy sobie.

Każdy plan ma jakieś wady. Jeżeli byłoby możliwe to wspiąłbym się ponownie po murze i był w lesie. Jednak minusem mogą być konsekwencje tego wszystkiego.

Chyba najlepszym sposobem będzie coś spontanicznego. Jedno jest pewne, będę musiał iść do swojego miasta, a z resztą to się okaże. W najgorszym przypadku będę złapany w przeciągu kilku godzin. Miałem jednak nadzieję, że to nie nastąpi.

Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że z tym plecakiem wyglądam jak podróżnik. Mogę się właśnie tak wtopić w tłum. Będę udawał, że interesuje mnie to całe miejsce, a tak naprawdę będę mógł zauważyć seryjnego mordercę, gdyby będę się tak rozglądał. Działa to na moją korzyść.

Coraz bardziej wgłębiając się w to miejsce obmyślałem swój plan. Minusem jest to, że wiele osób mnie tu zna. Prawdopodobnie będę chodził takimi dzielnicami, którymi nigdy nie przechodziłem. Wtedy będzie o wiele mniejsza szansa na to, że ktoś mnie pozna, a w dodatku będę bardziej wiarygodny w swojej nowej roli.

Po drodze leżały jeszcze przeciwsłoneczne okulary i jakaś czapeczka z daszkiem. Pod nimi był napis : Za darmo. Pomyślałem, że będzie to bardzo dobry pomysł na kamuflaż. Czapka zasłoni mi włosy. Okulary dadzą mi możliwość, aby nikt zbytnio nie widział w co się wpatruję. Wiadomo, obrócona głowa w jakimś kierunku może mnie zdradzić, ale przecież mogę się patrzeć w niebo lub w coś innego. Nikt nie złapie ze mną kontaktu wzrokowego.

Przez całą drogę cały czas ostrożnie wszystko robiłem. Bałem się, że zrobię coś przez co zostanę zauważony. Nie chciałem wpaść ze swoim kamuflażem. Żałuję, że nie mam jednak jakieś kasy. Mógłbym się przejechać do innego miasta, w którym nie musiałbym aż tak uważać.

Dotarłem to tych dzielnic, które nie są mi znane. Wiedziałem, że się zgubię, ale lepiej to niż żeby ktoś mnie rozpoznał. Wtedy miałbym jeszcze bardziej przechlapane niż teraz. Dodatkowo te dwa nowe elementy ubioru trochę mnie chroniły. Miałem przynajmniej taką nadzieję.

Najgorszy był jednak moment kiedy ktoś przeszedł obok mnie, a z tą osobą miałem całkiem dobry kontakt. Patrzycie na siebie, a ty wiesz kim jest ta druga osoba, która próbuje sobie ciebie przypomnieć. Mimo wszystko wyszedłem z tego cało i nie musiałem się aż tak o to martwić.

Po jakimś czasie czułem się obserwowany. Nie mogłem jednak zauważyć kto na mnie patrzy. Trochę się boję co się stanie. Przecież często można zauważyć gdzie stoi osoba, która cię obserwuje. U mnie niestety to zadanie było niewykonalne.

W pewnym momencie stanąłem na pustej ulicy. Nikogo tutaj nie było, ale cały czas czułem, że ktoś się na mnie gapi. Zanim cokolwiek mogłem zareagować albo iść tam gdzie jest dużo ludzi to ktoś zatkał mi nos i usta jakaś szmatką. Automatycznie się zaciągnąłem. Skutkiem tego była utrata przytomności.

Kajdany (GERPOL)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz