Rozdział 18

1K 52 59
                                    

P. O. V. Polska

Po powrocie do domu zacząłem rozmyślać nad moją decyzją. Była ona w ogóle słuszna? Przecież tyle przez niego wycierpiałem, ale moje serce nie może z niego zrezygnować. Mimo wielkich chęci usunięcia go z pamięci wciąż zajmuje mi większą część umysłu.

Zdenerwowany kopnąłem w krzesło, które obok mnie stało. Z powody złości nawet nie poczułem bólu mimo tego, że mebel uderzył z wielkim hukiem o podłogę. Nie przejmowałem się tym. Bardziej zainteresowała mnie karteczka, które upadła na ziemię. Pewnie leżała na krześle, ale gdy w niego kopnąłem spadła. Wziąłem do ręki i zacząłem ją czytać.

Spotkajmy się na cmentarzu o 3.00. Chciałbym coś Ci wyjaśnić, więc lepiej przyjdź, bo to jest pilna sprawa. Jeżeli nie przyjdziesz dosięgnie cię kara.

Ta groźba nie wpłynęła na mnie mocno. Przy nim powoli się przyzwyczajałem do tego typu sytuacji. To już zalicza się pod formę szarej codzienności.  Mimo wszystko postanowiłem jednak na to spotkanie pójść. Zaciekawił mnie co mi takiego chce wytłumaczyć i jakie to jest pilne.

Czas bardzo szybko zleciał. Odpocząłem chwilę, ogarnąłem swój dom i inne rzeczy. Przy okazji zamówiłem pizze. Włączyłem film na netflixie, dzięki czemu straciłem prawie rachubę czasu. Na szczęście przypomniało mi się w porę o spotkaniu, do którego musiałem się przygotować.

Ubrałem się o wiele cieplej. Będziemy tam o 3 w nocy, więc za ciepło nie będzie. W dodatku trząsłem się lekko ze stresu przed jego wyjaśnieniami. Wziąłem kilka uspokajających oddechów i wyszedłem z domu.

W niektórych momentach musiałem biec. Nie chciałem się spóźnić, więc pośpiech był ode mnie wymagany. W dodatku zostały mi niecały 3 minuty, a ja wszedłem przez główną bramę.

Nie wiedziałem gdzie dokładnie mamy się spotkać. Ten cmentarz jest dużej wielkości, więc znalezienie się będzie lekkim problemem. Jego sylwetki nigdzie nie mogłem znaleźć. Dopiero po kilku dłuższych chwilach zauważyłem jak ktoś pośpiesznie idzie w moją stronę. Po raptem 5 sekundach stanął przede mną.

- Witam cię. Cieszę się, że przyszedłeś- o dziwo był miły, co było bardzo rzadkim zjawiskiem.

- Dzień dobry- chciałem jak najszybciej wszystkiego się dowiedzieć.

- Przejdźmy się. Po drodze wszystko Ci wyjaśnię-

Ruszył w tylko dla siebie znanym kierunku. Stanąłem chwilowo jak słup soli, ale ruszyłem za nim. Dziwiło i niepokoiło mnie jego zachowanie, które do tej pory nigdy nie pokazywał.

- Pewnie ciekawi cię to, czemu moją ofiarą byłeś właśnie ty, prawda?- czekał na moją odpowiedź.

- Tak- mimo mojego szeptu usłyszał mnie wyraźnie.

- Spodobałeś mi się. Wyglądałeś tak niewinnie przy naszym pierwszym spotkaniu. Zapragnąłem cię mieć. W dodatku złożyłem Ci obietnicę, którą chciałem dotrzymać. Nawet jeżeli mnie nie kochasz i tak jesteś mój- powiedział.

- T-tylko, że j-ja- przeklinałem swoje jąkanie.- K-kocham cię- zarumieniony spojrzałem w dół nie chcąc łapać z nim kontaktu wzrokowego.

Podniósł prawie natychmiast moją głowę i czule wpił się w moje usta. Kiedy zdałem sobie sprawę z obrotu wydarzeń odwzajemniłem pieszczotę. Całowaliśmy się na środku cmentarza. Tego nigdy w życiu nie widziałem.

Kajdany (GERPOL)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz