Rozdział 5

1.5K 85 59
                                    

P. O. V Polska

Po dosyć krótkim czasie doszedłem do swojej prowizorycznej kryjówki. Miałem nadzieję, że będzie ona przez jakiś czas skuteczna, bo musiałem wymyślić jakiś sensowny plan na dalszą ucieczkę. Dodatkowo nie miałem żadnego jedzenia lub picia. Był to dosyć spory minus, bo od dłuższego czasu nic prawie nie jadłem. Na szczęście jestem dosyć odporny na głód, więc szybko go nie poczuje. Niestety musiałem się jednak uszykować na moment, gdy będę słabł z powodu braku pożywienia i picia.

Chcąc zająć czymś innym moje myśli, zacząłem się rozglądać po ruinach. Różne przedmioty walały się dookoła. Rysunki, którymi autorami były małe dzieci. Niestety nie dało się ich wystarczająco zobaczyć, bo były w kompletnie złym stanie. Zacząłem szukać czegoś innego. Najbardziej przykuł moją uwagę stary materac, który był w dosyć dobrym stanie. Wziąłem go szukając jakiegoś dobrego miejsca na przespanie się. Wtedy zdobędę więcej czasu, aby nie jeść i będę miał więcej energii. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Szukanie jakiegoś wystarczającego ukrycia było dość trudne. Przez dłuższy czas nie udawało mi się to. Były ku temu różne powody. Jedna ze ścian była kompletnie rozwalona, więc łatwo byłoby mnie zauważyć. Na szczęście udało mi się znaleźć dosyć sporej wielkości kwadracik. U góry był jeszcze jakby daszek, więc nie będzie mi padało. Minusem było dostanie się tam. Musiałem wyjąć kilka cegieł i włożyć tam materac.

Po dłuższym czasie udało mi się to. Wszedłem też tam i włożyłem cegły na swoje miejsce. Było ciemno, więc zacząłem szukać jakiegoś światła w kieszeniach. Okazało się, że w mojej prawej, tylniej kieszeni była prowizoryczna latarka. Była ona bardzo małej wielkości, ale na takie momenty była wręcz idealna. Czułem się uratowany, bo posiadała tam jeszcze gaz pieprzowy.

Włączyłem latarkę, która oświetliła całe to miejsce. Na podłodze zauważyłem różne papiery, zabawki i inne przedmioty. Zdziwiło mnie to, bo wyglądało to wszystko na świeże. Zacząłem się temu wszystkiemu przyglądać. Ułatwiła mi gazeta, która leżała w kącie. Spojrzałem na datę. Była ona raptem 5 dni temu. W szoku zacząłem się bardziej rozglądać. Okazało się, że znajdowałem się w salonie, który był połączony z kuchnią. Przypominało to lekko kawalerkę, ale cieszyłem się, że cokolwiek znalazłem.

Pomyślałem, że dobrym pomysłem byłoby spojrzenie w lodówkę. Zdziwiło mnie to, że jest prawie nienaruszona, ale cieszyło mnie to. Dziękowałem Bogu za to, że udało mi się to miejsce znaleźć. W lodówce zauważyłem różne szynki. Sprawdziłem czy są jeszcze dobre i ku mojemu zdumieniu były. Spojrzałem też w zamrażarkę. Znalazłem tak cały bochenek chleba, który był zamrożony i kilka bułek. Od razu wyciągnąłem jedną bułkę i sprawdziłem czy też jest dobra. Ku mojemu zadowoleniu była.

Minus był jeden. Musiałem dłuższą chwilę poczekać, aż mi się rozmrozi. Wtedy będę mógł ją zjeść. Z niecierpliwością czekałem aż to nastąpi. Chcąc zająć się czymś innym kontynuowałem wędrówkę po kawalerce. Wciąż byłem w szoku, że wszystko dookoła zostało zniszczone, a to miejsce jest w prawie idealnym stanie. Jedynie walające się rzeczy, kurz i brud utrudniały trochę sprawę, ale dało się to wszystko przeżyć.

Okazało się, że udało mi się znaleźć kolejną latarkę. Może mi się ona przydać, bo dotychczasowa zaczęła się powoli kończyć. Chciałem ją tylko zostawić, bo posiadała gaz pieprzowy. Ta latarka, którą teraz znalazłem nie posiadała gazu. Był to minus, ale co się dziwić jeżeli prawdopodobnie było tu małe dziecko? Przecież mogło sobie zrobić krzywdę.

Po kilkunastu minutach wreszcie mogłem sobie coś zjeść. Zadowolony z tego wziąłem się za posiłek. Były to skromne kanapki, czyli bułka i na to szynka. Szybko się tym najadłem z czego byłem zadowolony. Po jedzeniu postanowiłem się położyć spać, aby nabrać więcej siły do dalszej wędrówki.

Kajdany (GERPOL)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz