ROZDZIAŁ 18

68 7 4
                                    

Will POV

Dzień turnieju zaczął się dla nas, czyli zwiadowców bardzo wcześnie. Jeszcze przed świtem udaliśmy się na mały trening. Potem niestety musieliśmy udać się na arenę. Na szczęście żadne z nas nie brało w nim udziału, więc mogliśmy usiąść w miejscach na końcu trybun. Udało nam się nawet przekonać do tego Halta a ten przytargał tam Arcturusa. Dlatego wiedziałem, że nudno nie będzie, już poprzedniego dnia mieliśmy pokaz, że z nimi zawsze jest ciekawie.

Na sam turniej nie wyczekiwałem z niecierpliwością, bo nie przepadam za miejscami przepełnionymi ludźmi. A turnieje kojarzą mi się z całym dniem siedzenia na tyłku, co po prostu do mnie nie pasuje. Haltowi też, więc przed jakimiś uroczystościami czy innymi wydarzeniami, obaj spędzamy noc na treningu, lub jedziemy nocą. To nie sprawia, że zasypiamy na siedząco, ale dzięki temu jesteśmy w stanie spokojnie przesiedzieć przez cały dzień.

Plusem jest też to, że dzięki temu z Haltem nie przerzucamy się zgryźliwymi komentarzami na temat siebie nawzajem i każdego w zasięgu wzroku podczas przemówień ważnych osobistości. To ostatnie, raz sprawiło, że zawsze opanowana lady Pauline (która akurat siedziała za nami), ledwo powstrzymała się od zdzielenia nas po głowach.

Od tamtego czasu bardziej uważamy. Coś mam wrażenie, że dzisiaj będzie ciekawie, bo na trybunach siedzi lady Pauline, która zna zwyczaje Halta i prawdopodobnie wie o tym, że mój mentor się tu znajduje.

Nie pomyliłem się, bo w pewnym momencie kurierka powiedziała coś cicho do króla Hominium i ku ledwo widocznemu przerażeniu Halta, skierowała się w stronę krańca trybun. Po chwili nas wypatrzyła i nie tracąc czasu podeszła do nas i lekko się uśmiechnęła na nasz widok.

Prawdopodobnie rozbawił ją fakt, że Halt i Arcturus mierzyli się groźnymi spojrzeniami, bo o coś się pokłócili, ja siedziałem między tymi dwoma. Z kolei Gilan i Katniss rzucali w siebie jabłkiem. Po chwilowym zastanowieniu kurierka usiadła między mną a Haltem. Moim zdaniem był to bardzo zły pomysł ale nic nie skomentowałem.

Niedługo rozpoczął się turniej i patrzyliśmy na tą jakże pasjonującą rywalizację. Najpierw były wyścigi demonów ze wspomaganiem czarami. Potem zwycięzcy mierzyli się z sobą w szermierczym pojedynku. To był jedyny element jaki oglądałem z ciekawością, bo to mogło mi kiedyś pomóc. Na koniec był pojedynek magia + broń biała. To było... interesujące co najmniej. Chociaż mnie bardziej interesowało to co rozgrywało obok mnie.

Dość trudno przecież zignorować kurierkę wytrąconą z równowagi i dwóch mężczyzn kulących się pod jej spojrzeniem. Jak wszystko się skończyło, niestety wszyscy poza Haltem, którego oficjalnie tu nie było, musieliśmy iść na uroczystość, podczas której Fletcher będzie oficjalnie mianowany na kapitana.

Nie mam nic do chłopaka, jest całkiem miły i dość podobny do mnie, ale naprawdę tych ważnych uroczystości nigdy nie lubiłem. Zwłaszcza gdy ludzie na mnie patrzą, brrrr okropieństwo.

Na moje nieszczęście lady Pauline stwierdziła, że wypadałoby nas przedstawić królowi i ludziom mu towarzyszącym jako resztę delegacji Araluenu. To jest jeszcze gorsze niż gapienie się na mnie zwykłych ludzi.

Na początku starali się mnie zdyskredytować z powodu na wiek, ale odbiłem ich argumenty szybkim stwierdzeniem że Fletcher jest ode mnie jeszcze młodszy. To zamknęło im buzie i wyraźnie rozbawiło króla, widocznie on też nie przepada za nadętymi ludźmi.

Niepożądanym momentem wieczoru było wejście Rooka i zaaresztowanie nowo mianowanego kapitana. Żal mi było chłopaka, ale cóż poradzić, nie mogę nic zrobić.

Następnego dnia zaczęliśmy wracać do Araluenu, niestety razem z lady Pauline, ale Halt zabiera się z nami, więc będzie znośnie.


Jeszcze tylko epilog i to będzie koniec tej książki, jednak bardzo możliwe jest, że będzie druga część. Jak tylko uda mi się zmotywować i ją napisać zacznę publikować o wyprawie na terytorium orków, ale z taką zmianą, że każda z czterech grup będzie miała nie przewodnika, tylko zwiadowcę. Oczywiście zwiadowcami będą Will, Gilan, Katniss iiiiiiiiiii Halt.

Pozdrawiam

Morwanneg

PS. Jeśli ktoś chciałby, żeby w następnej książce coś lub ktoś się pojawił, lub ma pomysł na imiona demonów Willa i Gilana, albo rasę nowego demona Katniss jestem otwarta na propozycje.

PPS. Jestem wdzięczna tym co komentują i gwiazdkują, bo to naprawdę miłe wiedzieć że komuś moje wypociny się podobają. Ostatnio zupełnie przez przypadek szukając fanfiction do czytania wpadłam na swoją książkę i widząc ilość "oczek" i gwiazdek byłam bardzo zaskoczona. Bardzo za to dziękuję, bo zaczęłam pisać tak naprawdę dla własnego rozwoju a okazało się, że komuś to się podoba. Każdy pozytywny komentarz jest dla mnie tak naprawdę zaskoczeniem, bo mam umysł raczej ścisły i nie podejrzewałam się o możliwość pisania z sensem.

PPPS. To był zły pomysł by pisać tyle postscriptum'ów (czy takie słowo w ogóle istnieje?)

Zwiadowcy w Akademii Vocanów [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz