ROZDZIAŁ 3

140 11 0
                                    

Katniss POV

No to Will mnie zaskoczył, umie rysować. Teraz może trochę o tym jak się poznaliśmy. W Skandii byłam niewolnicą, a jako że walczyłam gdy napadli na moją wioskę dostałam przydział na dziedzińcu. Niedługo po mnie przyszedł jeszcze jeden nowy chłopak z Araluenu, czyli mojego rodzinnego królestwa. Pewnego dnia ktoś chciał mi dać ziele cieplaka. Byłam wychłodzona i już prawie ktoś wsadził mi liścia do ust gdy obok mnie usiadł Will. Nie znałam go, ale on okrył mnie swoim kocem, jednocześnie odpędzając tego ktosia z zielem. W ten sposób się poznaliśmy. Potem trzymaliśmy się razem. Gdy któregoś dnia naraził się „dowódcom" i dostał pracę przy wiosłach wiedziałam, że czas uciekać. Co prawda powiedział mi o królewnie, ale ona miała szanse przeżyć.

Zarówno ja jak i Will za to byliśmy na skraju wytrzymałości fizycznej. Podjęliśmy decyzję o ucieczce, Evanlyn mieliśmy uwolnić dopiero za jakiś czas. Gdy oboje rąbaliśmy drzewa, w pewnym momencie po prostu poszliśmy głębiej w las i ukryliśmy się tam. Potem nocą wyszliśmy z kryjówki i skierowaliśmy się w stronę gór, gdzie jak wynikało z podsłuchanych rozmów znajdowała się chatka dla myśliwych. Przez następnych kilka dni w dzień spaliśmy na drzewie, a w nocy wędrowaliśmy. Po drodze Will uczył mnie jak tropić i ukrywać się. Dowiedziałam się też, że przed porwaniem był uczniem zwiadowcy Halta. Za naszą jedyną broń służyły siekiery, którymi wycinaliśmy drzewa przed ucieczką. Po drodze chłopak zaczął coś robić, nie znałam się, dla mnie wyglądało to jak powyginany patyk. Gdy któregoś dnia go o to zapytałam powiedział, że robi łuk, ponieważ jest to broń którą najlepiej się posługuje. Powiedział, że później będzie robił drugi dla mnie. Jeszcze przed nastaniem poranka dotarliśmy do chatki.

Od razu zabraliśmy się za porządkowanie i zrobiliśmy przegląd tego co było w chatce. Znaleźliśmy trochę jedzenia i mały łuk myśliwski ze strzałami. Sam budynek był jednoizbowy, w pomieszczeniu był stół, łóżko, palenisko i kilka szafek. Na zewnątrz, do tylniej ściany przylegała mała stajnia, w której znaleźliśmy kilka rzeczy, które można było wykorzystać. Później zrobiliśmy posiłek, na który składały się resztki z tego co jedliśmy w lesie. Po skończonym posiłku, Will poszedł na polowanie a ja porąbałam drewno na opał. I żyliśmy w ten sposób przez jakiś czas. Ja uczyłam się strzelać z łuku, Will doskonalił swoje zwiadowcze umiejętności. Od pewnego momentu kontrolowaliśmy to co dzieje się w Hallasholm.

Evanlyn dawała sobie radę, więc na razie nie planowaliśmy jaj uwalniać. Pewnego dnia gdy chodziliśmy po lesie z Willem, natknęliśmy się na dwóch jeźdźców. Prawie dostałam wtedy strzałą, uratował mnie refleks chłopaka. Ten co strzelał kazał nam wstać i pokazać się. Później dowiedziałam się od Willa, że był to Halt. Oboje powoli wstaliśmy. Mężczyzna nie poznał Willa, więc po prostu zapytał się nas kim jesteśmy i co tu robimy. Odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą, że jesteśmy zbiegłymi niewolnikami i ukrywamy się. Uwierzył nam, ale zagroził że jeśli jeszcze raz nas zobaczy w pobliżu to uzna nas za szpiegów i zabije.

Potem była wojna z Temudżeinami. Pomagaliśmy Skandianom, ale nikt o tym nie wiedział. Z tego co wiem to jakiś tydzień po ucieczce uznali nas za martwych. Gdy odpływał statek do Araluenu razem z Haltem, Horace'm i Cassandrą, ukryliśmy się na nim. Przez cały rejs nikt nas nie widział. Gdy dobiliśmy do brzegu, czekaliśmy na moment gdy będzie można zejść ze statku nie zauważonym. Mieliśmy niezły ubaw patrząc na ucztę powitalną.

Następnego dnia udaliśmy się do gabinetu dowódcy Korpusu Zwiadowców. Było to dość zabawne spotkanie, ponieważ wkradliśmy i ukryliśmy się tam, gdy Crowley był u króla. Bardzo się przestraszył, gdy nagle się z nim przywitaliśmy i wyszliśmy z ukrycia. Nie poznał Willa, ponieważ miał na twarzy chustę, zresztą tak jak ja. Po dłuższej rozmowie, stwierdziliśmy że Will po prostu pojedzie do Redmont i zrobi niespodziankę Haltowi. Ja natomiast, mimo mojego wieku (19 lat) miałam zacząć naukę na zwiadowcę pod okiem Crowleya. Podczas tej rozmowy ustaliliśmy również, że mój mistrz nie powie skąd się wzięłam, a ja i Will mamy udawać, że się nie znamy. Potem pod wpływem trafnego pytania założyliśmy się, ile czasu uda nam się ukrywać moją przeszłość. Crowley stwierdził, że raczej nikt się nigdy nie dowie, ja powiedziałam że maksymalnie rok. Will natomiast wyliczył, że trzy, cztery lata.

Cóż Will miał rację. Teraz siedzę razem z Willem, Haltem i Gilanem przy stole. Kończymy właśnie posiłek złożony ze smacznej potrawki i kawy. Męska część grupy pije ją z miodem, ale mi smakuje tylko gorzka. Razem z Willem skończyliśmy opowiadać nasze przygody ze Skandii. Powiem tak, byli zszokowani. Zwłaszcza Halt, gdy dowiedział się o naszym spotkaniu. Potem rozmowa płynnie przeszła na misję.

Mentor moich przyjaciół zaczął od opowieści o demonach, zaklinaczach i Eterze. Opowiedział o królestwie, gdzie praktycznie każdy z predyspozycjami do zaklinania jest dowódcą w wojsku. Gdzie poza ludźmi żyją krasnoludy, a w sąsiednich państwach elfy i orkowie. Mówił o Akademii Vocanów gdzie szkolą się zaklinacze. Gdy skończył mówić Gilan zapytał go co to ma wspólnego z misją. On roześmiał się mówiąc wszystko. Po chwili kontynuował,
- Hominium pragnie zawrzeć pokój z Araluenem. W ramach zacieśniania sojuszu, wy pojedziecie na rok do Akademii Vocanów, a delegacja od nich będzie przebywać w Araluenie u króla. I zapomniałbym pojedzie z wami jakaś kurierka i ona pozna tą „oficjalną" część królestwa.
- Dlaczego akurat my mamy iść do Akademii Vocanów? – zadał pytanie Will. Nie powiem też mnie to ciekawiło.
- Ponieważ muszą to być osoby zaufane i takie które mogą nauczyć się zaklinania – odpowiedział. – I uprzedzając pytania tak sprawdzałem wasza trójka ma predyspozycje do zostania zaklinaczami.

Dobra nie wiem kiedy i jak to sprawdzał, ale nie ciekawi mnie to. Po chwili Halt powiedział, że on sam jest zaklinaczem. Nie zdziwiło mnie to bardzo, bo czasami zdawało się, że ma ponad naturalne zdolności.

Gdy już przyswoiliśmy informacje Halt poinformował nas, że to od niego dostaniemy swoje demony. Ciekawiło mnie jak to się dzieje. Mentor wyjął jakąś matę z szafki i rozłożył ją. Była ona skórzana a na środku widniała pięcioramienna gwiazda w okręgu.
- Każdy z was przywoła demona czytając swój zwój. No to kto pierwszy? – zapytał się Halt.
- Może Will – zaproponowałam , a Gilan mnie poparł kiwając głową.
- No to Willu ty pierwszy – powiedział Halt. – Wolisz striksa czy sowogryfa?
- Nie wiem – w sumie to cieszę się, że to on poszedł na pierwszy ogień.
- To po prostu wybierz jeden z tych zwojów – powiedział Halt wyciągając przed siebie trzy rulony.
- To ten – powiedział Will biorąc jeden z nich.
- Dobrze, to teraz powiem ci jak przywołać demona. Katniss, Gilan wy też słuchajcie, bo nie będę powtarzał. To najpierw usiądź przed skórą zaklinacza, potem głośno i wyraźnie przeczytaj to co jest tam napisane. W trakcie czytania pojawi się przed tobą kula światła, ale nie przerywaj wtedy. Po przeczytaniu całości pojawi się twój demon. A i jeszcze jedno, możesz wyczuć jego emocje. Nie przestrasz się tego to normalne – powiedział Halt. – Skoro już wszystko jasne to zaczynaj – dodał.

Zwiadowcy w Akademii Vocanów [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz