ROZDZIAŁ 13

97 10 9
                                    

Halt POV

Przez cały czas trwania misji w Akademii Vocanów, myślałem o tym jednym roku który tam spędziłem. To było jeszcze przed moją ucieczką i tak naprawdę to tylko te kilka normalnych osób z akademii, powstrzymywało mnie przed ucieczką. Czara się przelała po trzeciej próbie zabicia mnie przez mojego brata bliźniaka. Nadal czasem brakuje mi Elaine, Arcturusa, Edmunda i Alice, ale wiem że lepiej jest jak prawie nikt nie wie o tym że żyję.

Kontakt utrzymuje jedynie z Arcturusem, dlatego wiem jak radzą sobie moi uczniowie i Katniss. Planuje przyjechać na turniej i zobaczyć jak sobie radzą. Wiem o ich słabych i mocnych stronach, więc obawiałem się że mogą sobie nie poradzić. Jednak moje obawy okazały się bezpodstawne. Jak wynika z listów Arturusa, są jednymi z lepszych uczniów.

Gdy dowiedziałem się o turnieju, zdecydowałem się pojechać, by zobaczyć się z przyjacielem i sprawdzić czy Will, Gilan, Katniss i Pauline nie potrzebują przypadkiem pomocy. Podróż nie zajęła mi dużo czasu, bo podróżowałem sam, po dość dobrze znanym mi terenie.

Gdy dojechałem, zostałem powitany widokiem zamku, z którym wiążę sporo wspomnień. I tych dobrych i tych złych. Niedługo później powitał mnie Arcturus. Niemal go nie poznałem, ale udało mi się i zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałem się o wielu rzeczach, o których nie mógł mi napisać i podokuczaliśmy sobie nawzajem.

Prawie poczułem się jak za starych dobrych czasów, gdy obaj siedzieliśmy w „izolatce", ja z powodu mojego bardzo buntowniczego zachowania, on pochodzenia. Lubiliśmy to. Jesteśmy podobni z charakteru, więc wreszcie mam kogoś kto zrewanżuje mi się przez komentarz równie uszczypliwy jak mój.

Teraz obaj z ukrycia obserwujemy, ludzi zbierających się na turniej. Ja tam chcę tylko zobaczyć jak sobie radzi Will i Gilan, a Crowleyowi muszę zdać raport dotyczący postępów jego uczennicy. Po chwili ich dostrzegłem, wszyscy troje mieli zwykły strój zwiadowcy, minus peleryna, kołczan i łuk, plus miecz. Z dumą zauważyłem, że nadal mieli przy pasie noże.

Po chwili Will został wyzwany na pojedynek i ledwo powstrzymałem chęć przyszycia strzałą tego aroganckiego arystokraty. Chłopak ten podejrzanie przypominał mi mojego wroga i jedno spojrzenie na Arcturusa potwierdziło moje podejrzenia. To jego syn.

Na szczęście Gilan się przyłożył do treningu, więc Will pokazał klasę. Jako osoba, która naoglądała się pojedynków, musiałem stwierdzić że pojedynek należał do tych lepszych.

W pewnym momencie zauważyłem zmianę w ruchach obu nastolatków. Początkowo nie wziąłem tego na serio, ale po krótkiej chwili zauważyłem, że obaj zaczęli traktować walkę bardzo poważnie. Po jakimś czasie poznałem przyczynę.

Ten nadęty arystokrata chciał zranić mojego ucznia! Jedynie Arcturus powstrzymał mnie przed zakończeniem tego pojedynku jednym celnym strzałem. Na szczęście Will sobie dobrze radził, gdy stracił miecz myślałem, że to koniec, ale musiał kontynuować pojedynek.

Wtedy przypomniałem sobie jak na polance przy chatce chłopak ćwiczył uniki i od razu stałem się spokojniejszy. Po dłuższym czasie i kilku sytuacjach, które naprawdę prosiły się o postrzelenie blondyna, Will wygrał.

Jednak wtedy na scenę wkroczył Rook. Jego też nienawidziłem za swoich szkolnych czasów. Chwilę później Arcturus kłócił się z tym wyjątkowym przypadkiem człowieka bez mózgu, a Will próbował jednocześnie przerwać kłótnię i udowodnić, że działał w obronie własnej.

Biedny chłopak, oni to nawet o błahostki potrafili się kłócić jakby co najmniej ich życie od tego zależało.

Wkrótce udało się wszystko wyjaśnić. Harold (którego poznałem całkiem nieźle za czasów w szkole, ze względu na traktat pokojowy między królestwami?) ogłosił wygraną Willa. A turniej przełożony został na następny dzień ze względu na „obrażenia" tego blondyna co walczył z Willem.

Gdy tylko wszyscy zaczęli się rozchodzić, zauważyłem że Gilan, Will i Katniss, rozmawiając kierują się w moim kierunku.

Czyli mnie zauważyli...

Jestem z nich dumny, zauważyli mnie i nie dali po sobie poznać.


Dzień dobry/dobry wieczór

Rozdziały staram się teraz na prośbę mojego brata wstawiać częściej, i prawdopodobnie rozdziały będą się pojawiać w niedzielę. Tak jak miał ten rozdział, ale nie został skończony na czas. Mam nadzieję, że to niezbyt widać ale niezbyt wiedziałam jak napisać końcówkę, więc może być kiepska.

Przepraszam też wszystkich, którzy wyłapią jakieś błędy związane z zaklinaczami, ale książkę czytałam dawno, i była ona z biblioteki, więc nie wszystko dobrze pamiętam. W domu mam tylko almanach zaklinacza, co niezbyt mi pomaga.

Pozdrawiam Morwanneg

Zwiadowcy w Akademii Vocanów [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz