Mury Akademii okazały się być wtapiającą w otoczenie kolejną kamienicą w głębi miasta. Sara stanęła przed drewnianymi drzwiami i zadzwoniła mosiężnym dzwoneczkiem. Liantha stała dwa kroki za nią, ubrana w swoją nową suknię i trzewiki. Ręce drżały jej niemiłosiernie więc schowała je zapobiegawczo za plecami. Przysadzista kobieta spojrzała na nią z ukosa, uśmiechając się nieznacznie dodając jej otuchy. Wczorajszego wieczora przyszła do jej pokoju w tawernie i opowiedziała jej pobieżnie jak wygląda nauka w Akademii. Liantha nie znała podstaw magii, przeszła już rytuał i była zbyt niedoświadczona żeby dołączyć do rówieśników. Jedyną jej szansą było indywidualne nauczanie u jednego z mentorów, jeśli Rada się na to zgodzi.
Drzwi uchyliły się nieznacznie i przez szparę dziewczyna zobaczyła szczupłą blondynkę ubraną w szary fartuch. Duże, niebieskie oczy skakały od jednej do drugiej z ciekawością.
- O co chodzi? Zapytała cichy głosem.
- Przyszłyśmy do Rady.
- W jakiej sprawie?
- Nie muszę Ci się tłumaczyć dziecko ze swoich prywatnych spraw. Poinformuj Radę, że przyszła Sara Thinker z Lianthą... jak Ty dziecko masz na nazwisko? - Sara odwróciła się do rudłowłosej.
- Nie mam nazwiska... - Liantha speszyła się jeszcze bardziej i utkwiła wzrok w swoich butach.
- No tak. Powiedz po prostu, że przyszła Sara Thinker i ma pilną sprawę do Rady.
Drzwi zatrzasnęły się i usłyszały jak po drugiej stronie dziewczyna odchodzi szybkim krokiem.
- Nie można tak po prostu wejść do Akademii?
Sara spojrzała na nią pobłażliwie i pokręciła przecząco głową.
- W tym mieście wszyscy chronią się magią. Do Akademii i Sanktuariów można wejść tylko na zaproszenie kogoś ze środka, albo osoba do tego uprawniona przez Radę lub Wieszczki. Ty naprawdę nic nie wiesz... - westchnęła cicho.
Po chwili usłyszały jak drzwi ze skrzypnięciem otwierają się i przed nimi stanęła wysoka kobieta ubrana w powłóczystą , czarną suknię.
- Sara Thinker. Cóż Cię sprowadza do Rady? Nie utrzymujesz kontaktu z nami od chwili zakończenia Twojej edukacji. Nie masz nawet naszego pozwolenia na handel w tym mieście i nagle masz czelność pojawiać się w naszych progach. Co takiego Cię skłoniło do przybycia tutaj?
- Droga Madrego! Jak miło widzieć znajomą twarz po tylu latach!
- Bez wzajemności.
- Och nie bądź taka uszczypliwa!
- Do sedna. Nie mam całego dnia na słowne potyczki z Tobą.
Sara uśmiechnęła się i wskazała głową na Lianthę. Ta już zapobiegawczo opuściła wzrok i starała się wyciszyć zewnętrzne bodźce. Przez cztery dni pobytu w Ruille jej dar stawał się nie do zniesienia, zwłaszcza w towarzystwie obcych osób które nie potrafiły wygłuszyć swoich emocji.
- Co to za dziewczyna?
- Długożywa, jest dość hojnie obdarzona magią, ale nie umie jej okiełznać.
- Ile masz lat, dziecko?
Liantha pozwoliła sobie spojrzeć kobiecie w oczy, bezdenne i wirujące. Biło od niej pewnością siebie i spokojem.
- Siedemnaście, Pani.
- Siedemnaście... Czyli przeszłaś już rytuał? Co mam zrobić z dziewczyną, która powinna być na ukończeniu swojej edukacji magicznej? Saro nie wygłupiaj się. Nie przyjmujemy do Akademii wyszkolonych czarownic.
CZYTASZ
Córka Ognia
FantasiMagiczne istoty zostają coraz częściej tępione przez rasę ludzi. Demony zostały zepchnięte w czeluście Kamiennych Gór Północy, Czarownice znalazły spokój na Równinach Ruille. Puszcze i Lasy niegdyś pełne magii, teraz wycinane są przez ludzi. Magia...