~Prince solitaire~

1K 98 81
                                    

Spojrzałem pustym wzrokiem na rozwaloną po całej kuchni mąkę i chłopaka, który jakby nigdy nic siłował się z mikserem. Dobre 3 godziny spędziłem już w kuchni na próbach upieczenia "przeprosinowego" ciasta, jednak skończyło się na tym, że jedynie obserwowałem zmagania nastolatka. Wyglądał jakby całkiem dobrze się przy tym bawił, więc stwierdziłem, że najlepszym wyjściem, będzie poprostu nie przeszkadzanie mu. Co prawda kuchnia wyglądała jakby przeszło tu tornado, a zaschnięte plamy od nie wyrobionego ciasta znalazły się nawet na suficie. Ta sytuacja musiała wyglądać szczególnie zabawnie z boku, bo ani ja, ani on nawet się nie znaliśmy. Mimo wszystko nieznajomy chłopak właśnie demolował mi kuchnie z użyciem ciasta na sernik, ewentualnie szarlotkę, szczerze mówiąc nadal nie wiem jaki to przepis właśnie poszedł w obieg.

- Mamy jeszcze mleko? - mruknął po chwili, wyłączając mikser i wycierając masę na ciasto z twarzy.

- Ostatni karton wyleciał przez okno kiedy ciasto z patelni wybuchło podczas ostaniej próby... - mruknąłem, wyciągając papierosa z kieszeni i odpalając go od kuchenki.

- Oh. W takim razie trzeba dokupić. Znowu. - uśmiechnął się.

- Do czego to mleko? Myślałem, że ciasto już mamy. - uniosłem brew.

- Serio? - chłopak podniósł miskę z dziwną masą z mąki, mleka i cukru po czym schował za jakimiś butelkami, stojącymi na blacie - Ja nic nie widziałem.

Potarłem skroń palcami, jakby w nadziei, że nie dostanę bólu głowy przez tę całą sytuację.

- Poszukam tego mleka. - westchnąłem i zacząłem się rozgladac po całej kuchni, przy okazji, trochę zgarniając niepotrzebne rzeczy do kosza.

Chłopak wodził za mną wzrokiem, uśmiechajac się. Zachowywał się zupełnie jakby dzisiejsza sytuacja była czymś w pełni normalnym, jakby była to jego codzienność. Chociaż może właśnie tak to wygląda i to tylko ja wymyślam jakieś bzdury? Szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się. Niebieskie tęczówki mają w sobie ogromne pokłady spokoju, naiwności, nie wyrażajac przy tym nawet odrobiny zakłopotania. Z takim podejściem pierwszy trafi jako cel dla przestępcy. Chyba, że to ja tu jestem zagrożony.

Udało mi się znaleźć jakiś karton z mlekiem bez laktozy i postawiłem go na blat, unosząc brew.

— Pasuje? — westchnąłem.

— Idealnie. — uśmiechnął się i znów zabrał się do robienia ciastopodobnej rzeczy.

— Daj to. Chyba już lepiej jak sam to zrobię. Zaraz kolejne mleko skończy za oknem, albo mąka wyląduje w zlewie. — zabrałem miskę i obmyłem wodą, by pozbyć się resztek mącznej mazi.

Chłopak usiadł sobie na blat, mało co nie zrzucając z niego kilogramowej paczki cukru. Uśmiechnął się niewinnie i ziewnął.

— Po co Ci w zasadzie to ciasto? — mruknąłem, wbijając jajka do miski.

— Jak to po co? Do jedzenia. To chyba w miare logiczne. — ziewnał.

Westchnąłem i zacząłem dodawać kolejne składniki do miski, kompletnie już ignorując szatyna, który zaczął się kołysać na blacie i machać nogami. W końcu pacnął mnie czubkiem trampka w ramię, przez co spojrzałem na niego, wypuszczając przy tym z ust dym papierosowy.

— Jak się nazywaaasz? — mruknął, kontynuując zabawę nogami.

Chwilę milczałem, w zasadzie zastanawiajac się nad odpowiedzią, głównie dlatego, że chyba nie poznałem jeszcze kogoś kto zapytałby mnie o imię. Zazwyczaj każdy mnie poznaje, a nawet jeśli się przedstawiam spotykam się z odpowiedzią taką jak "wiem" albo "oh tak znam Pana".

Sons de forêt et de piano | Xiaoven Genshin Impact Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz