Rzuciłem przelotne spojrzenie na swoje odbicie w lustrze, poprawiając po raz setny ten sam kosmyk włosów, który uporczywie zlatywał mi na środek twarzy, nie zależnie od ciągłego czesania czy zakładania go za ucho. Niby nie była to żadna konkretna okazja poza zwykłą domówką, na którą jakimś cudem się wkręciłem, ale mimo wszystko miałem wrażenie jakby staranny wygląd był dziś szczególnie ważny. Od rana nie miałem nawet okazji widzieć się z Ventim, nawet od początku imprezy widziałem go jedynie jak mignął gdzieś w tłumie przy wejściu, ulatniajac się jak tylko udało mi się tam dopchać. Przyszło więcej osób niż mogłem się spodziewać, więc atmosfera była raczej napięta, chociaż byłem chyba jedyną osobą, która to odczuła. Większość wyglądała raczej na w pełni wyluzowanych, a rozmowy i śmiechy były równie głośne co muzyka. Całe zgromadzone towarzystwo wyglądało raczej jak jakaś wycieczka szkolna, gdzie uczestnicy mają ledwo po 18 lat. Oczywiście mimo tego na sali część była już pijana na tyle, że ledwo się ruszała, podczas gdy Yoimiya jeszcze oficjalnie nie rozpoczęła całej imprezy. W takim gronie osób, szczególnie w tym przedziale wiekowym napewno znajdzie się ktoś kto rozpozna moją osobę i znów zaczną się durne pytania i nie zbyt przyjemne wspomnienia z wywiadów wrócą do mnie.
Usłyszałem ciche stukanie w drzwi łazienki, przez co wziąłem jedynie głęboki wdech dla otuchy i odkluczyłem drzwi. Pod drzwimi stał nieco skulony Gorou, który natychmiast przemknął się do łazienki za moimi plecami, mamrocząc coś o soku pomarańczowym i przeklinając jakieś tajne układy.
Cały salon w domu, mimo tak małego metrażu został przekształcony w istny klub taneczny, dołączając do tego też barek i kącik do rozmów. Chociaż część osób zawinęła się na balkon na piętrze i na ganek przed domem by wypalić przyniesione papierosy i nie psuć tym powietrza wewnątrz domu. Jubilatka intensywnie szykowała coś w kuchni w towarzystwie Kazuhy i jednej ze swoich koleżanek, pozostawiając imprezę w rękach gości co wychodziło raczej średnio.
Rozejrzałem się po wokoło, po chwili namierzając w tłumie Ventiego gdzieś przy stoliku z jedzeniem. Czułem jakby serce wskoczyło mi do gardła, a żołądek wywinął się na lewą stronę, kiedy moja głowa zalała się obrazami z naszego ostatniego spotkania. Powolnym krokiem zbliżałem się do stołu, ignorując innych ludzi wokoło.
Stanąłem koło chłopaka i spojrzałem na niego kątem oka, łapiąc za pierwszy lepszy platikowy kubeczek na stole, który wypełniony był jakimś nie za drogim piwem. Nie miałem zbytnio nawet ochoty próbować tego alkoholu, ale jakiś nie zbyt przyjaźnie wyglądający, napakowany chłopak wykłócał się z jedną z dziewczyn o butelkę soku, proponując jej jakieś dziwne umowy i wymiany za chociaż połowę kartonu. Wokół tej dwójki aż zebrało się kilka innych osób tylko by pooglądać i dopingować w tej kłótni. Nie było to raczej szczególnie interesujace zajęcie, przynajmniej dla mnie.
Venti był na tyle zajęty oglądaniem wszystkich babeczek na stole, że nawet nie zwracał uwagi na ludzi wokoło. Usmiechnałem się lekko sam do siebie, obserwując chłopaka.
- Hej Venti...- mruknąłem po dłuższej chwili- Szukałem Cię.
Venti oderwał się od swojego zajęcia i spojrzał na mnie, uśmiechając się szeroko.
- Hmm... Szukałeś hm? Myślałem raczej, że schowałeś się w łazience by mnie unikać... Zupełnie jak struś wykładający głowę w piasek. - zaśmiał się.
- Nie chowałem się. Tym bardziej nie przed Tobą.
- Ah tak...? Hmm... To może szukałeś mnie specjalnie po to by dokończyć co zacząłeś kiedy ostatnio się widzieliśmy. - chłopak uniósł brwii, zabierając kubek z mojej ręki i biorąc z niego solidnego łyka.
Odkaszlnąłem, starając się za bardzo nie odbiegać myślami ponownie do dnia wczorajszego. Mimo wszystko było to znacznie trudniejsze niż mogło się wydawać. Venti uśmiechnął się jedynie nieco szerzej, oddając mi ponownie kubeczek tym razem jedynie z połową jego początkowej zawartości. Czułem się jakby jego wzrok śledził uważnie każdy mój ruch, jednak nie było to jakoś szczególnie nie komfortowe, raczej zadziwiająco miłe. Zanim zdążyłem jednak cokolwiek powiedzieć usłyszałem jakieś ciche piski za sobą. Odwróciłem się powoli tylko po to by napotkać za sobą trzy wpatrzone we mnie niczym w obraz nastolatki.
CZYTASZ
Sons de forêt et de piano | Xiaoven Genshin Impact
Fanfiction"Dźwięki pianina od wielu lat już towarzyszyły domownikom rodzinnej posiadłości Wang. Z pozoru idealnej rodziny, mającej jednego syna, który już od małego szykowany był na wielką karierę." ♤•♤•♤ Xiaoven au Okładka oraz ilustracje w książce: @yeeto...