~Forêt faite d'argent~

2.5K 160 252
                                    

Dźwięki pianina od wielu lat już towarzyszyły domownikom rodzinnej posiadłości Wang. Z pozoru idealnej rodziny, mającej jednego syna, który już od małego szykowany był na wielką karierę.

Jak ludzie wyobrażają sobie idealny dom?

Zazwyczaj pokazuje się te piekne rodziny składające się z pięknych ludzi. Pieniądze, dobra praca i wspólne kolacje w domu. Mądry syn ze stypendium za bycie inteligentnym. W ramach ozdoby można dodać psa, który śmiało może nadać się do programu telewizyjnego czy reklamy.

Mówi się, że najciemniej bywa pod latarnią i to idealnie mogłoby opisać tę rodzinę. Bo idealna była tylko w oczach ludzi wokoło. Porównać można by ją było do owocu zarobaczonego od środka. Na zewnątrz kusi wygladem, jednak w środku znajduje się jedynie nadgnity środek.

A ta jakże idealnie wykreowana rodzina... Jest w zasadzie moją rodziną.

Jestem zupełnie pustym nastolatkiem, który spełnia każdą z zachcianek rodziców, niczym kukiełka. Wygórowane ambicje to chyba mało powiedziane względem tego jak naprawdę prezentuje się moje obecne życie. Urodziłem się by być mądry i przejąć firmę po ojcu, założyć rodzinę z osobą równie pustą co ja, a nastepnie przekazać firmę swojemu potomstwu, nastepnie jedynie najzwyczajniej w świecie umrzeć.

Tak właśnie wygląda przyszłość Xiao Wang'a, czyli mnie, posiadacza tego jakże dumnego nazwiska po ojcu.

Od rodziców dostałem większość rzeczy w swoim życiu. Tak więc kiedy dziś mam okazję otworzyć powieki, widzę wnętrze swojego pokoju, we własnym mieszkaniu w centrum miasta, którym śmiało mógłbym chwalić się znajomym, ale w zasadzie to ich nie mam.

Budzik zadzwonił właściwie w tym samym momencie kiedy otworzyłem oczy. Jak zwykle pokazał mi tym jak bardzo był bezużyteczny. Dzisiejszy dzień różnił się odrobinę od reszty. Po tym jak zakończyłem współpracę z wytwórnią filmową, przypadło mi pare dni wręcz przymusowego wolnego na istnym odludziu. Szczerze mówiąc mimo wszystko jest to dość pocieszająca informacja.

Zazwyczaj na ulicy każdy mnie rozpoznaje, czy to jako aktora z serialu, czy pianistę, który udzielał występów w ostatnim czasie. Zdażają się też tacy, którzy poprostu kojarzą mnie z gazet czy internetu.

Już w dzieciństwie rodzice pchali mnie do reklam i innych programów. Z niewinnych reklam płatków czy zabawek przyszło mi w wieku 6 lat rozpocząć naukę gry na pianinie. W końcu bogate dzieci z dobrych rodzin muszą na czymś grać. Prywatna szkoła, za wysoką stawkę i dobre studia. Później ponownie zaczęto pchać mnie do telewizji. I tak właśnie skończyłem, grając w serialu, który na moje nieszczęście dostał nawet drugi sezon bo tak dobrze się oglądał.

Mając swoje 19 lat nadal czuję się jak 5 latek na smyczy rodziców. Szczerze mówiąc nie sądzę też by to kiedykolwiek się zmieniło.

Wstałem powoli z łóżka, starając się otrząsnąć po kolejnej bezsennej nocy. Chyba od zawsze mało sypiam. Zazwyczaj tłumaczy się to stresem czy codziennym życiem w świetle reflektorów. Dostałem na to nawet tabletki, ale szczerze mówiąc nigdy jeszcze żadnej nie wziąłem. Nie widzę sensu w pakowaniu w siebie leków skoro i tak jestem w stanie przeżyć bez nich.

Wyszedłem na balkon, zapalając przy tym papierosa, by ujrzeć pod mieszkaniem samochód, którym miałem udać się na ten jakże cudowny wyjazd.

Westchnąłem cierpiętniczo i wróciłem do wnętrza mieszkania, żując końcówkę papierosa w ustach. Zgarnąłem czarną walizkę z najwyższej półki w szafie po czym wrzuciłem do niej pare losowych rzeczy. Jak będę miał szczęście może trafię na coś co uda mi się założyć. Zawsze można zrobić pranie, w końcu to tylko trochę ponad miesiąc... Nie ma jeszcze lata, więc w tym roku cały lipiec i sierpień znów będę miał z pewnością zajęte przez pracę. Da się do tego przyzwyczaić. Ciągłe słuchanie jak bardzo ludzie zazdroszczą mi tego kim jestem i jak bardzo chcieliby się ze mną zamienić, nie należy jednak do najprzyjemniejszych rzeczy.

Ubrałem na siebie zupełnie losowy zestaw czystych ubrań, wliczając w to jedną z przydługich czarnych bluz i jakieś czarne spodnie. W łazience spędziłem jedynie jakieś pięć minut, przeznaczone na umycie zębów i ułożenie włosów. Zazwyczaj kolejne 15 minut schodzi mi na robienie makijażu, bez którego zazwyczaj nie wychodzę nawet z domu, jednak dzisiaj wydaje mi się, że nie ma takiej potrzeby.

Urodziłem się w Chinach i z natury mam rączej dość bladą skórę, dodając do tego jeszcze ciemne włosy, które odziedziczyłem po matce. Przynajmniej z tego co mi wiadomo, bo ja zapamiętałem jej osobę jako farbowaną blondynkę. Mimo iż nie posiadam jakichkolwiek problemów z cerą zazwyczaj nakładam na siebie warstwę podkładu, a do tego czarny eyeliner i czerwony cień. Jest to właściwie moj codzienny makijaż według stałego schematu, którego ściśle się trzymam, dopracowując go do perfekcji. Jedynie na plan jestem czasami malowany przez tak zwanych specjalistów, którzy robią z moją twarzą to co im się podoba.

Resztka papierosa, która już od jakiegoś czasu leżała w popielniczce wciąż wypuszczała z siebie cieńki strumień dymu, kiedy wychodziłem z mieszkania. Zakluczyłem za sobą drzwi, sprawdzając raz jeszcze czy zabrałem portfel i telefon. Telefon i tak zazwyczaj wyłączałem by jako tako zabezpieczyć się przed spamem dosłownie na każdym możliwym portalu społecznościowym. Z tego co wiem, tam dokąd się udaje telefon i tak raczej mi się nie przyda, ze względu na problemy z zasięgiem w tamtej okolicy. Mimo wszystko wolę jednak mieć go ze sobą.

Za pomocą windy zjechałem na dół, po czym skierowałem się od razu na zewnątrz budynku, gdzie tak jak już wcześniej udało mi się zauważyć, czekał na mnie samochód.

- Dzień dobry panie Xiao. - z samochodu wysiadła brązowowlosa, młoda kobieta, która jest zatrudniana przez moich rodziców w roli mojego szofera.

Szczerze mówiąc jest chyba jedyną osobą, która z całego tego towarzystwa bez przerwy się uśmiecha i potrafi żartować z każdej możliwej sytuacji. Dawniej zajmowała się prowadzeniem karawanu pogrzebowego, co jeszcze bardziej zadziwia.

Kiwnąłem głowa na znak przywitania i wsiadłem do samochodu, zaraz po tym jak wspólnie z brązowowłosa schowalismy moje walizki do bagażnika. Zapiąłem pas i zamknalem drzwi, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce. Miało to w zasadzie kilka powodów, ale główny cel to oczywiście, jak najszybsze dostanie się do miejsca gdzie nie dopadnie mnie, żaden napalony fotograf z gazety błagający o zdjęcie.

Dziewczyna otrzepała swój czarny, damski garnitur i zajęła miejsce za kierownicą. Mimo sporego słońca na zewnątrz, w środku pojazdu było wyjątkowo ciemno, głównie ze względu na rodzaj szyb, jaki został użyty na tyłach auta.

Kiedy samochód w końcu ruszył, oparłem głowę na oparciu i przymknąłem oczy, z nadzieją, że może chociaż teraz uda mi się odrobinę odpocząć, bo na zaśnięcie raczej nie mam co liczyć...

Sons de forêt et de piano | Xiaoven Genshin Impact Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz