Dzisiaj pojechałem do psychologa autobusem. Nareszcie dzisiaj upewnię się, czy moje myśli pójdą zgodnie z planem.
Czekając aż otworzy drzwi od gabinetu i krzyknie „Tommy Simons!" patrzyłem na wskazówki zegara. Trochę bardziej zacząłem się przyzwyczajać do tego beznadziejnego miejsca, raczej.. trzeba się powoli przyzwyczajać.
Będę przychodził tu coraz częściej, jeżeli będzie taka potrzeba.
Po kilku minutach, zobaczyłem otwierające się drzwi, ale zanim krzyknęła moje imię i nazwisko zdążyłem już wejść do gabinetu.
Usiadłem na tym samym krześle co zawsze i powoli wsłuchiwałem się w słowa szarookiej.
- Tommy, dzisiaj zaczniemy wizytę od pewnej wiadomości. - Spoważniała, przeglądając terminy w swoim małym, czarnym dzienniku.
- Słucham. - nie wiedziałem, że tak trudno było powstrzymać śmiech.
- Chodzi o to, że Nick, mój syn chętnie by cię poznał. Jeżeli masz czas możesz przyjść do nas jutro, po szkole. - oznajmiła po czym zamknęła dziennik i odłożyła go do szafki.
- Bardzo się cieszę. Nie wiem pani jak bardzo mi na tym zależało. - Nareszcie mogłem się uśmiechnąć, ale zrobiłem to naprawdę złowieszczo.
Ona tylko na mnie dziwnie spojrzała i po chwili oderwała wzrok, podając mi swój adres zamieszkania.
Zapisałem go sobie na kartce, na wszelki wypadek. To będzie moje zwycięstwo Ranboo. Nareszcie z tobą wygram.
- Więc.. jeżeli mamy zacząć temat udało mi się wyrzucić żyletkę. - powiedziałem.
- Naprawdę? To naprawdę wiele. Zrobiłeś to w krótkim odstępie czasu. - potwierdziła.
- Nie.. po prostu dzięki pani mam odpowiednią motywacje!
- Naprawdę miło mi to słyszeć. - odpowiedziała lekko się uśmiechając.
Raczej nie do końca wiedziała o co mi z tym chodziło, no przecież skąd miała się domyślić. To był tylko mój perfekcyjny plan! Będę się tak świetnie z nimi dogadywać, że Tubbo będzie zazdrosny i w końcu zauważy swój błąd i zostawi Ranboo.
Już nie mogę się doczekać kiedy w końcu zrealizuje mój plan.
Dzień po wizycie i skończonych lekcjach, tak jak powiedziała mi pani psycholog przyszedłem pod podany adres.
Dom był naprawdę piękny, jednak bałem się zapukać do drzwi i powiedzieć „Hej! Chce się poznać."
To trochę nietypowe na te czasy, prawda? Pomimo moich myśli, mówiących „nie rób tego, to bezsensu." Zrobiłem to bezwahania.
Pociągnąłem za klamkę i bez pukania wszedłem do środka. Do domu przyciągał zapach świeżo robionego obiadu.
Postanowiłem najpierw iść do kuchni. Skoro czuć zapach obiadu to znaczy, że ktoś go robi.
Przy ladzie stała pani psycholog ubrana w czarny T-shirt oraz spodnie jeansowe. Powoli się obróciła a kiedy mnie zobaczyła podskoczyła ze strachu.
- Tommy! Kiedy wszedłeś? - zapytała łapiąc się za klatkę piersiową.
- Przepraszam, że panią wystraszyłem. Drzwi były otwarte, więc raczej nie było sensu ich zamykać ponownie i pukać. - skłamałem, lekko się do niej uśmiechając.
Przytaknęła po czym wskazała głową miejsce, gdzie prawdopodobnie jest jej syn. Wolno stawałem na każdym schodku, żeby dostać się na górę. Nie byłem pewny czy tam wchodzić, nie byłem pewny czy mnie polubią oraz czy mnie nie wyrzucą z domu.
CZYTASZ
„All kids are depressed" [DSMP/DNF]
Teen FictionMłodzi nastolatkowie, nie ma nic gorszego niż nabawienie się depresji prawda? Miłość która pozbawiona jest życia... Quackity stracił rodziców w ciężkim wypadku samochodowym przez co mieszka w domu dziecka. Przez to zaczął brać narkotyki a teraz je...