Deszcz pada wyjątkowo mocno, ale trzymam się za ręce z rodzicami idąc do szkoły. Była to pierwsza klasa podstawówki. Mijamy kościół, wydaje się naprawdę duży.
Ojciec daje mi niebieską czapkę, ponieważ zapomniałem mojej z domu. Później patrząc mi w oczy mówi, że mnie kocha i, że po mnie przyjedzie od razu po szkole. Razem z mamą oraz bratem.
W ten sposób się żegnamy. Ale skąd miałem wiedzieć, że będzie to moje ostatnie pożegnanie?
Zerkam na zegarek i rozglądam się po klasie, zagłębiając się w myślach. Mówi się na to „myślenie o niebieskich migdałach."
Tylko, że to nie były niebieskie migdały tylko „pigułki śmierci." Patrzę w tył i widzę tego samego chłopaka o blond włosach co zawsze.
Przynudza mnie robienie tego samego. Po chwili patrzę w okno i patrzę na padający deszcz. Ostatnio bardzo często pada a ja nienawidzę deszczu.
Przebłyski z przeszłości ostatnio miewam zbyt często, może to dlatego, że od dwóch dni nie biorę dragów?
Wchodzę do szkoły i widzę uśmiechające się do mnie dzieci, ale pomimo tego wiem, że nadal jestem przegrywem.
Wolałbym być teraz z moją rodziną, która jest dla mnie najważniejsza.
Deszcz dalej padał a ja zaglądałem w okno. Kocham deszcz! Zawsze kiedy wychodzimy kiedy pada z bratem, skaczemy w kałużach.
Nareszcie dzwonek. Wybudził mnie z myśli. Kiedy wyszedłem z klasy odrazu złapałem za komórkę i zadzwoniłem do tak zwanego „Sapnap'a."
Do porozumiewania się w szkole używamy pseudonimów, żeby moi koledzy, wiedzieli, że zadaje się tylko z takimi jak oni.
- Witaj Sapnap, tu Q. - przedstawiłem się.
- Big Q? Potrzebujesz czegoś? - zapytał.
Wyczuwałem kogoś obecność u niego nawet przy telefonie.
- Jestem w szkole, ale zastanawiałem się, czy po szkole do ciebie nie wpaść.
- Też jestem w szkole, ale niestety dzisiaj nie mogę. Mam gościa na jakiś czas, poza tym idę po szkole do kuzyna. - powiedział po czym rozłączył się bez pożegnania.
Nie wiedziałem, że tak zareaguje na mój telefon. Zwykle robił to z uśmiechem na twarzy i zdarzało się, że rozmawialiśmy minimalnie trzy godziny. - jeżeli nie było to w szkole.
Już wiedziałem, że nie lubię typa który z nim siedzi, ale może miał też pilną sprawę do załatwienia.
Nie będę się wtrącać w jego sprawy jeżeli nie potrzebuje pomocy, jednak cisza w telefonie mi dokuczała.
Kiedy włożyłem telefon do kieszeni zobaczyłem moich kolegów. Szli w moją stronę z tym samym wrednym uśmiechem na twarzy.
Wyższy stanął naprzeciwko mnie a młodszy patrzył się ciągle na wyższego. Po chwili poczułem chłód z ich spojrzenia.
Chłód ten sprawiał wrażenie, jakbym się ich bał, ale było zupełnie inaczej. Nie byli nikim ważnym w moim życiu.
Na lekcji cisza.. miałem już tego dosyć. Jak na pierwszo-klasistę byłem inni niż wszyscy. Inni cieszyli się lekcjami i z uwagą słuchali wykładów nauczyciela. Ja wolałem siedzieć i rysować na marginesie.
Nie mogłem już się doczekać kiedy przyjadą po mnie rodzice. Ciągle albo gapiłem się w okno, albo rysowałem.
Już od dziecka wiedziałem, że jestem inny. Wiedziałem, że będę silniejszy niż wszyscy i osiągnę coś czego nikt nie osiągnął do tej pory.
Moją uwagę przykuł wtedy niski brunet. Mojego wzrostu. Jego szare oczy błyszczały w tle deszczu. Najlepsze jest to, że też nie interesowały go lekcje. On także rysował w zeszycie lub patrzył się w okno i wyczekiwał kiedy ulewa się skończy.
I tak poznałem tak zwanego Sapnap'a. Od pierwszej klasy podstawówki przyjaźnimy się. Niestety średnia szkoła zrobiła swoje. Musieliśmy się rozdzielić po skończeniu ósmej klasy.
Po szkole zostało mi tylko oczekiwanie na rodziców. Siedziałem sam na sali i wyczekiwałem. W końcu zobaczyłem ich samochód.
Kiedy wyszliśmy ze szkoły wsiedliśmy razem do samochodu. Byliśmy szczęśliwi..
Spokojniejszej drogi nigdy nie widziałem, jechałem z tyłu, mały i bezbronny.
Patrzyłem przez okno samochodu na spadające krople deszczu. Mój ojciec wtedy spojrzał na matkę i powiedział „Kochanie! Spójrz na to zdjęcie."
To był raczej największy błąd w jego życiu. Zdjęcie przedstawiało domy wypoczynkowe. Mieliśmy jechać na wakacje.
Nie powinien tego robić. Nie zauważył lory i gwałtownie skręcił. Pamiętam jaki byłem przestraszony tym wszystkim. Otworzyłem oczy i ujrzałem płonący samochód. Strasznym przeżyciem jest to, że widzi się jak człowiek umiera. Twój najbliższy członek rodziny. Mój się spalił..
Policja znalazła mnie dwie godziny po zdarzeniu. Nie mieli mnie gdzie zabrać, więc oddali mnie do domu dziecka.
Tutaj aktualnie mieszkam. Jestem dzieckiem które naprawdę dużo przeżyło. Można powiedzieć, że przeżyło jedyne z mojej całej rodziny którą miałem.
..Ohh-oh-oh
Noo-oo-ooOhh-oh-oh...
So I guess we're scared...
CZYTASZ
„All kids are depressed" [DSMP/DNF]
Fiksi RemajaMłodzi nastolatkowie, nie ma nic gorszego niż nabawienie się depresji prawda? Miłość która pozbawiona jest życia... Quackity stracił rodziców w ciężkim wypadku samochodowym przez co mieszka w domu dziecka. Przez to zaczął brać narkotyki a teraz je...