Widać, że ten dzieciak miał problem. Jego oczy nawet w deszczu wydawały się szklane. W końcu jakby go nie miał, pojechałby autobusem, ale może się mylę.
Ja nie mam tej radości z jeżdżenia autobusem. Nie mam pieniędzy. Nie dostaje nic od swoich rodziców co jest trochę słabe. Znaczy nie mam z tym problemu, chyba.
Bardzo często wychodzę z domu, a większość czasu siedzę sam na przystanku i czekam, aż ktoś do mnie zagada. Nie piję, mam zapewniony dom, ale czy dom to nie jest bezpieczne miejsce? To nie jest „twoje" miejsce, gdzie czujesz się dobrze?
Jeżeli tak właśnie jest to nie mam domu. Mój ojciec nas zostawił a matka wydaje dużo pieniędzy na alkohol przez co każe mi robić dziwne rzeczy. Nie chce tam siedzieć.
Proponowałem jej leczenie, że mogę zapłacić, mogę zacząć nagrywać, ale nie chciała się leczyć. - trudno, jej wybór, ale ja przez to cierpię.
Muszę żebrać od normalnych ludzi. Oczywiście szkołę mam, ponieważ kiedy mnie do niej zapisała jeszcze nie piła. Szkołę opłaca mi ojciec, ponieważ matka kupuje już tylko alkohol.
Nie wiem czy chce się zapić na smierć, czy stracić pamięć. Przepraszam, ale ja tego nie pojmuję, może jestem za młody.
Kiedy siedziałem tak na przystanku w czasie ogromnej ulewy usiadł koło mnie mężczyzna. Spojrzał się na mnie dziwnie kątem oka a później znowu spuścił wzrok.
Chciałem coś powiedzieć, chciałem żeby był mną zainteresowany. Chociaż raz chciałem z kimś normalnie pogadać, ponieważ w szkole uznają mnie za dziwaka.
- Jestem Nick. - odparł niższy.
- Miło poznać, jestem Karl. Karl Jacobs. - przedstawiłem się patrząc mu w oczy.
Brunet się ponownie dziwnie na mnie spojrzał.Tym razem złapaliśmy długi kontakt wzrokowy. Jego szare oczy, świeciły się w tle deszczu a jego usta wydawały się bardzo delikatne.
- Jackobs? Skądś kojarzę to nazwisko. Ciebie także miło poznać. Czekasz na autobus? - zapytał patrząc na mnie z zaciekawieniem.
Ja oderwałem wzrok i spojrzałem w lewą stronę, w stronę biblioteki.
- Tak szczerze mówiąc.. to nie. Siedzę tutaj, ponieważ nie za bardzo lubię spędzać czasu w domu. - odparłem.
Nie lubiłem kłamać ludziom, więc powiedziałem to w najprostszy sposób jaki mogłem.
- Słabo. Może chciałbyś wpaść do mnie? Zatrzymasz się u mnie na noc lub.. nie to, że uważam cię za biednego, ale wyglądasz koszmarnie Karl. - Odparł Nick po czym spojrzał na moje buty.
- Dzięki za troskę, ale czy to nie będzie problem? - zapytałem z lekkim przerażeniem w oczach.
Do moich oczu zaczęły powoli napływać łzy, szczęścia oraz samotności którą miałem na wylot wewnętrznie.
- Nie, nie będzie. Wydajesz się być miły, a ja uwielbiam pomagać ludziom. - oznajmił po czym złapał mnie za rękę.
Pierwsze spotkanie a czułem, że moje źrenice się kilkukrotnie powiększają. Nareszcie mam przyjaciela? Kogoś u kogo znajdę pomoc, której naprawdę potrzebuję.
Kiedy autobus miejski zatrzymał się przy przystanku, Nick mocno trzymał mnie za rękę i pomógł mi wejść do środka. Ale skąd mam wiedzieć, czy nie jest pedofilem który chce mnie porwać. Pomimo swojej głupoty i tak z nim pojechałem.
Znaliśmy się dosłownie pięć minut i już zaoferował mi pomoc. To naprawdę dziwne, dawno nie spotykałem się z takim typem człowieka.
Patrząc w nadjeżdżające z drugiej strony auta rozmyślałem. Między innymi tworzyłem najczarniejsze scenariusze w mojej głowie jakie kiedykolwiek mogły powstać.
Muszę przyznać, że trochę się bałem, mojego nowego przyjaciela. Nie dla tego, że był dziwny, ale nigdy nie jechałem z kimś do domu, oprócz swojego oraz ojca.
Dlaczego nie mogę zamieszkać u ojca? Ma problemy z agresją, poza tym matka wiedziałaby gdzie jestem, jeżeli bym uciekł. A jeśli by mnie znalazła nie było by za dobrze.
Krople deszczu spływały na szyby autobusu a Nick ciągle się do mnie uśmiechał. Znaliśmy się pięć minut, ale jednak czułem do niego jakąś silną więź.
- Karl, jeżeli cię nastraszyłem to wybacz. - powiedział tak jakby czytał mi w myślach.
- Nie, nic się nie stało. Czasami mam tak, że wymyślam najgorsze scenariusze jakie mogą być. Poza tym to co dla mnie robisz to naprawdę bardzo dużo, znając mnie tylko pięć minut. - odparłem po czym nasze oczy znowu się spotkały.
Jego szare oczy patrzyły głęboko w moje. Cały czas towarzyszyło mi dziwne uczucie, którego nigdy nie doświadczyłem.
- Jeżeli, myślisz, że jestem kimś.. kimś kto mógłby się porwać to nie. Moja mama jest psychologiem. - odparł po czym ponownie wziął mnie za rękę.
- Zawsze to robisz, żeby pocieszyć ludzi? - zapytałem dalej patrząc mu w oczy.
Nasz kontakt wzrokowy nie urywał się.
- Ty jesteś wyjątkowy. Może dziwnie to zabrzmi, ale czuje do ciebie jakąś silniejszą więź. - zaśmiał się Nick puszczając moją rękę.
Skierował wzrok na kierowcę autobusu a następnie na okno po prawej stronie. Czułem, że niedługo wysiadamy.
Zastanawiam się teraz ilu ludzi w tym autobusie, musi czuć to samo co ja. Czy oni w ogóle cierpią? Czy wiedzą co to znaczy być biednym oraz mieć matkę alkoholiczkę? Można to nazwać patologią rodziną.
Aktualnie byłem naprawdę zdezorientowany. Cała ta przejażdżka oraz spotkanie z Nickiem odmieniło moje myśli. Zacząłem o wiele bardziej spostrzegać ludzi, którzy siedzą koło mnie.
Ludzi dziwnie się na mnie gapiących.. tak jakbym był inny. Widząc wszystkie te siniaki, nie podejdą i nie zapytają o pomoc. Są okropni. Sami muszą zrozumieć, muszą doświadczyć tego, żeby podejść i zapytać czy wszystko w porządku. Porozmawiać.
Ludzie teraz śmieją się z biednych, ponieważ to oni mają pracę oraz noszą plecaki Vans. Biedny to gorszy? Nie sądzę.
Nagle z myśli wybudza mnie Nick. Wskazuje głową wyjście autobusowe i wstaje z miejsca. Czeka na mnie aż wyjdę i wychodzimy razem.
Moim oczom ukazał się piękny biały, amerykański dom z małym ogródkiem, ale bardzo zadbanym.
Po chwili Nick zapukał do drzwi..
..I dont know What happened
My natural reaction is that we're scared.Ooouh, Ooooouh..
So i guess we're scared
![](https://img.wattpad.com/cover/281879451-288-k240592.jpg)
CZYTASZ
„All kids are depressed" [DSMP/DNF]
Novela JuvenilMłodzi nastolatkowie, nie ma nic gorszego niż nabawienie się depresji prawda? Miłość która pozbawiona jest życia... Quackity stracił rodziców w ciężkim wypadku samochodowym przez co mieszka w domu dziecka. Przez to zaczął brać narkotyki a teraz je...