Rozdział 54

2.1K 46 12
                                    

Jasmine

Ja: Wiesz gdzie jest Nick?

Luke: Był z nami na imprezie pożegnalnej, ale się zmył. Podejrzewam, że jest albo w domu, w skate parku, albo na moście. Nie dopytywałem się go. Jesteś w mieście?

Jednak ja mu nie odpowiedziałam, będąc już w drodze. Impreza pożegnalna. Zastanawiam się, kto tam jest. Miley? To głupie z mojej strony, bo sam przyznał, że nic do niej nie czuję, ale ja jestem zazdrosna o każdą która przy nim chociażby stoi.

Nie ma było u siebie.

Skatepark. Od razu zwątpiłam, że tam będzie o tej godzinie.

Stoi przede mną. Jest odwrócony tyłem. Napisałam mu wiadomość. Od razu wyciągnął telefon z kieszeni swoich spodni.

Ja: Nie odwracaj się, dopóki ci na to nie pozwolę. Nie zrobisz tego?

Czekam na jego sms zwrotny.

Nicholas: Nie odwracam się. Nie zrobię tego.

Spogląda przed siebie, a jego klatka na przemian unosi się i opada.

Ja: Czy będzie to kiepsko wyglądać gdy zamiast to powiedzieć ci prosto w oczy piszę to wiadomością tekstową, kiedy stoisz zaledwie kilka metrów przede mną? Myślę, że tak, bo w filmach romantycznych nie tak to przedstawiali. Ale ja nie potrafię inaczej, nie mogę powiedzieć ci tych wszystkich rzeczy, bo za każdym razem tonę w twoim spojrzeniu i zapominam o czym miałam ci powiedzieć. A dzisiaj mam ci wiele do powiedzenia, dlatego wolałam sobie to ułatwić. Rozumiesz mnie?

Odczytuje. Czekam kilka minut. Odpisuje.

Nicholas: Jak nikt inny.

Ja: Próby wyparcia cię z mojej pamięci zawsze szły na marne, dlatego już nie walczę ze sobą. Musiałabym być cierpliwa, by uczucia do Ciebie osłabiły się i same zanikły. Na ten moment nie wyobrażam sobie dnia, w którym obudzę się, już Ciebie nie kochając. W sercu nadal zajmujesz miejsce, które pragnęłam zarezerwować dla kogoś innego, nowego. Dla kogoś, kto będzie dla mnie bardziej realny niż myśli o tobie przez ostatnie tygodnie. Po twoim odejściu wciąż nie mogłam usunąć żalu wywołanym twoim zachowaniem. Pomimo, że zrozumiałam jaki był twój powód. Musiałam uspokoić się kilka dni, ale teraz już wiem. Nicholas, nie potrafiłabym pokochać kogoś innego niż Ciebie. Wizja mnie w związku z kimś, kto nie jest Tobą wydaje mi się smutna i nieprawdziwa. Złamałeś moje serce i choć Twoje wyjaśnienie powinno sprawić, że się zagoi, to wciąż mam przed oczami te wszystkie chwile, kiedy czułam się odrzucona. To, jaki byłeś wobec mnie obojętny. Nic nie równa się jednak takiemu bólowi jaki mi zarezerwowałeś dzieląc swoje usta z kimś innym. Chciałabym wrócić i powiedzieć, że wszystko ci zapomniałam, ale nie potrafię, to jest poza moją kontrolą. Pomimo tego, wracam. Wracam, bo Cię kocham. I nie potrafię inaczej.

Nicholas: Jas, chyba nie mam pomysłu na odpowiedź.

Ja: Nie musisz odpowiadać.

Nicholas: Brakowało mi Ciebie.

Ja: Możesz się odwrócić. Nie mogę znieść uczucia, że stoisz bezczynnie przede mną.

Odwraca się powoli. Stoimy blisko latarni, więc widzimy siebie nawzajem. Podchodzimy do siebie. Niepewnie. Jak gdybyśmy poddawali zwątpieniu, czy widzimy siebie naprawdę.

Jesteśmy już blisko siebie. Na wyciągniecie swoich rąk. Na pochylenie się i pocałowanie.

Po policzki Nicholasa spływa łza.

Ja też nie mogę ich dłużej powstrzymywać.

Nicholas

Wpatruję się w jej oczy nie mogąc uwierzyć, że po tym jak ją potraktowałem, wciąż tu jest. Wróciła. Bezgłośny płacz rozbiera moją duszę z wszystkiego, kim przed nim byłem i kim nie udało mi się być dla niej.

Nie chcę już dłużej udawać moich uczuć, wiedząc dokąd mnie to zaprowadziło.

Nie mam pojęcia co oznacza jej powrót, bo nie dała mi jednoznacznej odpowiedzi.

Nie wiem jak się zachować, nie wiedząc po czym stąpam. Wciągam głośno powietrze.

Obejmuję ją delikatnie. Jas zarzuca mi ręce na szyję. Kładzie głowę na moim ramieniu. Stoimy tak przez jakiś czas, kołysząc się w swoim uścisku. Podnosi na mnie wzrok.

Przyciska swoje usta do moich. Brakowało mi ich smaku. Wyobrażanie sobie, jak słodko było je smakować, a ponowne czucie ich to dwie różne rzeczy.

Całuję ją opiekuńczo w czoło, po czym gładzę jej plecy gdy ona się we mnie wtula. I nie potrzebujemy więcej słów.

Trzymając ją w ramionach, wiem, że nie pozwolę jej nigdy skrzywdzić. Będę ją chronił przed wszystkimi, nawet sobą. Obiecuję sobie, że będę przy niej zawsze szczery. Trzymam w ramionach cały mój świat, nie potrzebując niczego więcej. Przysięgając sobie, że nie pozwolę odejść Jasmine drugi raz.

- Zacznijmy od początku – szepszę jej do ucha

- Nie – mówi cichym głosem, którego praktycznie nie słyszę. Moje ciało wpada w stan odrętwienia. Wszystko wokół zaczyna wirować. Jasmine wcale nie wróciła do mnie na stałe. W końcu niczego takiego nie powiedziała. Moje serce zaczyna przyspieszać. Trzymam ją w objęciach, żeby znów się z nią rozstać. Nie przeżyję tego ponownie. Ostatecznie wszystko zaprzepaściłem.

– Nie Nicholas – patrzy głęboko w moje oczy, po czym kontynuuje - Kontynuujmy to, co zaczęliśmy. 

Część MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz