Jasmine
- Nicholas – pośród szmerów butów i rozmów wyłapuje imię wypowiedziane z ostrością i stanowczością . Skierowane do nawet obcego człowieka wypowiadane na głos jest równoznaczne dźganiem sztyletem mojego serca. Z dystansu kilku metrów obserwuje kobietę na oko dwudzestoośmioletnią, która w tej chwili poprawia granatową torbę typu city bag lekko opadającej z jej ramienia. Ubrana blondynka w formalny ubiór na stopach ma szpilki. Pochyla się nad swoim kilkuletnim synkiem
- Odłóż proszę tą zabawkę, już masz ich dużo, wystarczy ci.
Obserwuję całe zajście, ale matka chłopca nie zwraca uwagi, że im się przypatruje. Mój wzrok zawiesił się na nich, ale nie myślę o nich wcale. Jedno imię wystarczyło by przywołać setki wspomnień. W markecie roi się od tłumu niezdecydowanych konsumentów oglądających każdy produkt. Przenoszę wzrok na śmiejąca się młodą parę, stojącej przy regale z pieczywem. Widocznie upojeni swoją obecnością zatracili się, zapominając o celu w jakim stoją od pięciu minut przy półce z kajzerkami.
Wyobrażam sobie, że moglibyśmy być to my. Robię to nieumyślnie za każdym razem, przy każdej możliwej okazji. Łzy napływają mi do oczów i muszę odciągnąć moje myśli od faceta, którego największa umiejętnością okazało się łamanie mojego serca, by się nie rozkleić w miejscu publicznym. Mrugam szybko i kontynuuje zakupy.
Zebrałam już spożywcze produkty. Teraz pora na to, co bardziej mnie uszczęśliwi. Dodatki do mieszkania. Wchodzę do sklepu z meblami.
Pierwszym co zauważam, jest półka ze świeczkami.
Uwielbiam je. To, jak ich zapach roznosi się po całym pomieszczeniu.
Kiedyś się obwiniałam, że zamiast przechodzić do konkretów, to błądzę po takich drobiazgach. A później przepłacam o wiele za dużo.
Już przestałam. Nie wygram ze swoim umiłowaniem do pierdołek.
Po drodze sięgam po małe, złote lustro do makijażu które umieszczę na swoim biurku. Będzie mi służyć jednocześnie za toaletkę, bo nie chce zajmować powierzchni mieszkaniowej, której i tak mam niewiele.
Płacę za zakupy i zamawiam dowóz regału i komody na adres mojego mieszkania.
Docieram do drzwi budynku. Już niemal się przyzwyczaiłam do Nowego Yorku. Z każdym dniem coraz bardziej się klimatyzuje. Pomimo, że mam dobre relacje z rodzicami, to brakowało mi właśnie samodzielności. Teraz czuję, że mam stery w swoim życiu. Bardzo tego oczekiwałam, aż w końcu jest.
Wchodzę do windy, przyciskając odpowiedni guzik.
O Nicholasie myślę często, ale zdarzają się już momenty, kiedy o nim zapominam. Takie jak dzisiaj. Byłam pochłonięta zakupami i przestałam myśleć o tym, co mnie spotkało. Wierzę, że z każdym dniem będzie mi coraz łatwiej.
Drzwi windy się otwierają. Przekładam do jednej ręki siatkę z zakupami. Jedna strona ciała mi ciąży, gdy w tym samym czasie próbuję szukać w swojej torebce kluczy. Znajduje się tam wszystko.
Dosłownie.
Powinnam zrobić w niej porządek.
Kalkulator, samotny tampon, zużyty bilet na samolot, zagubiony jeden cent, dokumenty, pomadka Maybelline, chusteczki, wilgotne chusteczki, opakowanie po gumach. Kluczyki.
Przystaję i po nie sięgam. Podnoszę wzrok.
Nie widzę go.
Nie widzę go.
To nie on.
Nie chcę, żeby to był on.
Wcale, że nie.
Chcę, żeby to był on.
To jest on.
Stoi tutaj.
Przede mną.
Przypomina mi się wszystko.
Ukradkowe spojrzenia na matematyce. Jego półnagi widok w szatni. Szybsze bicie mojego serca. Jego zazdrość o Aleca i Noaha. Moja zazdrość o Miley. To, jak się mną zaopiekował po zemdleniu. Kłótnia. Pierwszy pocałunek. Lot balonem. Zakochanie. Oddanie się mu w całości.
A później odrzucenie.
„nie mam czasu"
Zimny ton.
Obojętność.
„chcesz wiedzieć co? Wygrałem zakład"
Jego pocałunek z Miley na balu.
Przestałam dla niego istnieć już dawno.
Jak on ma czelność przychodzić pod moje mieszkanie w chwili, w której zaczęłam układać sobie życie na nowo?
Ogarnia mnie wściekłość.

CZYTASZ
Część Mnie
RomanceLICEUM · HE FELL FIRST · BAD BOY Nicholas to pewny siebie, przystojny kolega z klasy Jasmine. Jednak członek paczki najbardziej pociągających chłopaków w szkole, nie robi na niej większego wrażenia. Dziewczyna trzyma się z daleka od tego, co powierz...