Rozdział 23

2.7K 57 0
                                    

Jasmine

- Jak było na randce? Nie napisałaś mi gdzie cię zabrał. W ogóle do mnie nie napisałaś po wczorajszym wyjściu, więc może teraz mi łaskawie coś powiesz. Gdzie byliście? Albo nie, czekaj. O tym za chwilę, ale teraz najważniejsze. Pocałowaliście się? – Larissa bez przywitania bombarduje mnie pytaniami, gdy idziemy przez szkolny parking.

- Ucisz się na litość boską. Jeszcze nas usłyszy – szturcham ją w bok, na co jęczy, masując ramię.

Wchodzimy przez drzwi wejściowe. Szkoła to nie najlepsze miejsce do opowiadania Larissie szczegółów ze spotkania z Nicholasem, ale nie miałyśmy wczoraj możliwości się spotkać, a przyjaciółka nie wytrzyma długich godzin w szkole, jeśli jej nie powiem. Zabiłoby ją to od środka.

- No dobra, mów – otwieram drzwiczki od szafki, a Larissa stoi przy mnie, obserwując, jak szukam podręcznika do angielskiego.

- Może chodźmy w inne miejsce, niż korytarz szkolny.

Przechodzimy więc do szatni, a ja wybieram ławkę w najodleglejszym miejscu pod ścianą, by mieć jak najwięcej prywatności.

Jeszcze przed chwilą miałam wiele słów do powiedzenia, ale teraz nie wiem od czego zacząć.

- Po pierwsze, to nie była randka – wyduszam z siebie.

Nie była, a jednak czuję się, jak po najlepszej i zarazem najgorszej randce na świecie. Co się stało, że Nicholas na końcu się zdystansował? Świetnie się bawiliśmy. Do pewnego momentu.

Od wczoraj odtwarzałam sobie setki razy scenę w deszczu, szukając w niej swojego błędu. Słów, którymi mogłam go urazić, gestem, który mógłby być nie w porządku. Nic nie znalazłam.

- Właśnie, że była. Jak nazwiesz wyjście dwóch singli, dodam, dwóch HETERO, – zaakcentowała - singli?

- Uwierz. Spośród tylu rzeczy na świecie, o tym jestem przekonana. Nie była to randka.

Nie była.

A tak bardzo chciałabym przed sobą przyznać, że wręcz przeciwnie.

- Więc się nie pocałowaliście? – w oczach Larissy pojawia się rozczarowanie. Wiem, że chciałby usłyszeć coś przeciwnego.

- Nie. Przykro mi, że nie dostarczę ci wystarczająco emocjonujących wrażeń.

- Nudy. Gdzie byliście?

- W D'espresso. Pracuje tam.

- Ale chyba nie pomagałaś mu w pracy? – próbuje mnie rozweselić.

- Nie – próbuję się zaśmiać, ale wychodzi z tego przesiąknięte smutkiem parsknięcie.

- Nie zabrał cię na oglądanie zachodu słońca czy coś w tym stylu? Gdzie romantyczność?

- Larissa tłumaczę ci, że to nie była randka.

- Opowiedz mi od początku, a wtedy ci zdradzę, czy nią była.

W szatni robi się głośno, kiedy wchodzi do niej grupa głośnych dziewczyn z młodszych klas. Spoglądamy z Larissą na siebie porozumiewawczo po czym przewracamy oczami.

- Chodź do biblioteki – wstaję, pociągając przyjaciółkę za rękę.

- Nie wywiniesz się z tej rozmowy.

- Wcale tego nie robię. Przenoszę cię do miejsca, w którym będziemy mogły swobodnie porozmawiać.

- Swobodnie rozmawiać w bibliotece? To nie żadna kawiarnia, Jas. Dobrze wiesz, że nasza bibliotekarka to stary babsztyl bez cienia życzliwości. Nie lubię tej prukwy. Założę się, że wykurzy nas stamtąd po pięciu sekundach.

Część MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz