ważna notka odnośnie publikacji rozdziałów na końcu!
— Może się rozdzielimy? Tak będzie nam łatwiej coś znaleźć.
Nataniel spojrzał na nią krzywo, porozumiewawczo unosząc brew.
— Masz zamiar zostawić mnie samego w galerii handlowej, ryzykując, że ucieknę do toalety, bo boję się tłumów? Odpada.
Ida obkręciła się na pięcie i podeszła do niego kilka kroków. Wydęła policzki, a chłopak dopiero wtedy spostrzegł, że właśnie taki miała zamiar. Oj, nie, nie dzisiaj.
— Dobra, ale powiedz w końcu, co by mu się najbardziej podobało.
Wzruszył ramionami. Szczerze nie wiedział. Zbliżała się osiemnastka Czarka, a na takie wydarzenie nie można podarować byle czego. Sam miał już dla niego prezent, jednak Ida, ledwo znająca starszego kolegę, miała z wyborem kłopot. Gdyby Nataniel miał zamiar utracić całkowicie swoją dumę, podpytałby o radę Doriana, ale w trakcie swojego „markotnego okresu" unikał rozmów z nim jak tylko mógł, by nie burzyć swojej samooceny.
— A tak w ogóle, to skąd się wzięło jego przezwisko? — Ida założyła kosmyk włosów za ucho, jak zwykle pogodnie się uśmiechając. — My mamy je przez nazwiska, Daria, bo jest ładna... a Czarek?
Nataniel potarł ramię, trochę żałując, że wyszedł z domu tylko w krótkim rękawku. Fakt faktem, był prawie początek października, ale słońce nadal przygrzewało. Jednak to klima w galerii dawała mu w kość.
— My je wymyśliliśmy. Bo zabawnie brzmi. — Uśmiechnął się. — Czarek był smutny, że jako jedyny nie ma ptasiego nazwiska, i Olek rzucił czymś, co trochę by go opisywało.
Ida pokiwała głową i odsunęła się na bok, żeby zrobić miejsce przechodzącej kobiecie.
— Wydajecie się przywiązani do tych ksywek.
Przytaknął.
— Czarek z początku nie odpuszczał i kazał nam do siebie nawzajem mówić tylko nimi... I trochę już nam zostało.
Prychnęła pod nosem, ale zaraz się zreflektowała, odkaszlnęła i złapała kolegę za nadgarstek.
— Skoro nie mamy pomysłu, to trzeba improwizować.
I pociągnęła go w bliżej nieokreślonym kierunku. Nataniela ciekawiło, czy w ogóle znajdą coś pasującego na wyjątkowy prezent. Mimo że w to wątpił, nie chciał psuć Idzie humoru.
Po galerii krążyło mnóstwo ludzi, chociaż był dopiero czwartek. Skoro jednak tak wyglądała frekwencja praktycznie w środku tygodnia, strach było myśleć, co dzieje się tu w piątek czy sobotę.
Ilekroć mijali sklep sprzedający coś ciekawego, oboje zastanawiali się, czy Czarek byłby z tego zadowolony. Gdy przeszli kilkadziesiąt metrów, w głowie nie mając żadnych pomysłów, Ida głęboko odetchnęła i się zatrzymała.
- Może jednak pomyślmy o tym na spokojnie. Wtedy przynajmniej nie zmarnujemy energii i czasu na chodzenie.
Jej towarzysz chętnie przytaknął. Mimo wszystko wolał znaleźć własne rozwiązanie, a nie takie „narzucone" przez witryny sklepowe.
Wyszli na zewnątrz, żeby nabrać świeżego powietrza i odpocząć. Słońce, choć nie powinno to nikogo dziwić, nadal nieprzyjemnie przygrzewało i kazało zadać sobie pytanie, czy to na pewno już jesień. Trawa w ich najbliższej okolicy wciąż pozostawała intensywnie zielona. Co prawda niektóre drzewa nie szczyciły się już tym tytułem, ale nie umniejszało to jednak letniemu klimatowi.
CZYTASZ
Kiedy Jaskółka kocha Ziębę ✔
Teen FictionNataniel ma obsesję na punkcie tenisa stołowego, zielonej herbaty i swojego najlepszego przyjaciela - Aleksandra. Podczas gdy nawet nie bierze wyjścia z szafy pod uwagę, w jego liceum pojawia się nowa uczennica - prawdziwa piękność, Daria, za którą...