03/07/21– Hej, Yeonjun hyung!
Chłopak podniósł głowę znad książki i wywrócił oczami. Choi Beomgyu. Był najbardziej irytującym osobnikiem, jakiego znał i przebijał w tym nawet jego dwunastoletniego brata Minju. Wszędzie było go pełno, a dokuczanie mu było jego ulubionym zajęciem. Jednocześnie był jednak najbliższą mu osobą i jednym z dwóch znajomych.
Poznał go przypadkiem, kilka miesięcy wcześniej. To spotkanie może nie należało do najmilszych, ale było bardzo pamiętliwe. Yeonjun razem z bratem wybrał się na łyżwy. Był początek marca i było jeszcze zimno, ale młody nie potrafił odpuścić. Wyprawa skończyła się tym, że Minju wjechał w będącego tam akurat Beomgyu i oboje musieli odwiedzić szpital. Starszy skończył tylko z kilkoma siniakami, a drugi z ręką w gipsie. Yeonjun nazwał to karą za wyciąganie go z domu w brzydką pogodę.
Zaraz obok Beomgyu stanął drugi chłopak, który uśmiechnął się promiennie. Kang Taehyun był inny niż Beomgyu. Na ogół był bardziej spokojny i poważny, a kiedy trzeba było, ratował starszego z tarapatów. Wiele razy zwyczajnie zakrywał mu usta dłonią, żeby nie powiedział jakiegoś głupstwa, jak matka swojemu dziecku. Yeonjunowi wydawało się, że Kang potrafi być osobą, która nienawidzi i kocha Beomgyu najbardziej w tym samym momencie. Nie miał pojęcia jak skończyli w związku, ale musiał przyznać, że całkiem dobrze się uzupełniali. To właśnie on był jego drugim znajomym.
– Cześć – mruknął, wracając wzrokiem do książki.
– Przyszliśmy, a ty nas ignorujesz? – bąknął, siadając obok niego.
Taehyun usiadł po drugiej stronie, przez co skazany był na podarowanie im swojej uwagi. Westchnął cicho i zamknął książkę, wkładając uprzednio zakładkę w odpowiednie miejsce. Wsunął ją do swojej płóciennej torby i wyciągnął telefon, aby sprawdzić godzinę.
– Czternasta osiemnaście – powiedział – Jesteście osiemnaście minut za późno.
– Wybacz nam hyung – Kang złożył dłonie jak do modlitwy – Uciekł nam autobus.
– Po czwartym razie przestałem wam wierzyć. Nie szanujecie mojego czasu, więc wracam do domu – mruknął, wstając z ławki.
– Nie! Zostajesz tutaj! – brunet pociągnął jego dłoń, przez co z powrotem wylądował w tym samym miejscu – Poza tym, nie wierzę Ci hyung. Zawsze tak mówisz.
To fakt, Yeonjun zawsze tylko groził młodszym, że ich zostawi lub nie przyjdzie na ponowne spotkanie. Jednak gdy przychodziło co do czego, to nigdy nie odchodził lub przychodził jako pierwszy, idealnie na czas. Zwyczajnie nie potrafił ich wystawić, bo zbyt bardzo się do nich przywiązał.
– Gdzie idziemy? – wymamrotał w końcu, po chwili ciszy.
Młodsi wydali z siebie krótki okrzyk radości, zbijając piątkę prosto przed jego twarzą. Kącik jego ust powędrował na chwilę do góry, ale nie na długo. Uśmiechanie się na dłuższą metę nie było dla niego.
CZYTASZ
half heart tattoo| yeonbin
Fanfictionzakończone ✓ Zerwanie nie było łatwe, ale okazuje się, że powroty są jeszcze trudniejsze. Może wspólny tatuaż zrobiony w wieku osiemnastu lat były głupim i dziecinnym pomysłem, ale dla Yeonjuna jest jedynym wspomnieniem po byłym chłopaku. pobocznie...