24/04/20Yeonjun czuł, że zwróci za chwilę wszystkie swoje wnętrzności. Ten dzień miał być najlepszym w jego życiu, bo w końcu miał skończyć szkołę. Mógł pożegnać się z każdym nauczycielem, którego szczerze nie lubił i z ludźmi, których imion nawet nie pamiętał. W końcu miał otrzymać trochę wolności i odpoczynku.
Jednak wszystko zmieniło się, gdy dowiedział się, że jest to też dzień, w którym jego chłopak wyprowadza się do Chin.
Po feralnym marcowym dniu ich związek był trochę inny, przynajmniej w jego mniemaniu. Następnego dnia obudził się chory jak nigdy, a lekarz powiedział mu, że szczęściem było to, że jakaś część ciała mu nie odmarzła. Tydzień leżał w łóżku, po czym wrócił do szkoły na ostatni miesiąc. Chociaż zapewnił Soobinowi, że wszystko jest już w porządku i nie kryje do niego urazy, on robił wszystko inaczej niż zwykle. Wyczuwał w jego zachowaniu dziwne spięcie. Miał wrażenie, że dobierał odpowiednie słowa tak, żeby zachować bezpieczny dystans i go nie urazić.
Zaczął traktować go tak, jak miał tego nie robić.
Zamiast jak chłopaka traktował go jak brata, którego powinien stale pilnować. Yeonjun zawsze doceniał jego troskliwość, ale nagle zaczął czuć się przygnieciony tym wszystkim. Podczas jednej z ich rozmów otwarcie zapytał, co się zmieniło, a młodszy przyznał, że pewnego rodzaju porównanie go do swojej matki trochę go zabolało.
Yeonjun żałował, że mu o tym powiedział. Żałował, że został na ławce, zamiast wrócić do domu i czekał na niego jak pies na swojego pana. Był po prostu zbyt żałosny i obdarzył Soobina dużym zaufaniem, które sprawiło, że coś kazało mu czekać. Pojawił się, ale nie o dziewiętnastej, a o dwudziestej drugiej. Nie obdarzył go szerokim uśmiechem i usiadł z nim przy jednym stoliku, a wystraszony okrył go kurtką, ze świecącymi się w ciemności łzami w oczach.
Oboje dostrzegli, że coś się zmieniło. Znali się pół roku, a parą byli zaledwie dwa miesiące, więc czego mogli się spodziewać? Yeonjun nigdy nie rozumiał par, które najpierw mówiły, że będą ze sobą na zawsze i zrywały po miesiącu. Teraz sam to poczuł. Soobin w bardzo krótkim czasie stał się centrum jego zainteresowania. Obdarzył go każdą pozytywną emocją, swoją miłością i nagle coś... stało się inne. Zaczęli czuć się niewygodnie w swoim towarzystwie.
Soobin bał się, że któregoś dnia po prostu skrzywdzi swojego chłopaka. Pluł sobie w twarz za tamtą randkę, o której zapomniał i miał ochotę wyryć ten dzień z pamięci. Zaczął być bardziej ostrożny, mając w świadomości to, co przeżył starszy i nie chcąc dodawać mu kolejnych złych wspomnień. Dopiero gdy dostrzegł zawiedzione spojrzenie Yeonjuna, przypominały mu się jego słowa. Miał nie traktować go jak słabszego, a właśnie to robił.
Nadal mocno się kochali, ale coś się zepsuło.
Później Soobin dowiedział się, że przyjaciel jego ojca otworzył firmę w Szanghaju i złożył mu ofertę pracy. Tak naprawdę jedynym warunkiem było to, że się tam przeprowadzi. Jego mama, która była nauczycielką angielskiego, od razu zaczęła szukać ofert pracy i okazało się, że jest ich ogrom. On w końcu dostał szansę na wyjazd do wymarzonego kraju, a do tego rozpoczęcia tam studiów.
To było więcej niż to, o czym zawsze marzył.
Od razu się zgodzili i dopiero gdy jego rodzice powiedzieli, żeby zaczynał się powoli pakować, uświadomił sobie, że faktycznie wylatuje do innego kraju. Musiał powiedzieć to Yeonjunowi, bo nie mógł go tak po prostu zostawić. Starszy płakał, a on nie mógł nic z tym zrobić. Obiecał tylko, że na pewno jeszcze kiedyś się spotkają.
Dzień wylotu nałożył się z zakończeniem roku szkolnego. Po odebraniu świadectwa miał wrócić do domu, przebrać się i od razu jechać na lotnisko. Stał na wielkiej sali otoczony osobami z klasy, a jego wzrok samowolnie wędrował w stronę Yeonjuna. Wyglądał na niewyspanego i przygnębionego. Miał ochotę podejść do niego, mocno przytulić, pocałować i powiedzieć, że pójdą do ich ulubionej knajpy i humor na pewno mu się poprawi.
Ale tego nie zrobi, bo będzie leciał do Szanghaju.
W drodze na lotnisko skanował wzrokiem każdy budynek, który mijali. Oczywiście, że był szczęśliwy, ale coś od środka go bolało. Mówił Yeonjunowi, o której ma samolot, z nadzieją, że pojawi się, aby się z nim pożegnać. Miał nadzieję, że będzie miał taką szansę.
– O czym tak myślisz? – rzucił jego tata.
– O wszystkim i niczym – wzruszył ramieniem – Jestem ciekawy, jak tam będzie.
– Zawsze chciałeś wyjechać do Chin – zauważyła jego mama.
– Prawda – uśmiechnął się delikatnie – Nie mogę się doczekać.
Gdy jego rodzice poszli załatwić ostatnie sprawy, on ruszył dalej w poszukiwaniu miejsca siedzącego. Do lotu mieli jeszcze trochę czasu. Rozglądał się dookoła i poczuł, jak kamień spada mu z serca, gdy zauważył opierającego się o ścianę Yeonjuna.
Chłopak uśmiechnął się do niego i pomachał, co odwzajemnił. Gdy tylko podszedł bliżej, zamknął go w silnym uścisku. Dłoń starszego powoli gładziła jego włosy, a on nie wiedział nawet, co powinien powiedzieć na pożegnanie.
– Cieszę się, że spełniasz swoje marzenia – odezwał się Yeonjun – Zawsze powtarzałeś, że chcesz tam jechać.
– Będę za tobą tęsknić – odparł tylko.
– Ja za tobą też – westchnął cicho, obejmując go ciaśniej – Spędziłem z tobą najlepsze miesiące w moim życiu Soobin. Nie wiem, co się z nami stało, ale... jestem wdzięczny, za wszystko. Będę dobrze cię wspominał, mam nawet album z naszymi zdjęciami – zaśmiał się smutno – Zmieniłeś trochę mój system wartości, ale nie jestem zły, bo ty jesteś na pierwszym miejscu. Zawsze będę cię kochał i mam nadzieję, że kiedyś nasze połówki złączą się w serduszko.
W tym momencie Soobin nie potrafił opanować łez. Nagle zapragnął zostać i nie ruszać się od starszego nawet na kilka metrów. Jego serce biło szybko, tak, że dokładnie słyszał je w tak tłocznym miejscu. Miał do siebie żal za to, że go zostawia, ale teraz nie było odwrotu.
– Dlaczego mówisz tak, jakbym miał wyjechać na zawsze? – wydukał.
– A tak nie będzie? – zapytał spokojnie.
– Wrócę tutaj – odsunął się kawałek, spoglądając mu w oczy – Nie wiem kiedy, ale wrócę do ciebie, rozumiesz? Nie zostawiam cię tutaj samego.
Yeonjun uśmiechnął się, ścierając kciukami jego łzy, które spływały w dół, tworząc mokre ścieżki. Sam miał ochotę płakać, ale obiecał sobie, że tego nie zrobi. Chciał pożegnać młodszego z uśmiechem na ustach, żeby pokazać mu, że cieszy się jego szczęściem.
– Nie możesz mi tego obiecać – pokręcił głową – Bądź tam szczęśliwy. Może znajdziesz kogoś, kto podbije twoje serce.
Z jego ust uleciał cichy szloch, na samą myśl, że ktoś inny miałby zastąpić jego Yeonjuna. Pokręcił przecząco głową i splótł ich palce.
– Nie mów tak – powiedział – Zawsze będę dla ciebie, ale nie będę zły, jeśli to ty zaczniesz od nowa. Zasługujesz na osobę, która lepiej cię zrozumie.
– Teraz to ty mówisz od rzeczy – pokręcił głową – Nie potrzebuje psychologa, który mnie zrozumie Soobin. Potrzebuję kogoś, kto będzie mnie kochał i lubił za to, jaki jestem. Znalazłem już ciebie.
Młodszy pocałował go ostatni raz. Wiedział, że za tym też będzie tęsknił. Ostatni raz złączyli swoje palce, na których pojawiło się małe, urocze serce. Posłali sobie szerokie uśmiechy, aż w końcu Soobin zniknął za bramkami, prowadzącymi na samolot do Szanghaju.
Yeonjun pozostawił na jego ustach smak swojej jagodowej pomadki, a Soobin plastry na ranach przeszłości starszego. Jednak bez jego obecności, zaczynały się one odklejać.
☄︎☄︎☄︎
serce troszkę mi pękło pisząc ten rozdział :)
CZYTASZ
half heart tattoo| yeonbin
ספרות חובביםzakończone ✓ Zerwanie nie było łatwe, ale okazuje się, że powroty są jeszcze trudniejsze. Może wspólny tatuaż zrobiony w wieku osiemnastu lat były głupim i dziecinnym pomysłem, ale dla Yeonjuna jest jedynym wspomnieniem po byłym chłopaku. pobocznie...