~1~

3.9K 198 726
                                    

Pov George

Sobotnie popołudnie, zamykałem właśnie kwiaciarnię którą odziedziczyłem po mojej mamie. Schowałem klucze do kieszeni po czym ruszyłem na spacer ruchliwym Londynem.

Moim celem było dojście do mojego ulubionego miejsca, oczywiście kwiaciarnia jest na pierwszym miejscu ale na drugim jest Cat Caffe.

Jest to miejsce gdzie można wypić dobrą kawę a w dodatku pogłaskać kotki które przechadzają się pomiędzy klientami. Od najmłodszych lat przebywałem tam z moją mamą. Która tak jak ja uwielbiała koty.

Mama zmarła gdy miałem 15 lat, zamknąłem się wtedy na wszystko i na wszystkich. Znajomi odwrócili się ode mnie a dziewczyna z którą wtedy byłem zerwała ze mną twierdząc że się zmieniłem. Śmiało mogę stwierdzić że był to najgorszy okres w moi życiu.

Mama zmarła na ciężką chorobę serca, niestety nie było dawcy, dlatego odeszła na drugą stronę świata. Ciężkie przeżycie jak dla nastolatka ale nie miałem wyboru, musiałem sobie jakoś radzić razem z ojcem..

Kiedy mama jeszcze żyła był radosnym i uśmiechniętym człowiekiem, niestety wszystko się skończyło. Zaczął być przygnębiony i smutny, szczerze to nie dziwiłem mu się, później sięgnął po używki, a mianowicie alkohol.

Nadal mieszkam z nim z jednego powodu


- George, obiecaj mi coś?- powiedziała osłabionym głosem

- tak?

- Zajmij się ojcem po mojej śmierci, nie opuszczaj go. Potrzebujecie się nawzajem - widziałem smutek i ból w jej oczach, nie chciała nas zostawiać.

- d-dobrze- wyjąkałem próbując powstrzymać łzy napływające do oczu.

- Obiecaj mi że będziesz szczęśliwy, proszę

- obiecuję - powiedziałem nie do końca wiedząc na co się piszę.

- kocham cię George. Będę patrzyła na was z góry

- mhm, też cię kocham- wyszlochałem, po czym chwyciłem jej rękę w celu wsparcia... Niedługo potem odeszła do innego świata. Przynajmniej zmarła z uśmiecham na twarzy.


Na samo wspomnienie przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz. Nie lubiłem wracać wspomnieniami do tego momentu, kilka lat temu bym płakał jednak teraz jestem w miarę uodporniony. Staram się być szczęśliwy na tyle ile mogę, obiecałem jej to. Mieszkam też nadal z ojcem i próbuję mu jakoś pomóc jednak on nie chce ani mojej pomocy ani niczyjej.

Minąłem właśnie jakąś zakochaną parę, wyglądali tak szczęśliwie, trzymali się za ręce i co jakiś czas się na siebie patrzyli. Wiem że nigdy nie zaznam prawdziwej miłości, nikt nigdy nie pokocha mnie w całości, takiego jakim jestem.

Pogrążyłem się w myślach tak bardzo że nawet nie wiem kiedy minęło mi 30 minut spaceru. Wszedłem do kawiarni a dzwonek nad drzwiami wydał charakterystyczny dźwięk.

Pokierowałem się do stolika przy którym zawsze siedziałem razem z moją rodzicielką. Ja i mama chcieliśmy kota jednak tata ma alergię na sierść. W zamian za to przychodziliśmy do tego miejsca.

Zająłem miejsce w rogu pomieszczenia po czym sprawdziłem godzinę- 17.33. Czekałem na kelnera by złożyć zamówienie. Nie musiałem się nawet zastanawiać co wziąć, standardowo było to Cappuccino i jabłkowa szarlotka. Obsługa znała mnie już na tyle dobrze że pytali się mnie sami czy to co zwykle.

- dzień dobry, co podać- podszedł do mnie wysoki blondyn którego nie kojarzyłem. Jego zielone oczy wgapiały się w moją twarz

- to co zwykle- powiedziałem bez większego zastanowienia.

- w porządku- tylko tyle, myślałem że chłopak spyta mnie co konkretnie, jednak nic takiego nie nastąpiło.

Po chwili blondyn wracał z moim zamówieniem. Szedł z wielką gracją ale i strachem by niczego nie wylać. W ułamku sekundy chłopak stracił równowagę, przewrócił się i wylał na mnie zawartość kubka.

Nie wiedząc co zrobić podszedłem do niego, chciałem się upewnić że blondynowi nic nie jest.

- Dream, zostajesz zwolniony- powiedział kierownik lokalu kiedy do nas podszedł. Widziałem w  oczach blondyna strach i smutek

- to nie jego wina, podstawiłem mu nie chcący nogę i się potknął, przepraszam- powiedziałem bez zastanowienia. Z niewiadomej przyczyny obchodził mnie los chłopaka. Nie chciałem by był zwolniony. Nie powinien mnie obchodzić, jednak nie chciałem by cierpiał i został bezrobotny.

- w porządku...- powiedział właściciel- zrealizuj panu ponownie zamówienie i posprzątaj ten syf - powiedział próbując ukryć gniew, następnie odszedł.

- przepraszam- zawahał się blondyn po czym szybko pozbierał się z ziemi, po czym podał mi rękę i również pomógł wstać.

Usiadłem na miejsce i dopiero teraz zdałem sobie sprawę z poplamionej koszulki kawą. Zacząłem wycierać ją serwetkami stojącymi na stoliczku.

Kiedy w miarę się już ogarnąłem a chłopak posprzątał podłogę, przyniósł mi moje zamówienie.

Głaszcząc kotka sięgnąłem po filiżankę z kawą. W moje oczy rzucił się jeden mały szczegół, a mianowicie karteczka, zapewne od blondyna. Chciałem ją pognieść i wyrzucić ale ciekawość wygrała. Otworzyłem poskładaną w kostkę karteczkę.

"Przepraszam jeszcze raz, chciałbym to zrobić osobiście. Więc jeśli możesz zostań jeszcze godzinę, wtedy kończę pracę"

Musiałem przeczytać wiadomość kilka razy by do mnie dotarła. Z tego co zrozumiałem to ten chłopak chce ze mną porozmawiać.

Nie wiem gdzie co i jak. Przeraża mnie to, uwielbiam mieć wszystko zaplanowane o określonych godzinach. Nie lubię kiedy coś jest niepoukładane.

Chociaż może ten jeden raz w życiu mogę zmienić mój plan, nie wiedząc totalnie nic. Pójść porozmawiać z nieznajomym kelnerem...

Biję się z myślami nie wiedząc co zrobić, jakaś część mnie mówi mi bym z nią porozmawiał. Jednak moja druga strona mówi mi że to słaby pomysł spotykać się z nieznajomym blondynem, wieczorem na jeden z mniej ruchliwych ulic w Londynie...

- idziesz?- zapytał dość nieśmiało i cicho. Nie mam pojęcia kiedy ta godzina zleciała, jednak wiem jedno muszę z nim iść. Nie ma już odwrotu.



------------------------------------

889 słów

Witam wszystkich w moim kolejnym opowiadaniu.

Mam nadzieję że przyjmiecie je równie dobrze jak tamte.

Postaram się wstawiać rozdziały jak najczęściej ale wiadomo szkoła i nauka mi to utrudni.

Kocham was <333

Miłego dnia/nocy

Your Heart...    | Dreamnotfound  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz