~10~

1.6K 160 254
                                    


Pov George



Obudziłem się w nieswoim łóżku, na początku nie wiedziałem co się dzieje i gdzie jestem. Jednak po kilkunastu sekundach wszystko mi się przypomniało. Spacer z blondynem, opowieść o swojej przeszłości, propozycja pójścia do niego, tajemnicza uliczka, obleśne teksty starych zboczeńców, atak paniki. Później znaleźliśmy się w mieszkaniu blondyna, nie pamiętam jak się tam dostaliśmy. Odczuwałem zbyt wiele emocji by to zapamiętać.

Teksty tych mężczyzn rzucane w moją stronę naprawdę mnie przeraziły. Bałem się że naprawdę mi coś zrobią, to w jaki sposób o mnie mówili było wręcz obrzydliwe. Nie czułem się tam bezpieczny z resztą kto by się czuł.

Wyjrzałem przez okno, było już jasno. Ojciec mnie zabije za to że nie przyszedłem noc do domu. Chociaż w sumie jestem pełnoletni i nic nie może mi zrobić, teoretycznie.

Dopiero teraz rozejrzałem się po pokoju, był on średnich rozmiarów. Na środku pokoju stało nie duże łóżko a obok niego szafka nocna. Na jednej półce znajdowały się książki a na drugiej ramki ze zdjęciami. Jedna z fotografii przedstawiała małego Claya, jakąś młodszą dziewczynkę, prawdopodobnie jego siostrę. I dwójkę dorosłych, pewnie to ich rodzice. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Kolejne zdjęcia przedstawiały Claya z jego znajomymi, było też kilka zdjęć przedstawiających jego i Chrisa.

- o wstałeś już - usłyszałem głos blondyna, popatrzyłem na niego. Miał czarne Dresy i zieloną bluzę.

- cześć - powiedziałem zaspanym głosem - przepraszam że tu zasnąłem, mogłeś mnie obudzić, nie robiłbym kłopotów...

- daj spokój, to nie kłopot a teraz chodź, pewnie chcesz skorzystać z toalety czy coś - skinąłem głową i ruszyłem za chłopakiem

Wszedłem do łazienki, opłukałem twarz zimną wodą i przeczesałem jakimś grzebieniem włosy. Załatwiłem resztę swoich potrzeb a następnie opuściłem pomieszczenie. Rozejrzałem się trochę po mieszkaniu w poszukiwaniu Claya. Ogólnie wszystkie pokoje prezentowały się dość przytulnie i ładnie.

Zauważyłem blondyna w kuchni dlatego tam poszedłem.

- która godzina?- zapytałem a chłopak spojrzał na swój telefon

- 11.55

- matko, jestem spóźniony do pracy, muszę się zbierać, przepraszam za kłopot.- Chciałem iść w kierunku drzwi ale ręka chłopaka mnie zatrzymała.

- dzisiaj jest niedziela, nie musisz się spieszyć. - puścił moją dłoń wracając do robienia kanapek.

- a ty nie masz pracy?

- nie mam już w ogóle, zostałem zwolniony muszę znaleźć nową... - po usłyszeniu tych słów do mojej głowy wpadł pewien pomysł

- jeśli chcesz możesz pracować ze mną, w mojej kwiaciarni. Mam strasznie dużo pracy i przydałby mi się jakiś pomocnik. - wypaliłem a  na twarzy bruneta zaczął malować się uśmiech

- naprawdę mógłbym?

- jasne, czemu nie

- dziękuję ci - powiedział po czym podszedł i się we mnie wtulił - tak bardzo ci dziękuję - chłopak wzruszył się lekko - wiem że dla ciebie to nic takiego ale dla mnie to dużo. Jeszcze raz dziękuję - odszedł ode mnie a następnie wziął talerz z kanapkami - chodź do stołu, zjemy śniadanie. Tak w ogóle to chcesz kawy czy herbaty.

Your Heart...    | Dreamnotfound  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz