Czułem wiele emocji, mój tata właśnie mnie przeprosił nie czułem od niego alkoholu, był trzeźwy.
- j-ja n-nie w-wiem co powiedzieć- to wszystko dzieje się zbyt szybko
- wiem że po śmierci mamy się zmieniłem ale po prostu nie daję rady bez niej. Elizabeth była moją miłością i moim szczęściem. Nie odbuduję tych lat które straciliśmy ale chcę spróbować wziąć się za siebie i znaleźć lepszą pracę. - nie wierzę, czy ktoś podmienił mi tatę. Co tu jest grane.
- skąd ta nagła zmiana? - musiałem znać odpowiedź bez tego czułbym się lekko zagubiony.
- po prostu...- zamyślił się na chwilę tak jakby zastanawiał się jak dobrać odpowiednie słowa - byłem wczoraj po tobie w łazience i widziałem krew na umywalce... zrozumiałem jak bardzo cię ranię i do jakiego stanu cię doprowadziłem...- chyba naprawdę było mu przykro
- pizza stygnie - zabrzmiało to gorzej niż myślałem ale musiałem szybko zmienić temat
- przepraszam - powiedział po czym zabrał się za jedzenie kolejnego kawałka, ja zrobiłem dokładnie to samo.
Jedliśmy w dość niezręcznej ciszy. Chciałem się odezwać ale totalnie nie wiedziałem co mogę powiedzieć. Skłamać i powiedzieć że nic się nie stało, powiedzieć że będzie lepiej. No chyba nie.
- zacznijmy od nowa - powiedziałem i zaskoczyłem sam siebie tymi słowami. Tata spojrzał na mnie i się uśmiechnął
- dziękuję - uśmiechnął się smutno
- mama była by dumna - powiedziałem by go pocieszyć
***
Kolejne dni mijały spokojnie i normalnie. Ja chodziłem do pracy, tata próbował się zmienić, nawet kilka razy ugotował obiad. Może nie był jakiś bardzo dobry ale zły też nie był.
Tata w końcu znalazł lepszą pracę więc teraz obydwaj pracujemy.
Dziś mam wyjątkowo dużo rzeczy na głowie. dlatego siedzę w kwiaciarni już od 7. Aktualnie mam godzinę 9.27.
Dzwoneczek nad drzwiami wydał charakterystyczny dźwięk, ktoś wszedł.
- dzień dobry - usłyszałem bardzo poważny głos, jak się po chwili okazało należał do nie wysokiego bruneta o bardzo ciemnych oczach
- dzień dobry w czym mogę pomóc?
- potrzebuję bukiet dla chłopaka -wydawał się dość zawstydzony
- jaki konkretnie i z jakiej okazji- podałem mu album ze zdjęciami moich prac - niech pan wybierze te które najbardziej się panu podobają a ja spróbuję zrobić coś podobnego- mężczyzna wziął album do ręki i zaczął go przeglądać.
- niech będzie coś podobnego do tego - wskazał na bukiet w którym przeważał kolor zielony.
- świetny wybór, jeśli mogę wiedzieć to z jakiej okazji?
- ostatnio bardzo dużo kłócę się z moim chłopakiem i chciałbym mu to wynagrodzić. Niech pan od razu napisze że to dla Claya - zamarłem na chwilę nie mam zamiaru mieć z tym chłopakiem do czynienia, nawet przez inne osoby, chociaż w sumie nie tylko jeden Clay żyje na tym świecie- przepraszam słucha mnie pan?
-tak tak, przepraszam
- niech pan doklei do tego karteczkę i napisze dla Claya od Chrisa.
- w porządku, a na kiedy ma byś gotowy?
- jutro o 16 po niego przyjdę
- dobrze- uśmiechnąłem się a chłopak zaczął wychodzić.
Pożegnaliśmy się krótkim do widzenia, a ja zostałem sam w lokalu. Musiałem udać się na zaplecze by się napić. Emocje jakie wzbudziło we mnie imię chłopaka były niewyobrażalne. Naprawdę nie chciałem mieć z nim nic wspólnego.
Usiadłem na taborecie po czym wziąłem wodę i zrobiłem kilka łyków napoju. Kiedy emocje które nie powinny się pojawić zeszły, ruszyłem do głównego pomieszczenia i zabrałem się za wykonywanie kolejnej wiązanki kwiatów.
***
Kolejny nudny dzień, godzina 15. Czekałem na ostatniego klienta który przyjdzie odebrać swoje zamówienie, a właściwie dla swojego chłopaka.
W końcu chłopak przyszedł, ubrany w garnitur i bardzo mocno wyperfumowany. Podałem mu bukiet a na jego twarz wpełznął uśmiech.
- jest piękny tak jak mój Clayuś. Idealny. Myślisz że mu się spodoba? - zapytał
- mam nadzieję że tak
Uregulowaliśmy rachunek po czym chłopak wyszedł rzucając mi krótkie słowa podziękowania. Właściwie to jak na razie wszystko na dzisiaj mam zrobione i odebrane. Postanowiłem posprzątać dzisiaj zaplecze. Poprzeglądać różne faktury i umowy. Ogółem dokumentacja.
Skończyłem o godzinie 18. Żadni ludzie nie przychodzili w tym czasie. Pakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka, kiedy nagle zadzwonił dzwonek, ktoś tu wszedł. Wyłoniłem się zza zaplecza by zobaczyć kto przyszedł.
W pomieszczeniu był Clay, nie wyglądał dobrze, miał całą zapłakaną twarz. Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę dlatego teraz nie zrobiłem. Lustrowałem go wzrokiem a on mnie. Po kilku minutach wyrwał się z transu.
- przepraszam, nie wiem po co tu przyszedłem. Odwrócił się w celu opuszczenia lokalu.
- Zaczekaj - powiedziałem kiedy chwycił klamkę. Zatrzymał się na chwilę a ja do niego podszedłem - chodź - ruszyłem na zaplecze a on zaraz za mną. Wskazałem na taboret a on na niego usiadł. Wziąłem kubek z szafki i nalałem do niego wody. Dałem mu go.
- więc, co się stało? - chyba najgłupsze słowa na rozpoczęcie takiej rozmowy, chociaż może nie
- o-on zaczął mnie dotykać... nie chciałem, nie wyraziłem zgody.- spuścił głowę w dół i patrzył się tępo na czubki swoich butów- Nie przestawał więc uciekłem, tutaj....- dodał po chwili. Rozpłakał się jeszcze bardziej.
Pozwoliłem mu się do mnie przytulić, praktycznie go nie znałem jednak to nie zmienia faktu że potrzebował wsparcia, a ja chciałem mu je dać. Gładziłem jego plecy by w jakikolwiek sposób dodać mu otuchy, nie wyobrażam jak teraz się czuje, co by było gdyby blondyn nie uciekł. Ten ktoś pewnie posunął by się do gorszego czynu...
----------------------------
890 słów
Mam nadzieję że się podobało.
Jak tam u was? Bardzo źle w szkole?
Miłego dnia/nocy
Kocham was
<3333333
![](https://img.wattpad.com/cover/281706608-288-k186266.jpg)
CZYTASZ
Your Heart... | Dreamnotfound Zakończone
Fanfic24 letni George pracuje w kwiaciarni którą odziedziczył po swojej mamie. Pewnego dnia w jego ulubionej kawiarni wpada na niego pewnie blondyn- Dream. Od tamtego momentu nic nie jest takie same. Życie George staje się inne, pełne wątpliwości bólu ja...