~14~

1.4K 151 252
                                        

Pov George

Opuściłem lokal razem z blondynem. Moja babcia czekała przed. Bałem się jej, po prostu się jej bałem. Zawsze kiedy przyjeżdżała wyzywała moją mamę i mnie. Tata nic sobie z tego nie robił, po prostu to olewał i akceptował.

Po tym jak mama zmarła całkowicie przestała nas odwiedzać, stwierdziła że tata za bardzo się stoczył po śmierci tak beznadziejnej kobiety jak ona.

Chłopak chwycił mnie za rękę. Babcia tylko stała i nie wierzyła w to co widzi, myślała że będzie tak jak powiedziała. Z resztą sam tak myślałem, jednak Clay zaproponował mi swoją pomoc. Jestem przy nim najszczęśliwszy i nie wiem jakby faktycznie było bez niego. Jest dla mnie w jakimś stopniu ważny.

- co to ma znaczyć George? - domagała się wyjaśnień. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, bałem się jej.

- po prostu go nie zwolnię, jest moim przyjacielem - powiedziałem po chwili milczenia.

- Nie masz już domu George - po tych słowach odwróciła się i wsiadła do wcześniej zamówionej taksówki.

- to co robimy? dobra kawa i ciasto? - zapytał blondyn za co byłem mu cholernie wdzięczny. Kto jak kto ale on wie najlepiej jak poprawić mi humor.

- oczywiście. - uśmiechnął się na moją odpowiedź, następnie ruszyliśmy.

Wracanie do domu to ostatnie na co miałem ochotę. Wiem że musi mnie nie być przez jakiś czas żeby sytuacja się uspokoiła. Mój tata i jego mama to bardzo ekstrymalna mieszanka. Dwie osoby o dość podobnych porywczych charakterach planujące wyrzucenie kogoś z domu nie wróży niczego dobrego. Myślę jednak że po kilku godzinach im przejdzie. Z resztą kto wyrzucił by swoje dziecko z domu.

- wiesz - zacząłem a wzrok blondyna skierował się na mnie - może jednak nie zostanę wyrzucony. Tata mówił to ostatnio wiele razy ale nadal tam mieszkam, więc chyba nic mi nie grozi - westchnąłem

- nigdy nie wiadomo George czego się spodziewać. Nie obraź się ale wydaje mi się że twoja babcia ma znacznie gorszy charakter niż twój ojciec...

- tak wiem...

- nie przejmuj się tym teraz okej?

- okej - powiedziałem ledwo słyszalnie

- Cieszmy się teraz sobą, później będziemy się martwić - spojrzałem na niego pierwszy raz podczas tej rozmowy. Był uśmiechnięty a w jego oczach było widać troskę. 

Robiliśmy to o czym powiedział blondyn, cieszyliśmy się czasem spędzanym ze sobą. Nim się obejrzeliśmy byliśmy pod kawiarnią z kotkami. Clay puścił moją rękę, dopiero wtedy zauważyłem że cały czas ją trzymał.

Usiedliśmy do stolika w rogu pomieszczenia. Ja już wiedziałem co zamówić, chłopak też.

- dzień dobry, co podać - podeszła do nas młoda kobieta

- dla mnie jabłkowa szarlotka i Cappucino - powiedziałem

- dla mnie malinowa herbata i również jabłkowa szarlotka

Kobieta poszła po nasze zamówienia. W międzyczasie przy moich nogach zaczął kręcić się kotek. Bez zastanowienia wziąłem go na kolana i zacząłem głaskać, zwierzę pomrukiwało co jakiś czas. Blondyn patrzył na mnie z uśmiechem.

- chyba cie polubił - zachichotał - sprawdź jak ma na imię. Sięgnąłem do obroży kota, Luca tak ma na imię.

- to samiczka, ma na imię Luca.

Kelnerka przyniosła nasze zamówienia, przez co przestałem głaskać zwierzę i odłożyłem je na podłogę. Rozmawialiśmy na różne tematy w bardzo miłej atmosferze.

Zapłaciliśmy już za zamówienia, było koło 20 więc postanowiliśmy się zbierać do domu, mojego domu. Tak jak blondyn mi obiecał, pójdzie tam ze mną.

- ona naprawdę cię polubiła - popatrzyła na kota który kierował się razem ze mną do wyjścia.

- kiedyś przyjdę po ciebie i cię zaadoptuję - przykucnąłem przy Luce i pogłaskałem za uchem.

Opuściliśmy kawiarnię a następnie zaczęliśmy się kierować w stronę  domu. Z każdym krokiem zacząłem stresować się coraz bardziej. Clay to chyba zauważył ponieważ chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.

- będzie dobrze Georgie, będzie dobrze zobaczysz.

- coraz bardziej w to nie wierzę. - powiedziałem zgodnie z prawdą. 

- słońce, będę tam z tobą i będę cię wspierał - jego słowa rozgrzały moje serce. Lubiłem kiedy mówił do mnie w taki sposób.

Stanęliśmy przed drzwiami, wyciągnąłem klucze i otworzyłem drzwi. Weszliśmy najciszej jak potrafiliśmy. Z kuchni było słychać rozmowę mojego ojca z jego matką.

- jak się nie zgodzi to zagrozimy mu nożem. - mówił mój ojciec

- tylko w nocy, kiedy będzie spał. Jak się przebudzi będzie w większym szoku - dodała babcia

- trzeba mu tego chłopaka wybić z głowy inaczej nasza rodzina będzie pośmiewiskiem.

Popatrzyłem na Claya z przerażeniem w oczach.

- George,myślę że lepiej będzie jeśli wprowadzisz się do mnie na jakiś czas. Nie jesteś tu bezpieczny - wyszeptał a ja tylko pokiwałem potwierdzająco głową.

Bałem się spać we własnym domu, to zaszło za daleko. Pociągnąłem chłopaka za rękę do mojego pokoju. Wyciągnąłem nie używaną walizkę i zacząłem wkładać do niej moje ubrania, a przynajmniej część z nich. Jestem pewien że jeszcze tu wrócę dlatego nie było sensu brać wszystkiego.

- GEORGE CO TY WYPRAWIASZ - do pokoju weszła babka razem z ojcem.

- kazaliście mi się wyprowadzić, więc to robię. - powiedziałem dość cicho ponieważ bałem się ich reakcji.

- niby gdzie ty się wyprowadzisz co?- powiedział z kpiną mój ojciec. Popatrzyłem na Claya który stał z spokojną miną.

- to nie wasza sprawa.

- JAK NAJBARDZIEJ NASZA GÓWNIARZU - wydarł się mój ojciec i zaczął do mnie podchodzić. Clay od razu stanął przedemną, zasłaniając mnie.

- proszę zostawić go w spokoju - powiedział bardzo poważnym tonem, nawet ja się go wystraszyłem.

Po kilku odpysknięciach mojego ojca i jego matki, wyszli z pokoju. Szybko dopakowałem resztę rzeczy, straciłem wiarę że jednak tu wrócę dlatego wziąłem wszystko, nie zapominając o pudle spod łóżka które dała mi kiedyś mama. Nie zmieściło się do walizki dlatego postanowiłem wziąć je do rąk. Pobiegłem jeszcze szybko do łazienki i wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy higieniczne. Popatrzyłem chwilkę na pudełko z moimi żyletkami, zastanawiałem się czy je wziąć. W końcu doszedłem do wniosku że jednak w pewien sposób jest to część mnie.

Po około 10 minutach opuszczaliśmy dom. Nie obyło się bez bardzo raniących komentarzy w moją stronę od ojca i babci.

- teraz będzie lepiej George, zobaczysz. - powiedział blondyn ciągnący walizkę.

____________________________________

992 słowa

Mam smutną wiadomość. Jak widzieliście, przez ostatnie kilka dni rozdziały pojawiały się codziennie. Jednak wracam do szkoły... (byłam chora)przez co nie będzie codziennie rozdziałów, mam masę kartkówek do nadrobienia, przez co będę mieć mniej czasu na wattapada, niestety.

Mam nadzieję że zrozumiecie.

Miłego dnia/ nocy

Kocham was

<3333

Your Heart...    | Dreamnotfound  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz