2.

4K 80 16
                                    

Siedzę na fotelu, który znajduję się w najciemniejszej części jej pokoju i przeglądam się mojej malutkiej.
Oddycha tak spokojnie, że momentami mam wrażenie, iż na chwilę przestaje. Jest cudowna.

Nawet nie wie, że tamtego wieczoru gdy na mnie wpadła stała się moim celem. Zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia. Miłością nie mogę tego jeszcze nazwać. Musi mnie nauczyć kochać.

Patrzę na zegarek, który pokazuje prawie czwartą rano.

Już czas.

Wstaje z fotela i cicho podchodzę do łóżka. Siadam powoli obok niej. Dotykam delikatnie jej policzka i składam pocałunek na czole dziewczyny.

Destiny zaczyna się lekko wiercić, więc wstaje, żeby jej nie obudzić.

Czuję wibracje w kieszeni, a to oznacza wiadomość.

Luke:
Jesteśmy gotowi szefie.

Ponownie podchodzę do łóżka dziewczyny przykładam chusteczkę do jej ust, która nasączona jest środkiem na uspokojenie.

Destiny przebudza się i zaczyna wyrywać.

-Pomocy! Puść! - przez chusteczke jej słowa są bardzo niewyraźne, ale da się je zrozumieć.

-Nie zrobię Ci krzywdy kochanie. Oddychaj spokojnie. - mówię spokojnym głosem.

Destiny w końcu się poddaje i zasypia pod wpływem leku. Biorę ją na rękę i wychodzę z pokoju dziewczyny. Kieruje się na schody, które prowadzą do salonu, a zaraz po lewej znajdują się drzwi na zewnątrz.

-Stać! Co się tu dzieje?! - staje jak wryty i obracam się za siebie. Widzę ojca dziewczyny. Co on tu kurwa robi?

-Odjebie im łby. -mamrocze do siebie. Miło ich tu kurwa nie być.

-Zostaw moją córkę! - podchodzi do mnie szybkim krokiem i próbuje zabrać ją z moich ramion.

Niedoczekanie.

Odpycham go jedną ręką i wychodzę na zewnątrz. Kieruje się do zaparkowanego samochodu gdzie układam na tylnym siedzeniu ciało dziewczyny. Zamykam drzwi i wracam do środka budynku.

-Oddaj mi dziecko bydlaku! Kim Ty do cholery jesteś?! Zaraz zadzwonię na policję!! - wkurwia mnie jego krzyk, ale muszę zachować spokój.

-Jest moja. Nie oddam wam jej. Nie zabronie jednak kontaktu z wami. Najpierw będzie musiała oswoić się z tym, że od teraz jej życie będzie wyglądać nieco inaczej. - mówię spokojnie.

Widzę jak próbuje sięgnąć coś zza pleców. Jestem szybszy i celuje w niego bronią.

-Spróbuj coś zrobić, a obiecuje, że nigdy więcej jej nie zobaczycie. Decyduj.
Albo zostawiasz to narazie w spokoju i czekasz, aż będzie gotowa, albo od razu kopiesz sobie i żonie grób. Nie chce tego robić, bo to tylko skrzywdzi Destiny, a nie o to mi chodzi.
Więc jak?

-Dobra. Ale jeśli stanie jej się krzywda to ze mną będziesz miał doczynienia. - wiecie czemu nie zareagował jak prawdziwy ojciec ? Odpowiedź jest prosta.
Domyślił się kim jestem i się boi.
No cóż... Moja korzyść jego strata.

-Nic jej się nie stanie. Prędzej pozwolę strzelić sobie w łeb. A teraz żegnam. Moja kobieta czeka na mnie w samochodzie.

-Nie zrób jej krzywdy. Proszę. - usłyszałem jego cichy głos. Zmarszczyłem czoło ze zdziwienia, ale nie zareagowałem. Skierowałem się do auta gdzie usiadłem obok dziewczyny. Wziąłem jej głowę na kolana i zacząłem głaskać po włosach.

-Do domu. - powiedziałem do Jamesa, który robi za kierowcę.

Będziesz Moja / Michele Morrone DDLG (Zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz