11.

2.9K 75 10
                                    

*Michele*

Wpadam do domu jak obłąkany i swoje kroki kieruje od razu w stronę skrzydła szpitalnego. Gdy chce wejść do pomieszczenia, które robi nam za salę zabiegową wychodzi z niego Tristan.

-Co się z nią dzieje? -pytam od razu.

-Michele.. Nie wiem czy to dla Ciebie dobra wiadomość czy nie, ale młoda ma poważny obrzęk mózgu, który może prowadzić do zaniku pamięci lub utraty wzroku. Nie jestem w stanie teraz określić jak bardzo poważne to jest, bo nie mam jeszcze wszystkich wyników. Trzeba też czekać, aż się obudzi.

-Więc kiedy się obudzi? - jestem coraz bardziej zdenerwowany i przerażony jednocześnie.

-Tego właśnie nie wiem. Może to być zaraz, a może też być za dwa, pięć czy dziesięć dni. Nie wiem Michele. - słyszę strach w jego głosie.

Mijam go i wchodzę do pokoju. Destyni leży w białej pościeli podłączona do maszyn, które z tego co zrozumiałem trzymają ją przy życiu. Jestem przerażony jej stanem, bo to co się stało jest tylko i wyłącznie moją winą. Nie wybaczę sobie tego nigdy.
Podchodzę do niej, a po drodze zabieram kkrzesło, żeby usiąść przy jej łóżku.
Biorę jej dłoń w swoją i tule do twarzy jednocześnie całując jej wierzch.

-Przepraszam Cię słoneczko. Tak bardzo przepraszam. Jesteś tu zaledwie kilka dni, a z mojej winy stała Ci się taka krzywda. Czekałem na chwile spędzone z Tobą bardzo długo, a gdy mam Cię już przy sobie spieprzyłem wszystko.
Przysięgam, że jeśli nie będą w stanie Ci pomóc to najpierw zajebie ich, a później strzelę sobie w łeb. Mam jednak nadzieję, że będziesz walczyć kochanie. Wiem, że jesteś silną dziewczynką. - kładę swoją głowę na jej brzuszek i zamykam oczy.

W głowie pojawiają mi się piękne wizję z nią w roli głównej. Widzę jak biega, śmieje się, woła mnie, żebym się z nią bawił. Przytula się do mnie, całuje. Kocha.

Przed chwilą zabiłem człowieka bez żadnych wyrzutów sumienia, a teraz rozczulam się jak pizda. Nieźle.

Siedze przy jej łóżku pare godzin, aż Tristan przychodzi i informuje mnie, że chce dokończyć badania. Wstaje, więc i wychodzę z pokoju.

Zerkam na zegarek, bo nawet nie wiem, która jest godzina.

5:26

Przecieram oczy prawą dłonią, bo doszło do mnie jak bardzo jestem zmęczony. Patrzę przez chwilę na drzwi pokoju gdzie jest Des i po chwili odchodze do swojej sypialni co chwile mi zajmie, bo ten dom jest ogromny.
Niestety musi tu być wszystko co jest potrzebne takiej rodzinie jak moja.
Prowizoryczny szpital, siłownia, sala treningowa, strzelnica itd.

Wchodzę do swoich czterech ścian i dopada mnie ogłuszająca cisza.

Czarne ściany, szare meble, czarne zasłony, łóżko... Praktycznie wszystko.

Swoje kroki kieruje do łazienki połączonej z pokojem. Zapalam światło w środku i wchodzę głębiej. Przystaje przy umywalce z lustrem i patrzę w swoje odbicie.
Zastanawiam się jak będzie wyglądać moja przyszłość teraz.
Wcześniej nie liczyłem się z niczym, ale teraz mam moją malutką kobietę przy sobie, więc trochę się zmieni. Mam też nadzieję, że uda mi się ją przekonać do powrotu relacji ddlg. Muszę ją jakoś namówić. Przede wszystkim muszę jej pokazać jak to wygląda naprawdę.

Dziś jest zbyt późno na to albo zbyt wcześnie?

Myje twarz zimną wodą i bez wzięcia prysznica wracam do pokoju.

Rozbieram się do samych bokserek i kładę się do łóżka. Jeszcze przez blisko godzinę kręcę się z boku na bok, aż w końcu zasypiam.

     ✩.・*:。≻───── ⋆♡⋆ ─────.•*:。✩

Budzę się przez okropne uczucie spadania w otchłań. Siadam na łóżku i przecieram oczy. Odrzucam kołdrę na bok i wstaje. Kieruje swoje kroki do łazienki, żeby się umyć, załatwić potrzeby i ogólnie się ogarnąć.

Kiedy jestem gotowy wychodzę z pokoju i idę od razu do skrzydła szpitalnego.

Niereaguje nawet na wołanie chłopaków z kuchni, którzy wołają mnie na śniadanie.

-Gdzie jest Tristan? - pytam Aille, która sprząta akurat korytarz.

-Na śniadaniu Proszę Pana. - odpowiada nieśmiało i wraca do swoich zajęć.

Wzdycham cicho i wchodzę do sali. Później go złapie i dowiem się wszystkiego.

-Co jest kurwa. - staje jak wryty w podłogę, bo jej łóżko jest puste.

-Destyni?! - wołam rozglądając się po pokoju. Nigdzie jej nie ma. Wypadam na korytarz i krzycze imię małej.

-Gdzie ona jest?! - dopadam do Aillie łapiąc ją za ramiona.

Widzę jak oczy dziewczyny napełniają się łzami, ale mam to w dupie.

-Nnnie wiem, prosze Pana. Nie wchodzilam do niej. - mówi ledwo.
Odpycham ją od siebie tak mocno, że upada na ziemię.

Nie zwracam na to uwagi.

Muszę ją znaleźć.

Gdzie jesteś maleńka?

Sprawdzam każdy kąt w domu. Po niej nie ma śladu. Jest jeszcze jedno miejsce gdzie nie sprawdziłem, więc się tam kieruje.

Staje przed drzwiami pokoju Destyni, biorę głęboki oddech i otwieram.

Przy okazji zwracam uwagę, że są już naprawione.

Widok w środku zaskakuję mnie tak bardzo, że nie jestem w stanie tego określić.

-Tatusiu? Co się stało? Dlaczego jesteś taki zdenerwowany i smutny? - mała jest ubrana w różowe body, białe skarpetki. W rączce ma pieluszke, a na piersi leży smoczek, który jest przyjęty łańcuszkiem. Podchodzi do mnie z otwartymi ramionami i przytula się do mojego brzucha.

To się dzieje naprawdę czy ją śnie?

-Gdzie byłaś kochanie? - pytam ostrożnie, bo nie wiem co się dzieje.

-Tamto łóżko było starsznie niewygodne. Dlaczego w ogóle mnie tam przyniosłeś? Byłam niegrzeczna? - jej oczy robią się smutne, a usta przypominają podkowe.

-Nie kochanie. Nic się stało. Byłaś grzeczna. Musiałaś sama przejść, wiesz? - Tristan miał chyba rację z jej utratą pamięci.

A ja byłbym głupcem, gdybym z tego nie skorzystał.

-Idziemy na śniadanko?

Łapie ją pod pachy i podrzucam do góry. Następnie umieszczam ją na lewym biodrze i wychodzę z pokoju.

-Tak Tatusiu. Jestem straaasznie głodna - przytula się do mojej piersi. Wtulona we mnie zaczyna się lekko śmiać.
-Co Cię tak bawi księżniczko?

-Twoje serduszko tak szybko puka.

-Ohh maluszku..

Może jestem draniem, ale mam nadzieję, że jej pamięć nie wróci.
To jest moja szansa na ułożenie z nią wymarzonego związku.

Będziesz Moja / Michele Morrone DDLG (Zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz