5.

3.9K 62 27
                                    

*Destiny*

Siedzę w tym przeklętym pokoju i dotarło do mnie, że to nie jest sen, a ja utknęłam w pięknym domu z jeszcze piękniejszym właścicielem. Jednak jego uroda nie przebije jego paskudnego charakteru.

Usiadłam w kącie pokoju za drzwiami, schowałam głowę między kolana i z bezsilności zaczęłam płakać.
Nie wiem co teraz będzie. Jedno wiem na pewno.

Nie chce tu być.

Nagle drzwi od pokoju otwierają się na całą szerokość przez co zakrywają moje ciało, a ja przez małą szczeline widzę co się dzieje w pokoju.

-Destiny? Gdzie się schowałaś kochanie? - to Michele.
Przy śniadaniu dałam mu jasno do zrozumienia, że nie chce z nim rozmawiać, więc czego on tu szuka.
-Des?! - zaczął chaotycznie przeszukiwać pokój.

Wyglądał przy tym zabawnie przez co nie umiałam usiedzieć cicho i zaczęłam się śmiać.

Reakcja Michela była niesamowita. Podskoczył w miejscu i zaczął rozglądać się za źródłem dźwięku. Kiedy udało mu się go zlokalizować podszedł do drzwi. Zamknął je i spojrzał na mnie zimnymi oczami.

-Chryste... Nie strasz mnie tak więcej. Nie mam 15 lat i moje serce może tego nie wytrzymać. - mówił szybko. Wziął mnie na ręce i podszedł do łóżka, na którym usiadł ze mną na kolanach.

Przytulił mnie mocno do siebie i zaczął składać pocałunki na moich włosach oraz twarzy. Zaczęłam się śmiać na nowo, bo jego zarost jednocześnie drapał i łaskotał.

-Przestań - próbowałam go odepchnąć, ale nie miałam szans, bo to kawał chłopaka i ma o wiele więcej siły niż ja.

-Poproś. - powiedział.

-Proszę...

-Kogo prosisz i o co?

-Ciebie, żebyś przestał.

- Czyli?

- Proszę Michele, żebyś przestał.

-Nie przestane.

-Przestań - zaczęłam wyrywać się na nowo, bo mnie zdenerwował jeszcze bardziej. Udało mi się wstać z jego kolan. Nie na długo jednak, bo od razu złapał mnie za łokieć i pociągnął na kolana spowrotem, tym razem nie siedziałam, a leżałam na nich brzuchem z wypietym tyłkiem.
Poczułam jego dłoń tam, gdzie poczuć nie powinnam.

-Nie dotykaj mnie. Nie masz prawa! -krzyknęłam.
-Owszem mam. Chciałem dzisiejszy dzień spędzić miło. Chciałem, żebyś mnie poznała, ale z Tobą się nie da jak widać. Od razu musisz dostać lanie, chociaż nie chce Ci go dawać.

-Nie zrobiłam nic złego.
-Krzyczysz na mnie. Chowasz się przede mną. To zrobiłaś.

- Krzyczę, bo nie słuchasz jak mówię normalnie. Nie chowałam się. Usiadłam tam i skąd miałam wiedzieć, ze wielmożny Pan przyjdzie do mnie i z takim zapałem otworzy drzwi? Pomyśl trochę. Puść mnie.

Zrobił to o co prosiłam, więc wstałam i podeszłam do fotela obok biurka, na którym usiadłam.

-Okej. Przepraszam. Masz rację, ale to nie zmienia faktu, że popsułaś nam dzień.

-A Ty mi życie i co? Kto ma gorzej? Wypuść mnie stąd. Po co Ci jestem potrzebna? Poza tym ja chyba nadal jestem pod wpływem tych leków, bo jakoś się Ciebie nie boję, tak samo ta sytuacja jest bardziej zabawna niżeli tragiczna. Wypuść mnie, bo zwariuję tutaj. Już mi odwala słyszysz? Gadam nie wiem co i to w dodatku tak szybko. Wypuść mnie. Więcej razy nie powtórzę. - Michele patrzy na mnie z politowaniem, a ja naprawdę nie wiem co się dzieje.

-Skończyłaś mała gaduło.?
-Chyba tak.
-Nie zrobię Ci krzywdy. Spokojnie. Chce, żebyś została moją BabyGirl. Wiesz w ogóle co to znaczy? -chyba go zaskoczę.

-Tak. Kiedyś nawet o tym marzyłam, ale mi przeszło - spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha.
-Mówisz poważnie? - wyszczerzył te swoje piękne zęby.
-Tak aczkolwiek nie mogłam znaleźć nikogo odpowiedniego, wiec stwierdziłam, że przestane szukać. W ogóle to czemu ja z Tobą rozmawiam tak na luzie skoro mnie porwałeś.?

-Nie zrobiłem Ci krzywdy.
-Jeszcze. - zauważyłam.
-Nigdy nie zrobię Ci krzywdy. Jeśli mi nie wierzysz to uwierzysz w przyszłości.
-Zobaczymy.
-Okej. Teraz zasady. Miało ich nie być, ale musimy ustalić pewne rzeczy, żeby nie było takich nieporozumień jak teraz.
-Jeśli masz takie jak inni to nadal je pamiętam.
-Zobaczymy. Chodź na kolanka. - poklepał swoje kolana. Pokręciłam głową.
-Nie. Narazie chce zostać tutaj. - poklepałam fotel, na którym siedzę.
-Rozumiem. Jeśli chcesz to możesz je zapisać. Zeszyt jest w szufladzie biurka, a ołówek jak widzisz na blacie. - wyjmuje z biurka zeszyt, biorę ołówek i czekam, aż zacznie dyktować.
-A więc..

Zasada nr. 1: Gdy jesteśmy w towarzystwie mówisz mi po imieniu, a gdy jesteśmy sami Tatusiu.

Zasada nr. 2: Jeśli masz na coś ochotę  żeby coś zrobić, coś zjeść bądź chcesz, żebym coś Ci kupił mówisz mi o tym od razu.

Zasada nr. 3: Ubierasz tylko to co ja Ci wybiorę. Jeśli masz ochotę założyć coś innego masz mi o tym powiedzieć, a będziemy szukać rozwiązania.

Zasada nr. 4: Nie płaczesz bez powodu.

Zasada nr. 5: Masz zakaz palenia, brania narkotyków, picia alkoholu. Ewentualnie jak Ci pozwolę.

Zasada nr. 6: Zachowujesz się kulturalnie.

Zasada nr. 7: Nie możesz dotykać się sama. Jeśli masz ochotę przychodzisz do mnie i mówisz mi o tym.

Zasada nr. 8: Nie zachowujesz się jak bachor. Nie tupiesz. Nie krzyczysz.

Zasada nr. 9: Przyjemności będą wtedy, gdy zasłużysz.

Zasada nr. 10: Jeśli coś Cię boli. Mówisz mi od razu.

Zasada nr. 11: Jestem pierwszą osobą, z którą witasz się słowami "Dzień dobry". Jestem ostatnią osobą, z którą się żegnasz słowem " Dobranoc "

Za nieprzestrzeganie zasad są kary:
1) Klapsy:
-ręką;
-paskiem;
-paddle;
-ścierką.
2) Stanie w kącie:
-Nago;
-w kajdankach;
Czas stania jest zależny od przekroczenia zasad.
3) Zakaz przytulania się do Tatusia.

-Zapisane? - ręka mnie boli. Muszę przyznać, że pewne zasady są takie same jak innych, ale są też nowe dla mnie.
-Tak. - odłożyłam ołówek na blat i odwróciłam się w stronę mężczyzny.

-Co chcesz teraz robić kochanie? - zapytał.

-Chce wiedzieć czemu mnie wybrałeś i dlaczego ta sytuacja mało mnie obchodzi. - naprawdę jestem ciekawa czy nadal te środki działają czy po prostu mój mózg się popsuł.

-Na pierwsze pytanie odpowiem Ci niedługo, a co do drugiego.. Myślę, że nadal trzyma Cię szok i fakt, że zabrałem Cię podczas snu. - może nie  rację.

-Czemu nie odpowiesz mi teraz?
-Nie czas na takie rozmowy. Teraz jest czas na nasz relaks.

-Co masz na myśli?

-Salon. Bajka. Kanapa. Poduszki. Przekąski. Gorące mleczko i przytulanie. - głupi czy głupi?

-Michele nie. Żadne przytulanie. Poduszki itd co wymieniłeś. Jak muszę ochłonąć, bo to nie jest normalne. Proszę Cię wyjdź. - pokazuje na drzwi. Niech chociaż raz mnie posłucha i wyjdzie.

-Jak wolisz. Będę na dole. - wstał gwałtownie i wyszedł trzaskając drzwiami. Chyba go zdenerwowałam. Ups.

To będzie ciężki czas.

Będziesz Moja / Michele Morrone DDLG (Zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz