7.

3.3K 52 6
                                    

*Michele*

Destiny zamyka mi drzwi centralnie przed nosem. Zaczynam walić z powłokę pięścią, żeby tylko mi otworzyła.
Nie chciałem jej przestaraszyć, ale jak powiedziała co ten bydlak chciał zrobić to straciłem nad sobą panowanie. Nikt nie będzie jej dotykał tym bardziej, jeśli ona tego nie chce.
Jestem tu po to, żebym ją chronić.

No teraz to boi się bardziej Ciebie niż kogokolwiek innego geniuszu.

Podpowiada mi głos w głowie i cholera wiem, że ma rację, ale nie umiałem inaczej.

-Des... Kochanie otwórz drzwi. - mówię już spokojniej i nie wale w drzwi. Opieram się tylko o nie i próbuje wyłapać jakikolwiek dźwięk, który by świadczył co teraz robi.

-Skarbie.. Nie bój się mnie. - mój głos pewnie teraz brzmi żałośnie, ale mam to gdzieś.

-Odejdź! - słyszę jej krzyk.

-Nie. Dopóki ze mną nie porozmawiasz! - unoszę głos. Cholera.. Znowu tracę panowanie nad sobą.

-Idź sobie! Nienawidzę Cię! - te słowa mnie bolą. I to bardzo.

-Jeśli jesteś pod drzwiami to lepiej się odsuń. - warcze.

Odsuwam się kawałek i z całej siły napieram na drzwi. Powtarzam ruch kilka razy, aż w końcu udaje mi się je wywalić.

-Wyjdź!

Rozglądam się po pokoju i widzę, że mała leży w łóżku przykryta po sam czubek głowy.

-Kochanie.. - podchodzę do łóżka, na którym siadam i próbuje zdjąć z niej okrycie.
-Nie chowaj się przede mną. Nic Ci nie zrobię. Ile razy mam to jeszcze powtarzać? - zaczynam się irytować.

-Zostaw mnie. Zabiłeś go. Zabiłeś go na moich oczach. Jesteś potworem! - nagle zrywa się z łóżka i próbuje uciec w stronę zdemolowanych drzwi.

Reaguje jednak szybko i łapie ją w talii przyciągając do siebie. Mała szarpie się mocno, ale nie daje za wygraną i zaciskam ręce jeszcze bardziej.

-Puszczaj! - krzyczy.

-Nie. Uspokój się. - mówię spokojnie do jej ucha.

Czuje, że powoli się uspokaja, więc rozluźniam uścisk, ale to co robi bardzo mnie zaskakuje.
Odchyla gwałtownie głowę przez co wali mnie prosto w nos. Łapie się za jego nasade, bo cholernie boli.
Widząc moją dezorientacje ucieka szybko z pokoju.
Wyjmuje telefon z kieszeni i wybieram numer James'a. Kiedy odbiera mówię tylko dwa słowa i od razu po nich kończę rozmowę.

-Pilnujcie bramy.

Potrząsam głową i wychodzę z pokoju. W głowie notuje informacje dla chłopaków o naprawę drzwi.

-Pożałujesz tego. Kara Cię kurwa nie ominie i lepiej wyjdź od razu to pomyślę czy jej nie złagodzić. Każde 10 min przedłużenia to gorsza kara. - mówię podniesionym głosem, bo wiem, że jest gdzieś tutaj. Nie słyszałem, żeby zbiegała po schodach. James i chłopak mają pilnować bramy, gdyby mała wpadła na pomysł skakania przez okno.

Przechodzę obok drzwi jednych, drugich i trzecich. Nie otwieram ich jednak. Jeśli będzie chciała to wyjdzie. Od niej samej zależy siła jej kary.
Wcale nie chce tego robić, ale sama się prosi.

Usiadłem w fotelu, który stoi w rogu niedaleko schodów. Biorę gazetę ze stolika obok do ręki i zaczynam przeglądać nudne artykuły. Co jakiś czas jednak zerkam na zegarek, żeby wiedzieć ile czasu minęło.

•••••••

-Tatusiu? - podnoszę głowę i zerkam na zegarek.

Minęło prawie 40 min. Ojj.. Kogoś coś będzie boleć.

-Prawie 40 min. Uderzenie mnie. Chowanie się przede mną. Zachowywanie się jak bachor. Szykuj się na karę, bo ja Ci współczuję. - mówię bardzo spokojnym tonem i powoli wstaje z fotela. Podchodzę do niej wyciągając rękę.

-Przepraszam. - słyszę jej cichutki głos. Jestem bardzo zaskoczony zmianą nastawienia. Albo coś kombinuje, albo zrozumiała.

-To dobrze. Kara i tak Cię nie ominie. Wymierzona zostanie już teraz. Zapraszam na dół.

Ciągnę ją za rękę i schodzimy w dół. Mijamy kuchnie oraz salon. Kilka par drzwi, aż stajemy przed dużymi czarnymi drzwiami. Otwieram powłoke i wpycham Destiny do środka.

-O boże... - jej reakcja mnie nie zaskakuje. To wnętrze może przerażać.

-Gotowa?

Pytam i nie czekając na odpowiedź zamykam za nami drzwi odcinając nas od pozostałości domu.

Będziesz Moja / Michele Morrone DDLG (Zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz