Wilbur spojrzał na mnie kolejny raz i pospiesznie wyszedł z łazienki za ranboo.
-zaraz przyjdę-poinformował mnie zza drzwi
Zastanawiałam się co chce zrobić. Co chce ode mnie po tym pocałunku. Czego oczekuje. Czego ja mam się spodziewać. Na żadne z tych pytań ja sama nie znałam odpowiedzi.
Pov: wilbur ;)
Chciałem to zrobić, chciałem ją pocałować, chronić, pomagać, wspierać, tulić, trzymać za rękę, patrzeć w jej cudowne oczy, być przy niej. Po prostu być w jej życiu.
Postanowiłem nie czekać dalej i wdrążyć mój „plan" w życie...
Gdy odsunęła się ode mnie chwyciłem Y/n czule za podbródek i „podniosłem" go. Dziewczyna jest niższa więc zrobiłem to by było nam wygodniej. Delikatnie ułożyłem dłoń na jej talii bym mógł ją przysunąć ale nie chciałem zmuszać y/n do pocałunku. Zbliżyłem ją do mnie i ostrożnie połączyłem nasze usta. Bardzo się zaskoczyłem bo oddała pieszczotę. Poczułem przyjemne motylki w brzuchu. Chciałem żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Nagle ktoś musiał przerwać, ranboo...
Chłopak wszedł z kotem na rękach, nie byłem zły, byłem wściekły. W reszcie odważyłem się zrobić większy krok w stronę y/n a wysoki musiał to zepsuć. Wiem że nie zrobił tego specjalnie ale tak czy inaczej podirytowało mnie to. Ranboo uśmiechnął się dwuznacznie.
-przepraszam-wydusił wychodząc
Poluźniłem uścisk na talii dziewczyny i wyszedłem za chłopakiem, chciałem z nim... porozmawiać.
Pov: ranboo
Obudziłem się i postanowiłem podejść nakarmić tego kota. No ja nie wiem czy will go nie karmi czy jak. Poszedłem do kuchni nasypać zwierzęciu trochę karmy i nalać wody. Poczekałem trochę by kotek zdążył się najeść. Uznałem że wezmę puszystego na ręce i pójdę do toalety. Spędzę z kotem tyle czasu ile będę mógł, czemu nie. W domu nie było chyba Y/n i wilbura, pewnie poszli na spacer. Oj wilbur...
Wszedłem do toalety i zobaczyłem całującego się bruneta z Y/n!? Myślałem że wyszli na dwór. Byłem dumny z bruneta bo wreszcie się odważył, ale przerwałem im to... Gdy zdałem sobie z tego sprawę uśmiechnąłem się do siebie.
-przepraszam-to jedyne co udało mi się powiedzieć
Wycofałem się z łazienki. Usłyszałem wstającego will'a. W plecach mu coś strzela, ha! Jaki stary już... Ale do rzeczy, nie wiem co powiem brunetowi pewnie jest wkurzony.
Pov: wilbur ;)
Znalazłem chłopaka w salonie, już chyba wiedział że będę chciał rozmawiać.
-hej-zaśmiał się nieśmiało
-ja już ci dam hej...-westchnęłam
-stary przepraszam, nie chciałem. Myślałem że poszedłeś gdzieś z Y/n-tłumaczył
-wiesz, nie powinienem być na ciebie zły-zacząłem
-Ale jesteś pewnie wściekły-przerwał
-zgadzam się z tym co mówisz ale nie chcę taki być, próbuje być wyrozumiały. Proszę doceń to-dokończyłem
-tak-odpowiedział zwięźle
Ruszyłem w stronę miejsca gdzie była y/n ale przypomniało mi się że mam jeszcze jedno zasadnicze pytanie. Wróciłem się
-ranboo...?-zapytałem
-hmm?-„odmruknął" chłopak
-C-czemu chciałeś iść z moim kotem do toalety...? Ma-mam się bać?-spytałem niepewnie
-po pierwsze naszym-ostatnie słowo wypowiedział głośniej z uśmiechem na twarzy
-a po drugie to chcę z nim spędzić jak najwięcej czasu- wyjaśnił
-o-okej- odpowiedziałem
Było to dziwne z jego strony ale najwyraźniej bardzo polubił tego zwierzaka.
Koniec tego dobrego, idę do y/n zapytać się o- o związek? Nie wiem
________________________________
HejjjjjPrzepraszam ze rozdzial krotki ale niestety mam szkole, zapowiedzianych mam juz duzo sprawdzianow i kartkowek i nie jest mi latwo. Mam nadzieje ze nie jestescie zawiedzeni a jelsi tak to bardzo przepraszam <\3
Kocham was wszystkich <33333
Dziekuje za 7k wyświetleń jestescie niesamowici
Wołam:
CZYTASZ
~𝐖𝐢𝐥𝐛𝐮𝐫, 𝐲𝐨𝐮 𝐬𝐚𝐯𝐞𝐝 𝐦𝐞~ |wilbur x reader|
Fanfic𝐉𝐞𝐬𝐭 𝐭𝐨 𝐨𝐩𝐨𝐰𝐢𝐚𝐝𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐥𝐛𝐮𝐫 𝐱 𝐫𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫 𝐚𝐥𝐞 𝐬𝐚𝐦𝐚 𝐟𝐚𝐛𝐮𝐥𝐚 𝐨𝐩𝐢𝐞𝐫𝐚 𝐬𝐢𝐞 𝐧𝐚 𝐩𝐫𝐨𝐛𝐥𝐞𝐦𝐚𝐜𝐡 𝐳 𝐤𝐭𝐨𝐫𝐲𝐦𝐢 𝐳𝐦𝐚𝐠𝐚 𝐬𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐞𝐬𝐭𝐞𝐭𝐲 𝐜𝐨𝐫𝐚𝐳 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐳 𝐧𝐚𝐬 𝐉𝐞𝐬𝐭 𝐭𝐨 𝐦𝐨𝐣...