II: We're broken, imperfect, we were all made the same.

481 38 9
                                    

W szkole znalazłam się na pół godziny przed lekcjami. Nie mogłam spać, a jeszcze bardziej nie mogłam wytrzymać siedzenia w domu samotnie, więc tu przyszłam. O dziwo nie byłam jedynym rannym ptaszkiem siedzącym na podłodze przed moją klasą. Był tu jeden z chłopaków z mojej nowej klasy, nie pamiętam jak się nazywał i nie miałam jakiegoś specjalnego zamiaru zaczynać z nim rozmowy. Choć przecież przyszłam tu, żeby uciec od samotności, prawda? Jakie to wszystko głupie. W każdym razie to on zaczął rozmowę.

- Hej. Wygląda na to, że jesteśmy razem w klasie, więc przydałoby się poznać. Jestem Austin. - Zaczął, przysuwając się do mnie i uśmiechając radośnie.

- Hayley. - odpowiedziałam. Dalsza rozmowa poszła jakoś podejrzanie łatwo. Austin okazał się bardzo miłym człowiekiem. Więc niepisana prawda ludowa, że najmilsi ludzie, jakich się spotyka są pokryci tatuażami, jest jednak rzeczywiście prawdą. Po jakiś piętnastu minutach rozmowy zaczęli przybywać inni ludzie z mojej klasy. Pierwszy był chłopak, z którym siedział Austin, Andy, który dołączył do nas, również siadając na ziemi. Wydał mi się ciekawą osobą, był bardzo tajemniczy. Dowiedziałam się, że chodzili wcześniej razem do szkoły i nikogo innego tutaj nie znają. Przez następne dziesięć minut przybywali też inni, siadali w mniejszych lub większych grupach i rozmawiali. Wszyscy wydali mi się mili i sympatyczni. Stwierdziłam, że z wielką chęcią poznam tych ludzi.

Ostatnia pojawiła się Jenna. Od razu mnie znalazła i przytuliła. Przedstawiłam ją moim dwom nowym znajomym. Zabrzmiał dzwonek i rozpoczęła się pierwsza lekcja, która oczywiście polegała na przeczytaniu wymagań. Nasza wychowawczyni okazała się jednak nie aż taka straszna.

Następną lekcją po matematyce była fizyka. Nie ma to, jak dzień zawalony przedmiotami ścisłymi, których szczerze nienawidzę. Całą przerwę po pierwszej lekcji przegadałam z Jenną. Fizyka nie okazała się jednak taka straszna, a nauczycielka była naprawdę pozytywnie szurnięta. Następny był śpiew. Do klasy weszła blondynka średniego wzrostu. Wyglądała może na trzydzieści lat.

- Witajcie. Nazywam się Dido Armstrong i będziemy mieć razem lekcje śpiewu. Dzisiaj mamy razem dwie godziny, na początek tak jakże klasycznie rozdam wam wymagania, które sobie omówimy, a potem mam nadzieję, że każdy z was coś mi zaprezentuje. - Wydawała się bardzo miła. Pierwsza godzina, tak jak powiedziała, przeleciała nam na czytaniu wymagań. Druga była ciekawsza. Każdy musiał zaśpiewać kawałek jakiejś popularnej piosenki popowej, a reszta miała zgadnąć co to jest. Było bardzo zabawnie, szczególnie widząc Austina śpiewającego jakąś starą piosenkę Miley Cyrus, jeszcze za czasów, gdy ta była słodką i uroczą Hannah Montana. Ja spróbowałam poudawać trochę Lady Gagę i zaśpiewać Bad Romance. Jenna stwierdziła, że wyszło mi cudownie, ale ja nie byłam tego taka pewna. Pod koniec lekcji dostaliśmy zadanie domowe. Każdy miał przygotować jakąś swoją własną piosenkę i zaśpiewać ją na kolejnej lekcji. Dzisiejszego dnia mieliśmy jeszcze tylko chemię i angielski.

Po lekcjach poszłam do Jenny. W mieszkaniu wciąż stały kartonowe pudła, bo dziewczyny nie zdążyły się jeszcze rozpakować. Było to mieszkanie, w którym spędziłam połowę życia, mieszkanie Kath, więc wiedziałam gdzie co się znajduje. Sypialnia Jenny, wcześniej sypialnia Kath była teraz wyjątkowo jasna, okna były bez firanek. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo brudne były tutaj ściany. Gdy byłyśmy małe były jasno-pomarańczowe, obecnie był to jakiś brudny, szary i wypłowiały odcień czerwieni.

- Przepraszam Cię za bałagan i te ściany, zamierzam je malować w najbliższy weekend.

- Nie ma sprawy. Mogę ci pomóc jeśli chcesz.

- O, byłoby wspaniale! Mam już nawet pomysł jak mogłybyśmy je pomalować, w piątek po szkole zamierzam wybrać się po farby. Zieloną i niebieską. Chcę, żeby to wszystko wyglądało jak jakieś morze! - Kontynuowała wywód o ścianach. Miałam więc już jakieś plany na weekend. Z pokoju oczywiście zniknęły wszystkie rzeczy Kath, jestem pewna, że jej matka je sprzedała. Zauważyłam jednak brak niezwykle ważnej w każdej sypialni rzeczy - łóżka.

Fairly Local I: Don't Let The World Bring You Down [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz