Pozbyliśmy się butów i kurtek, po czym ruszyliśmy do salonu. Siedziała tam Jade i oglądała jakieś debilne seriale. Dopiero teraz mogłam się jej lepiej przyjrzeć. Miała dość długie, jasne, blond włosy, zupełnie jak ich matka, była dość niska i bardzo chuda, aż wręcz wyglądała jak anorektyczka. Podniosła wzrok znad ekranu i spojrzała na mnie ze zdziwieniem i strachem. Boi się obcych, warto zapamiętać.
- Jade, chciałbym, żebyś kogoś poznała. To Hayley jest dla mnie bardzo ważna, jesteśmy razem. - Przedstawił mnie. Dalej patrzyła na mnie ze strachem, więc się uśmiechnęłam i podałam jej rękę. Spojrzała nieufnie, ale ją uścisnęła. Ta dziewczyna to dla mnie zagadka.
- Cześć Jade, miło mi cię poznać. Co oglądasz? - Siadłam koło niej na kanapie. Milczała. Po chwili Alan usiadł koło mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu i gapiłam się w ekran. Nie minęła minuta i jego siostra jednak się odezwała.
- Jak długo jesteście razem? - zapytała, nagle pewniejsza.
- Jakieś półtorej godziny? - odpowiedziałam. Zmierzyła mnie wzrokiem. Po kilku minutach stwierdziliśmy, że gapienie się w ten telewizor jest bezcelowe.
- Jade, ja i Hayl idziemy na górę, do mojego pokoju, jak będziesz czegoś potrzebowała, to wiesz gdzie nas znaleźć. - powiedział wtedy Alan. Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę jego pokoju, usłyszałam jeszcze krótkie "okay" z ust blondynki.
- Więc, co będziemy robić? - zapytałam. Popatrzył na mnie, poszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział. Skończyło się na tym, że siedzieliśmy na podłodze, słuchaliśmy Incubusa i zajadaliśmy się ciasteczkami.
- Twoi rodzice bardzo się o nią troszczą. Jest od nas młodsza tylko o dwa lata, a i tak chcą, żebyś się nią opiekował. - stwierdziłam, chodziło mi oczywiście o Jade.
- Kiedyś była anorektyczką, potem spędziła trzy miesiące w ośrodku walczącym z anoreksją, niby wyzdrowiała, ale wciąż miewa dni, kiedy praktycznie nic nie je, dlatego zawsze ktoś musi z nią być. Nie ufa nikomu poza naszą matką. - wyjaśnił. Więc to dlatego była taka chuda. Skoro oficjalnie jesteśmy parą, to mogę go pocieszyć przez pocałunek. Nawet jeśli tak naprawdę nie wydawał się jakoś przejęty tym, co właśnie powiedział. Naparłam swoimi ustami na jego. Tym razem pocałunek był o wiele bardziej namiętny, ale nie brutalny i wciąż nieprzesycony żądzą. Po chwili leżeliśmy na podłodze, całując się. Pogłębił pocałunek, zezwoliłam na to. Leżałam na nim i zbyt zajęta całowaniem go, nie usłyszałam jak jego młodsza siostra wchodzi do pokoju.
Chrząknęła, oderwaliśmy się od siebie. Poprosiła, żebyśmy zrobili jej kolacje, bo jest głodna, a sama boi się, że coś sobie zrobi. Wstałam z jej brata i uśmiechnęłam się do niej. Patrzyła na mnie obojętne, nie odwzajemniła uśmiechu.
Pięć minut późnej znaleźliśmy się w kuchni. Mała zażyczyła sobie tostów z serem. Nie było to jakieś wielkie wyzwanie. Kilka minut później Jade wcinała więc tosty, a my siedzieliśmy koło niej przy stole w kuchni i patrzyliśmy na siebie.
- W czym wam przerwałam? - spytała. Spojrzeliśmy po sobie, potem na nią i oboje się zawahaliśmy. No bo co to właściwie było? Raczej nie gra wstępna, ale też nie zwyczajny, niewinny pocałunek.
- W okazywaniu sobie uczuć... - odpowiedziałam. W sumie to mogłam to tak nazwać.
- Jasne. - odparła, przeciągając literę a. Nie wierzyła nam, oczywiście. - Ale dobrze się stało, teraz przynajmniej mam jakiegoś haka na Alana... - dodała po chwili. Rudowłosy patrzył na nią twarzą pozbawioną jakichkolwiek emocji, choć wydało mi się, że w jego oczach błysnął ból. Może to dlatego nie wydawał mi się zasmucony, gdy mówił o jej chorobie, bo ona sama nie traktowała go dobrze.
CZYTASZ
Fairly Local I: Don't Let The World Bring You Down [ZAKOŃCZONE]
FanfictionCzasem świat wydaje się robić wszystko, by ściągnąć nas w dół, byśmy znaleźli się na dnie. Od nas zależy, czy będziemy walczyć, czy się poddamy, czy zachowamy nadzieję na lepsze jutro, czy damy ponieść się beznadziejności, czy na koniec dnia zdecydu...