Jenna została ze mną aż do powrotu mojej mamy. Byłam bardzo zmęczona. Sama nie wiem czym. Chyba po prostu moim życiem. Poszłam więc spać. Oczywiście natłok myśli nie pozwolił mi zasnąć. Zaczęłam się więc zastanawiać. Oczywiście, mam za złe Vicowi to, że mnie opuścił. Ale rozumiem go. Po prostu znalazł swoją drugą połówkę. Chyba mogę być dumna z samej siebie, bo to w sumie dzięki mnie Kellin wyjawił mu swoje uczucia. Zabawne. Okay, problem Victora i Kellsa już rozwiązałam. Następna myśl-Alan. A raczej co do niego czuje. Ledwo się znamy, a on i tak uratował mi życie trzy razy. Lubię go, nawet bardzo. Rozumiemy się bez słów. Po prostu dobrze się czuję w jego obecności. Zawsze potrafi mnie uspokoić. Tak właśnie rozmyślając, powoli zasnęłam.
W środę po południu, po skończonych lekcjach, do mego mieszkania wpadli Austin i Alan. Jenna dzisiaj miała spędzić całe popołudnie ze swoimi rodzicami, w końcu po coś przyjechali do niej do Nowego Jorku, więc, stwierdzając zapewne, że nie mogę zostać sama, przysłała ich tu. Albo sami przyszli, bo się za mną stęsknili. Nie wiem, nie pytałam, tylko rzuciłam się im na szyje.
Siedzieliśmy na podłodze w salonie, piliśmy herbatę i gadaliśmy o różnych głupotach. Uwielbiam spędzać z nimi czas, zapomniałam już praktycznie całkowicie o Vicu i jego zdradzie, która zdradą nie była. Około 15 ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Ku memu zdumieniu zobaczyłam tam Brendona i Gerarda, którzy też postanowili mnie odwiedzić. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Wszyscy się o mnie tak troszczyli... to urocze. Potem oczywiście musiałam się stawić u Adele, bo środa, bo przydałby mi się psycholog i tak dalej. I po wyjściu od niej znów czułam się o wiele lepiej, przestałam się już do końca kłopotać sprawą z Viciem.
Do końca tygodnia zostałam w domu. Jenna codziennie przychodziła, gadałyśmy przez długie godziny, tłumaczyła mi, co było na lekcjach i piłyśmy zatrważające ilości herbaty. Alan codziennie dzwonił, żeby spytać jak się czuję, a w piątek również on mnie odwiedził. Austin i Brendon też dzwonili. Gerard natomiast, jak dowiedziałam się od Jenny, był zbyt zajęty planowaniem jakiejś wielkiej randki z Lyn-z. Ciekawe. Co do występów na zajęciach artystycznych, to dostałam notatki od Jenny kto co wykonywał i jak jej się podobało, a ostatnią parą, która jeszcze nie prezentowała swych możliwości, byłam ja i Austin, z powodów mojej nieobecności. Kartka z występami według Jenny wyglądała mniej więcej tak:
"Matty i Kellin (rwrgh, nie lubię go teraz...) - Congratulations. Czyli o tym jakimi jesteśmy dupkami, ale piosenka była fajna, szczególnie brigde z tekstem o tym, żeby wszystkie gwiazdki poszły sobie od nas i zostawiły nas w spokoju.
Brendon i Patrick - 20 Dollars Nose Bleed. Chyba nie do końca ogarnęłam, o co im chodziło, ale jestem pewna, że tekst miał jakieś drugie dno, ale wykonanie było mistrzowskie. Oni byli mistrzowscy, tak ogólnie.
Gerard i Jared - Hurricane. O, to było dopiero genialne. Mocny tekst, idealna melodia, ich głosy ze sobą cudownie współgrają. Musisz ich poprosić, żeby ci to kiedyś zaśpiewali, a jak będziesz prosić to weź mnie też zawołaj, muszę to usłyszeć jeszcze raz. Było idealne...
Billie Joe i Simon - Skylight. Też cudowna piosenka. Też chcę jeszcze raz!
Dany (bo byli razem, fajnie :-P) - Battle Cry. Takie mroczne, takie piękne, tak idealnie pasowałoby do Transformersów :-P., no, świetne było."
W sobotę zostałam wyciągnięta na pizzę z Brendonem i jego znajomymi, Dallonem i Spencerem. Dowiedziałam się, że założyli zespół i zostałam oficjalnie zaproszona na ich próbę. Po pizzy zostałam więc zaciągnięta do garażu, w którym ćwiczyli. Byli nieźli. Dobra, bezbłędni. Zagrali mi trzy piosenki. Brendon śpiewał i grał na gitarze, Spencer na perkusji, a Dallon na basie. Całą sobotę spędziłam z młodym zespołem i pomogłam im nawet wymyślić nazwę, która brzmi Panic! At The Disco. Nie mam pojęcie skąd ten pomysł, po prostu fajnie to brzmi. Dowiedziałam się potem, że basista i perkusista chodzą też do nas do szkoły, są w drugiej (Dallon) i pierwszej klasie (Spenc) na profilach instrumentów, na których grają.
CZYTASZ
Fairly Local I: Don't Let The World Bring You Down [ZAKOŃCZONE]
FanfictionCzasem świat wydaje się robić wszystko, by ściągnąć nas w dół, byśmy znaleźli się na dnie. Od nas zależy, czy będziemy walczyć, czy się poddamy, czy zachowamy nadzieję na lepsze jutro, czy damy ponieść się beznadziejności, czy na koniec dnia zdecydu...