IX (2/2)

1K 69 58
                                    

- Tak naprawdę nawet nie wiem czego się boję. Wydaje mi się, że Taylor jest głównym powodem - wypłakałem, tylko częściowo go okłamując.

- Jeżeli cię szczerze kocha to to zaakceptuje - Niall próbował dodać mi trochę odwagi. - Ale już dłużej nie możesz tego odkładać - stwierdził, co było dosyć rozsądne.

- Wiem, wiem, że nie mogę - w końcu to przyznałem. 

- No i co się dzieje między tobą i tym całym Louisem? - Niall zapytał z szerokim uśmiechem błąkającym się na jego twarzy.

- Nic takiego - powiedziałem, urywając kontakt wzrokowy.

Czułem jak moje policzki się zaczerwieniły.

- W takim razie dlaczego wymknąłeś się z nim w pierwszym dniu szkoły? Ty tak nie robisz, Harry. Nie uciekasz z lekcji i ich nie omijasz, to moja działka - powiedział.

- Nie czuł się dobrze i ja też chciałem stamtąd pójść, no i także mamy razem zrobić projekt na angielski, który polega na lepszym poznaniu się nawzajem. Po prostu upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu - nieśmiało wymruczałem.

- Jasne - Niall się zgodził, ale jego twarz zdradzała, że był podejrzliwy. - Chcesz żebym cię zawiózł do Taylor? - zapytał.

Naprawdę był najlepszym przyjacielem o jakiego mogłem prosić.

- Tak, chciałbym - zgodziłem się.

Przez pierwsze dwie minuty jechaliśmy w milczeniu, ale wtedy Niall nagle przemówił:

- Więc mam teraz najlepszego przyjaciela geja, którego zawsze chciałem mieć?

Czasami nie potrafiłem w niego uwierzyć, więc po prostu zacząłem się śmiał a on zrobił to samo. Zgadywałem, że to mój sposób na uporanie się z tym w tamtym momencie, bo nie chciałem myśleć o tym jaki wpływ może za sobą nieść ta świadomość. Cóż, będę musiał się o tym przekonać. 

Byłem bardzo zdenerwowany, kiedy wjeżdżaliśmy na podjazd Taylor. Niall musiał to zauważyć, bo znowu się odezwał:

- Hej, pamiętaj, że to co robisz jest właściwe. Nie możesz zmienić tego jaki jesteś i ona też nie może. Będziecie potrzebować czasu, ale oboje w końcu to zaakceptujecie. No i nie przeceniaj wpływu tego wszystkiego. Nie musisz od razu wchodzić w związek z chłopakiem, tylko dlatego, że w końcu się pogodziłeś z samym sobą. Nic się nie musi teraz zmieniać, Taylor po prostu musi wiedzieć, o ile jeszcze się nie domyśliła. Będę tutaj czekać cały czas, stary. Nie spiesz się, i tak nigdzie nie muszę jechać - Niall stwierdził z zupełną powagą.

- Dziękuję - tylko tyle zdołałem powiedzieć.

- Za co? - zapytał, autentycznie zmieszany.

- Tak po prostu, za wszystko. Naprawdę bym tego nie robił bez ciebie - wymamrotałem, patrząc w dół.

Nie przywykłem do wyrażania uczuć przy innych osobach, uczucia czasami są czymś co chce się zatrzymać dla siebie. A może po prostu tak mnie nauczono. 

Niall znowu mnie przytulił, zdecydowanie nie byłem do tego przyzwyczajony, ale to było bardzo przyjemne uczucie. 

- Ciesz się, że zjadłem zanim przyjechałeś, inaczej nie siedziałbym tutaj - Niall próbował rozluźnić atmosferę.

Najwidoczniej dla niego to też było coś nowego.

- Teraz idź, głupku! - krzyknął, kiedy wysiadałem z auta.

Zbliżyłem się do wejścia prowadzącego do ogrodu, zawsze było otwarte, i wziąłem ostatni głęboki oddech, przed popchnięciem furtki. 

Wszedłem do domu i zmierzyłem po schodach do pokoju Taylor, mając nadzieję, że nie wpadnę po drodze na jej rodziców albo brata Austina. Będąc szczerym przerażał mnie, ale to nie miało teraz znaczenia.

Na szczęście dotarłem do jej sypialni bez żadnych spotkań i zapukałem do jej drzwi dwa razy.

- Możesz wejść - usłyszałem jej słodki głos z wnętrza pokoju. - Oh, skarbie, nie spodziewałem się ciebie tutaj - Taylor spojrzała na mnie zszokowana.

Jej uśmiech opada, gdy widzi moją zmartwioną twarz, prawdopodobnie całą zaczerwienioną od płaczu.

- Kochanie, co się dzieje? Wszystko okej? - zapytała zagubiona.

- Eemmm, tak, chyba tak. Mogę tutaj usiąść? - wskazałem na krzesło, stojące obok jej łóżka. 

- Oczywiście, tak, tak - powiedziała, sama umiejscowiła się na swoim łóżku.

- Muszę o czymś z tobą porozmawiać - wypaliłem, już teraz czując gulę w gardle. 

- Tak, jasne, o czymkolwiek - odpowiedziała skora do rozmowy. 

- Ja... ostatnio zdałem sobie sprawę z tego, że ja mogę także lubić... eemmm ja nie chcę cię skrzywdzić i... ale kocham cię, więc... - wtedy nagle mnie uciszyła, kładąc swój palec na moim ustach.

- Możesz tego nie oczekiwać, ale wiem skarbie. Wiedziałam już od jakiegoś czasu, ale chciałam, żebyś sam zdał sobie z tego sprawę. I chociaż miałam świadomość, że ten moment w końcu nadejdzie to oczywiście wciąż będzie dla nas obu ciężkie do przejścia - powiedziała, widziałem jak pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.

 - Jestem szczęśliwa, że przyszedłeś do mnie i wybrałeś szczerość. To w tym wszystkim najważniejsze, Harry. Ale, o Boże, będę za tobą tak okropnie tęsknić. Chcę tylko żebyś wiedział, że to nie zmienia mojej miłości do ciebie, to po prostu przekształci ją w trochę inny rodzaj miłości - Taylor wyznała.

W tej chwili zdałem sobie sprawę, że ja również płakałem, słuchając jej kojącego głosu. Zebrałem trochę odwagi, by również się odezwać.

- Nie masz pojęcia jak wiele to dla mnie znaczy, że przyjęłaś to w taki sposób. Kocham cię Taylor, bardzo. To tego nie zmieni i naprawdę, zasługujesz na całe szczęście jakie jest na tym świecie, skarbie. I naprawdę cholernie mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. Chociaż to ja jestem tym, który doprowadził do końca, to też będę za tobą tęsknił. Wiem, że proszę cię o obrzydliwie dużo, ale bardzo chciałbym, żebyśmy może zostali przyjaciółmi? Kiedy już się trochę oswoimy z tą całą sytuacją - nieśmiało zaproponowałem.

- To zajmie trochę czasu, żeby przywyknąć do faktu, że już nie będziesz moim chłopakiem, ale ja też bym bardzo tego chciała - Taylor stwierdziła ku mojej uldze.

Wypuściłem powietrze, które zdawało mi się, że trzymałem przez całe swoje życie. Spojrzała na mnie zawstydzona, jakby o czymś właśnie myślała.

Wtedy nagle mnie zapytała:

- Wiem, że to może zabrzmieć trochę dziwnie i oczywiście możesz powiedzieć nie, jeżeli nie czujesz się z tym komfortowo, ale czy mogłabym cię jeszcze raz pocałować? - ledwie usłyszałem ostatnią część zdania, bo wyraźnie bała się o to zapytać.

Bez odpowiadania na jej pytanie, chwyciłem jej głowę w moją prawą rękę i uniosłem. Spojrzała w moje oczy swoim niebieskim zaszklonym spojrzeniem, które można nazwać przynajmniej ładnym. Następnie stanowczo przycisnąłem swoje usta do je prawego policzka na około pięć sekund.

Powtórzyłem to samo na drugim policzku, zauważyłem, że zamknęła oczy. W końcu dotarłem ustami do jej ust - ten ostatni raz.

Ostatni raz, kiedy czułem miękkość jej ust na moich.

Ostatni raz, kiedy smakowałem jej wiśniowej czerwonej szminki. 

Ostatni raz, kiedy doznawałem dotyku jej dłoni na moim policzku, oh tak delikatnego. 

Ostatni raz, kiedy czułem jej perfum, którym zawsze spryskiwała swoją skórę tuż pod lewym uchem.

Ostatni raz, kiedy było mi dane pocałować Taylor Swift.

~~~

Bądźcie sobą a jeśli ktoś tego nie zaakceptuje to pamiętajcie, że to nie wy jesteście problemem, tylko ograniczony umysł tej osoby :) 

Miłego dnia/nocy <33 

PS Jak widzicie wciąż żyję, ale moja polonistka już ostrzy sobie na mnie kły hahah




Devotion I Larry Stylinson I TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz