XXVII

1.4K 64 52
                                    

Louis Tomlinson 

- To niesamowite! - Harry krzyknął do mnie z największym uśmiechem, jaki kiedykolwiek pojawił się na jego twarzy.

Była jedenasta wieczorem, staliśmy na szczycie wieży Eiffla, podziwiając całokształt Paryża nocą. Nawet nie pamiętałem jak się tam znaleźliśmy, ale wiedziałem, że miał w tym swój udział jakiś klub, alkohol i usta Harry'ego, bardzo dużo ust Harry'ego. 

Odwzajemniłem uśmiech, czując się jakbym był dosłownie na szczycie świata a powodowała to wiedza, że Harry czuł się tak samo.

Prawie zatraciłem się w jego zamglonym (częściowo przez alkohol) spojrzeniu, dopóki nagle się nie rozjaśniło.

- Zróbmy sobie tatuaże! - Harry krzyknął a jego uśmiech stał się nawet większy, był wyraźnie dumny z tego pomysłu. 

Tak bardzo jak ta myśl zdawała się dla mnie kusząca, tak bardzo zdecydowałem się odmówić. To byłby jego pierwszy tatuaż a nie chciałem, żeby akurat ten był zrobiony po pijaku.

- Skarbie, obaj jesteśmy pijani, to nie byłoby zbyt mądre - posłałem mu uśmiech, nie chcąc go zbytnio rozczarować.

- Wiem i właśnie dlatego chcę to zrobić. Całe moje życie, zawsze wszystko analizowałem, zanim coś zrobiłem, mam tego tak cholernie dość, Louis. Chcę być impulsywny, nawet jeżeli to będzie jedyny raz - argumentował.

Nie mam pojęcia czy to alkohol w moich żyłach, czy podekscytowanie na jego twarzy, ale przytaknąłem.

Oczy Harry'ego po raz drugi się rozświetliły, kiedy mocno chwycił moją dłoń i zaczął ciągnąć z powrotem do windy.

-

- Więc od jakiegoś czasu o tym myślę i co byś powiedział na to? - Harry zapytał, siedząc w poczekalni pierwszego studia tatuażu, jakie znaleźliśmy i było wciąż otwarte.

Wetknął swój kciuk i palec wskazujący do kieszeni jeansów a język delikatnie wystawał spomiędzy jego warg, gdy czegoś szukał w skupieniu. Kiedy to znalazł, wyciągnął to z dumną. 

To co chciał mi pokazać, okazało się być małą karteczką z zapisanymi trzema słowami:

I CAN'T CHANGE 

- Wow, ta wódka mocno ci weszła, no nie? Naprawdę chcesz coś tak głębokiego? - zapytałem go, chichocząc. - Ale nie, tak poważnie, myślę że to piękne. 

Posłałem mu zachęcający uśmiech.

Odpowiedział tym samym. 

- A ty co sobie zrobisz?

- Jeszcze nie wiem, chyba po prostu zdecyduję jak już będę siedzieć na miejscu, tak jak zawsze - odpowiedziałem, w tym samym czasie do poczekalni wszedł postawny facet, cały pokryty tatuażami.

- Który z was idzie pierwszy? - to wszystko co powiedział, nawet na nas nie patrząc.

Harry kiwnął, po czym się podniósł, wycierając swoje spocone ręce w spodnie. Szedłem tuż za nim.

-

Harry świetnie sobie poradził z robieniem tatuażu, tak samo jak świetnie sobie radził z wszystkim co robił. Chociaż przez cały proces ściskał moją rękę, prawie nie drgnął, kiedy igła przebiła jego skórę. Wyszło naprawdę bardzo dobrze i im więcej o tym myślałem, tym większy sens miały dla mnie te trzy słowa.

 Wyszło naprawdę bardzo dobrze i im więcej o tym myślałem, tym większy sens miały dla mnie te trzy słowa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Devotion I Larry Stylinson I TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz