II

653 47 3
                                    

Następnego dnia byłam bardzo głodna i spragniona. Nigdzie nie było widać małej wiewióreczki. Zasmuciło mnie to. Kiedy zebrałam się w sobie aby wstać zauważyłam w oddali wodopój. Najwspanialszy wynalazek ludzkości - tak wtedy myślałam. Podeszłam do niego najszybciej jak to tylko możliwe i wypiłam dość dużo zimnej jak lód wody. Wróciłam na ławkę biegnąc by chociaż trochę się ogrzać. Zdyszana usiadłam na miejscu. Spostrzegłam że Mi - tak nazwałam kitkę -  siedzi przy nim i mnie szuka. Kiedy zorientowała się że wróciłam pobiegła gdzieś i po chwili wróciła z pyszczkiem pełnym orzechów. Dała mi kilka, odbiegła aby za chwilę wrócić z nową porcją. Zrobiła tak kilka razy i po chwili miałam ręce pełne orzechów włoskich. Wiewiórka patrzyła na mnie z oczekiwaniem. Spokojnie powiadomiłam ją,że nie potrafię przegryźć skorupki. Zabrała mi jednego i zrobiła to z łatwością. Następnie podała mi jadalną cześć. Byłam pod wrażeniem, że Mi jest taka inteligentna - zachowywała się jak człowiek... a może po prostu ja byłam taka zmęczona? W końcu gadałam z wiewiórką nie?

Kiedy najadłyśmy się orzechami Mi wspieła się na moje kolana, by później wgramolić się pod mój sweter. Omiotłam okolicę wzrokiem, choć niewiele zobaczyłam ponieważ cały park pogrążony był we mgle. Z gęstej zasłony wyłonił się, początkowo cień, a następnie sylwetka dobrze zbudowanego chłopaka. Biegł. Gdy zbliżył się do nas zauważyłam że ma na sobie ciepły polar, buty do biegania (jedne z droższych), czapkę i słuchawki w uszach. Przebiegł obok, a po 10 metrach zatrzymał się i zawrócił. Podszedł do mnie i zaczął się we mnie przenikliwie wpatrywać. Poczułam że moje policzki powoli zaczynają nabierać kolorów. Wstydziłam się, bo byłam ubrana dość cienko jak na tę porę roku, a moje dłonie miały kolor dorodnych jagód. Chłopak nadal się na mnie patrzył. Zauważyłam że ma niesamowicie ciemne, brązowe oczy.

- Wszystko w porządku - odezwał się po chwili - Co tu robisz tak skąpo ubrana? Jest zimno.

Bez zastanowienia opowiedziałam mu wszystko. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Z jakiegoś powodu czułam że powinnam się komuś wygadać. 

- Rozumiem... przykro mi.  Jestem Kacper.

Co? Jak to Kacper? Warto by dodać że jesteśmy w Japonii więc spotkanie kogoś o takim imieniu jest rzeczą dziwną. Poza tym przedstawił się imieniem, a nie nazwiskiem tak jak mają to w zwyczaju osoby z tego kraju. Postanowiłam że zrobię tak samo i także powiem mu moje imię.

- Jula...

- Ładne imię - stwierdził, nie kryjąc zdziwienia. - Masz, weź to - zdjął i podał mi polar.

- Cz-czemu to ściągasz? Przecież sam przed chwilą powiedziałeś że jest zimno.

Chłopak tylko uśmiechnął się i okrył mnie nim.

- Załóż - powiedział wstając

Zrobiłam to o co mnie poprosił. Mi wyskoczyła jak oparzona, przestraszona innym zapachem. Bluza była ciepła i miła w dotyku, unosił się z niej miły zapach męskich perfum. Wiewiórka obwąchała go ze wszystkich stron i wróciła na swoje miejsce. Podniosłam wzrok, zauważyłam że Kacper stoi nade mną z wyciągniętą ręką.

- O co chodzi? - spytałam

- Myślisz że pozwolę ci tu tak marznąć? Chodź idziemy.

- A-ale gdzie?

- Jak to gdzie? Do mojego domu. Dam ci coś ciepłego do picia, pewnie jesteś też głodna. Jeśli chcesz to wiewiórka może iść z nami.

Nie mając nic do stracenia podałam mu dłoń, a on zaprowadził mnie do samochodu. Otworzył mi drzwi, późnej sam siadł za kierownicą.

- Ile masz lat? - spytałam gdy ruszyliśmy

- 17...

- Jestem o rok młodsza...

Zapięłam pasy i nieświadomie zamknęłam oczy.

Drugi OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz