IX

293 38 2
                                    

Tak ogólnie to chciałam Wam życzyć wesołego jajka!  No chyba że ktoś nie obchodzi... to miłego dnia!   Miłego czytania ;)

Otworzyłam oczy. Byłam na jakiejś ulicy, dziwne…  słońce świeciło niemiłosiernie przez co było strasznie gorąco. Usłyszałam pisk opon, odwróciłam się w stronę dźwięku i w tym właśnie momencie tuż przede mną zderzyły się dwa samochody. Zrobiło się ciemno. Gdy moje oczy się przyzwyczaiły, rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok zatrzymał się na grubej gałęzi leżącej pod moimi nogami. Podeszłam bliżej i mało co nie zwymiotowałam. Okazało się bowiem, że to co przed chwilą wydawało się być spróchniałym kawałkiem drzewa, tak naprawdę było odciętą, a bardziej brutalnie oderwaną ręką. Mimo woli dokładniej się jej przyjrzałam, spostrzegłam, że na nadgarstku widniał mały tatuaż w kształcie pięciolinii z dwoma nutkami. Tatuaż mamy, zrobiła go sobie tuż przed moim porodem. Nim oczy zalały się łzami postanowiłam ruszyć przed siebie. Biegłam co sił w nogach przedzierając się przez czarny dym,  wreszcie przystanęłam aby wziąć oddech. Jakaś gęsta ciecz nalała się do moich butów, później zalewała kolejne partie mojego ciała. Dym odpadł,  a ja zobaczyłam, że stoję dokładnie w tym samym miejscu, z którego ruszyłam. Jako, że mój fart nie zna granic, ciecz, którą wzięłam za błoto była bordową kałużą krwi. Co jakiś czas na powierzchnie leniwo wypływały różne części ciała. Zdałam sobie sprawę, że krew sięga mi do ust i powoli zalewa mi nos. Nawet nie próbowałam się ratować czy krzyczeć, było mi obojętne czy zginę czy nie. Gdy już miałam wypuścić powietrze i zasnąć na zawsze przypomniałam sobie o wysokim blondynie o ciemnobrązowych oczach, o małej, rudej Mi muskającej mnie swoim ogonem. Zaczęłam usilnie płynąć w górę, próbując wydostać się z objęć gęstej cieczy, niestety na próżno. Zaczęłam krzyczeć i wtedy obudziłam się z imieniem chłopaka na ustach. Byłam w liliowym pokoju. Po chwili przybiegł Kacper i z trzaskiem otworzył drzwi. Wyglądał na przerażonego.

- Wszystko w porządku?- zapytał

- Ja… ja…

Podszedł do mnie i przytulił.

- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? To tylko zły sen. To tylko sen…

  Rozpłakałam się. Moje łzy płynęły strużkami i kapały na jego ramię.

- Chcesz żebym został? – szepnął

Pokiwałam głową. Kiedy tylko usłyszałam bicie serca poczułam się bezpiecznie.

Obudził mnie piszczący budzik. Wyłączyłam go i podniosłam głowę, zobaczyłam że blondyn nadal spał. Czując się o wiele lepiej usiadłam na jego brzuchu i zaczęłam po cichu:

- Kaaacper… wstawaj… - szepnęłam

Kiedy to nie pomogło powiedziałam troszkę  głośniej:

- Wstawaj leniu!

Od razu podziałało. Wstał tak szybko ze prawie mnie zrzucił.

- Dzisiaj ty robisz za budzik? – zapytał zaspany – No już, złaź ze mnie

- Co tak nie miło od rana?

- …

- Nooo powiedz

- B…bo… jesteś dziewczyną! Stanie mi! Zadowolona?

- W pełni – odpowiedziałam schodząc, z trudem tłumiąc śmiech

- Idź się ubrać, twój mundurek leży na łóżku. A tak a propos to nie kupiłaś sobie piżamy?!

- Twoja koszula wygodniejsza – powiedziałam wychodząc

Ubrałam się w nowy strój i spojrzałam w lustro.  W „mundurkowy zestaw” wchodziła biała koszula u góry ozdobiona niebieskim kołnierzykiem, pod którym znajdowała się chusta tego samego koloru, zwykła granatowa spódniczka nieco nad kolana i oczywiście białe podkolanówki.

Drugi OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz