Po kilku minutach rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam i je otworzyłam. Za nimi stał Kacper z tacą pełną kanapek, dwoma herbatami i dwoma talerzami. Zakryłam twarz ręką żeby nie zobaczył że się rumienię. Wszedł i postawił jedzenie na stoliku stojącym w pokoju. Obok były skórzane fotele. Jakim cudem ich wcześniej nie zauważyłam? Nie mam pojęcia ale usiadłam na jednym z nich. On usiadł na drugim i rozłożył talerze i herbatki. Powiedział żebym się nie krępowała i jadła ile tylko zechcę. Skoro tak mówi... Zabrałam się do jedzenia. Zjadłam około czterech kanapek i stwierdziłam że więcej nie dam rady.
- Słuchaj... mmm... - zaczęłam rozmowę - w sumie to... wsiadłam z tobą do samochodu... (co samo w sobie było niebezpieczne) a tak naprawdę nic o tobie nie wiem...
- Masz rację... powinienem był wcześniej ci o sobie powiedzieć. W takim razie... mam 17 lat. Chodzę do prywatnego liceum Seirin* niedaleko, mieszkam tak naprawdę sam, ponieważ mój tata często wyjeżdża za granicę w ramach pracy. Mam własny samochód i oczywiście prawo jazdy. Mam kota o imieniu Migi. Uczę się.. hmm.. chyba dość dobrze i chodzę do klubu koszykarskiego. Uwielbiam pizzę... To chyba wszystko.
Nie odezwałam się. Myślałam o kocie... mój Boże... Mi!
- Emmm... dzięki że tak dużo o sobie powiedziałeś... ymmm... wiesz może gdzie jest Mi?
- Ymmm kto?
-...
- A... ta wiewiórka? Wybacz że wcześniej ci nie powiedziałem. Jest w pokoju obok. Miałem kiedyś wiewiórkę, więc postanowiłem, że dam ją do jej starego mieszkanka. - powiedział łapiąc mnie za rękę i prowadząc do wspomnianego miejsca.
Był to duży pokój z ogromną klatką. Znajdowały się tam wszystkie rzeczy jakie takie stworzonko by potrzebowało. Huśtawki, hamaczki, rury, pięterka, smakołyki. Po prostu raj dla gryzoni. Na jednym z hamaków siedziała Mi. Kiedy tylko mnie zobaczyła wyskoczyła przez otwarte drzwiczki i rzuciła mi się na sweterek. Przytuliłam ją. Spojrzałam na Kacpra, a on uśmiechnął się do mnie. Nagle poczułam coś dziwnego. Jakby ból połączony z zaskoczeniem. Zdałam sobie sprawę, że moje policzki nabrały czerwonego koloru.
- Co się dzieje?! - pomyślałam i odwróciłam od niego wzrok
Chłopak podszedł do mnie i zapytał czy wszystko w porządku.
- T-tak... - odpowiedziałam nawet na niego nie spoglądając.
Złapał mnie za rękę i przygwoździł do ściany. Teraz patrzył się prosto w moje oczy.
- Zapytam jeszcze raz. Wszystko w porządku?
- T...tak... - powiedziałam rumieniąc się jeszcze bardziej.
Chłopak przysunął się bliżej.Mi wyczuwając co się dzieje wskoczyła mu na rękę i ją ugryzła. Kacper szybko złapał ją za kark i odrzucił na stojącą obok kanapę nie spuszczając mnie z oka.
- C-co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęłam i wyrwałam się z uścisku. Kiedy to zrobiłam on dalej się na mnie patrzył. Puściły mi nerwy. Spojrzałam mu w oczy i z całej siły dałam w twarz. Był nieco zaskoczony.
- C-co się stało? - zapytał jakby nigdy nic
- Jak to co?! Rzuciłeś Mi na kanapę i patrzyłeś się na mnie jakbyś chciał mnie zgwałcić!
Wyglądał na kompletnie zdezorientowanego. Podszedł do kanapy, pogłaskał Mi, która (co dziwne) zachowywała się całkiem normalnie.
- Chyba nie jest na mnie zła. - powiedział - a co z tobą?
