Pomyślałam, że zrobię dla was mini dodatek, a bardziej coś w rodzaju dopełnienia między tą, a następną częścią. Jeśli macie jakieś uwagi to z chęcią wysłucham ich w komentarzach. Miłej zabawy :D
- To... idziemy po strój?- Przypominam że jest 7.30 – uśmiechnęłam się
- Więc... jak chcesz wykorzystać tę godzinę?
- Może włączymy klimatyzację...
- Tak...
- Zasłonimy okna...
- Tak... - mówił coraz bardziej podekscytowany
- Zgasimy światło i...
- Tak...
- Obejrzymy film.
- Ta... zaraz co?
- No film.
- Ah... no tak, jasne... film
- Super. – pocałowałam go w policzek i podeszłam do pudełka z filmami stojącego koło telewizora. – Jaki film? Dzisiaj ty wybierasz.
- Nie wiem... - odpowiedział zrezygnowany – może jakiś horror? Kocham je.
- H-horror... jasne – udałam zapał – uwielbiam horrory...
- To może ten? – spytał pokazując płytę na której było napisane : Your bloody eyes.
- T-tak... spoko...
- Super. – pocałował mnie w policzek i włączył film
Usiadłam na kanapie pełna obaw. Dzięki ciemnym zasłonom było bardzo ciemno. Tak jak w nocy. Chłopak usiadł obok w odległości około 20cm.
- Czemu tak daleko??– panikowałam w myślach
Włączył film. Zaczął się spokojnie ale już po chwili strasznie się bałam. Kiedy spoglądałam na blondyna wyglądał na zainspirowanego i zaciekawionego. Podobało mu się to. Przysunęłam się bliżej i złapałam go za rękę.
- Boisz się? – spytał
- N...nie skąd! Ja... kocham horrory – skłamałam
- Cieszę się.
Dziewczynka w filmie zaczęła powoli schodzić po schodach do piwnicy i nagle BUM! Inna mała dziewczynka zaczęła dźgać ją nożyczkami. Szybko schowałam się w ramionach chłopaka.
- Wyłącz to! Wyłącz to! Kłamałam! Przepraszam! Nienawidzę horrorów! Boję się! Kacper!
Zatrzymał film. Nie puściłam go.
- Już. Wyłączyłem. Spokojnie...
Ściskałam go najmocniej jak tylko potrafiłam.
- Przepraszam.... Bardzo cię przepraszam... Myślałam że będę w stanie wytrzymać ale za bardzo się boję! Jestem żałosna...
- Nic się nie stało. Już to wyłączę.
- A...ale tak bardzo ci się podoba...
- Podoba mi się ale nie lubię patrzeć jak się męczysz.
Po chwili ciszy odezwałam się.
- Nie wyłączaj. Dam radę.
- Ale mówiłaś...
- Wiem co mówiłam ale właśnie zdałam sobie sprawę, że póki jesteś przy mnie nic mi się nie stanie.
- Oczywiście. – ucieszył się i objął mnie ramieniem