VI

274 40 2
                                    

Następny, tak jak mówiłam.
Jest 00.20 a ja wstawiam rozdział... no trudno. Miłej zabawy :D

Obudziłam się i podniosłam głowę.

-Jeszcze śpi – pomyślałam -  Jest taki słodki

Kilka minut później zadzwonił budzik.

- No tak… dzisiaj poniedziałek.     

Wysunął rękę i wyłączył budzik. Była 7.00 ale on nadal nie otwierał oczu.

- K-kacper… budzik ci dzwonił… nie powinieneś wstać?

- Hmmm? – odezwał się zaspany. – Dzisiaj poniedziałek?

-Tak…

- Walić to nigdzie nie idę…

- Jak to?!

- Tak to… nie chce mi się.

Wstałam, złapałam go za rękę i spróbowałam podnieść. Nic to nie dało. Był strasznie ciężki… W końcu wpadłam na pomysł :

- Po prostu go zepchnę.

Jak pomyślałam tak zrobiłam. Zadziałało. Dosłownie wykopałam go z łóżka.

- Co to ma być?! – krzyknął z podłogi

- Do szkoły się uczyć. Won!

- Dobra, dobra idę…

Uśmiechnęłam się i pomogłam mu w przygotowaniach.

- Nosicie mundurki – powiedziałam widząc go ubranego w białą koszulę, czarne spodnie.

- A nie widać?

- Ładnie ci

- T-tak dzięki – odpowiedział i szybko odwrócił się

- Wracam po 15.00. Nie roznieś domu. – powiedział wychodząc

 

- Wyszedł. A co ze mną? Też powinnam iść do szkoły… tylko pytanie do jakiej?

Postanowiłam się tym jak na razie nie martwić i poszłam do kuchni.

- Hmmm… pomyślmy… płatki… są… mleko… jest. Wystarczy.

Zjadłam śniadanie i zmyłam naczynia. W szafce znalazłam trochę orzechów. Wzięłam je i zaniosłam Mi. Posiedziałam z nią trochę. 

- Jest 8.00… mam jeszcze dużo czasu.

Zauważyłam, że na stoliczku koło klatki leży jakaś karteczka. Podeszłam bliżej i wzięłam ją do ręki.

„W szufladzie w komodzie są pieniądze. Podczas mojej nieobecności weź je i kup sobie coś ładnego. Centrum handlowe jest niedaleko. Jeśli będzie bardzo zimno weź moją bluzę, która wisi w szafie przy wejściu. Klucze leżą obok karteczki.                                                                                                            Kacper.”

- Jak miło…

Wyjęłam z komody pieniądze.

- Woow aż tyle?! 16500 jenów*?! 

Przebrałam się w moje stare ubrania i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i wystawiłam za nie rękę.

- Brrr… jak zimno - pomyślałam

Wyciągnęłam jego bluzę z szafy.

- Skoro mówi że mam ją wziąć…

Założyłam ją na siebie. Była taka milutka i ciepła…

Wyszłam na dwór. Śnieg otulał drzewa i wszystko wokół. Było naprawdę pięknie. Rozejrzałam się i w oddali zauważyłam centrum.

Jak zwykle kiedy wchodzi się do sklepu otulił mnie powiew ciepłego powietrza. Przypomniałam sobie jak chodziłyśmy z przyjaciółkami po centrum… aahh to były czasy. Jako pierwszy za cel obrałam sobie sklep z ciuchami. Pamiętając że na wszystko mam16 500 jenów, rozglądałam się za ładnymi koszulkami i bielizną. Znalazłam kilka naprawdę ślicznych rzeczy. Później poszłam na dział ze spodniami. Tam też wyłapałam kilka na promocji. Za wszystko zapłaciłam 3306 jenów**. Byłam zdziwiona że na dwie duże torby ciuchów w dobrym sklepie można wydać tak mało pieniędzy. Teraz buty. Tam wydałam nieco więcej… Kupiłam 2 pary.

-  Nadal zostało mi 6612 jenów***…

Poszłam do sklepu z kosmetykami. Tam wybrałam żel pod prysznic, szampon, perfumy… i inne babskie rzeczy…

Byłam sama jedna z trzema dużymi torbami i jedną małą… Jakimś cudem przedarłam się przez śnieg i wpadłam do domu z czerwonym nosem i policzkami.


* Ok. 500zł

** Ok. 100zł

*** Ok. 200zł

Drugi OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz