Rozpakowałam wszystko i spojrzałam na zegarek. Nadal miałam dwie godziny zanim wróci. Przebrałam się i postanowiłam zrobić obiad. Przecież będzie głodny jak przyjdzie po treningu.
- Co by tu zrobić na obiad… wczoraj powiedział że lubi pizzę… umiem ją zrobić. – powiedziałam do siebie. – hmm… sos jest… pomidor y ją… ser.. jest.. pieczarki.. są wszystko jest.
Zabrałam się do roboty. Ubrudziłam się przy tym okropnie ale sprawiało mi to radość.
- Ahh… nareszcie w piekarniku. – odetchnęłam z ulgą
Spojrzałam na zegarek.
- O.. on zaraz przyjdzie! Muszę się przebrać.
Ubrałam nowe ubrania i poperfumowałam się delikatnie. Usiadłam w salonie i czekałam. Mi zbiegła po schodach, potykając się co chwilę i usiadła na moim ramieniu. Usłyszałam jak ktoś wkłada klucz do drzwi, więc podeszłam do nich pełna ekscytacji. Ktoś… nie, więcej niż jedna osoba stała za drzwiami…
- Kto to może być?
Słyszałam głos Kacpra, co mnie trochę uspokoiło i kilku innych osób. Wróciłam do kuchni żeby sprawdzić co z pizzą. Wszystko było w porządku ale musiała jeszcze trochę się piec. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie, a Mi zeszła na moje kolana. Weszli.
- Zaraz wracam. Idę się przebrać! – krzyknął Kacper.
- Ok. My idziemy do salonu! – odpowiedział mu męski głos
- Zaraz wejdą, zaraz tu przyjdą! – nie wiedziałam co mam z sobą zrobić.
Kompletnie mnie zamurowało. Nie mogłam się ruszyć. Kroki były coraz bliżej. Mi wydawała się spokojna więc ja też się trochę rozluźniłam… Patrzyłam na wejście. Pojawił się w nim wysoki brunet, a później jeszcze trzech równie wysokich. Gdyby podrośli jeszcze bardziej musieliby się schylić, żeby wejść. Początkowo mnie nie zauważyli ale kiedy to już nastąpiło stanęli jak wmurowani. Ich miny były tak zabawne, że ledwo się powstrzymałam od śmiechu. Stali tak przez chwilę.
- Woo… Kacper już laski do domu sprowadza a nas żadna nie chce… dlaczego?? - zajęczał jeden z nich przysiadając się koło mnie
- Właśnie… to nie fair… - odezwał się drugi siadając z drugiej strony
Podobnie zachowali się pozostali.
- Jak masz na imię ślicznotko?? – zapytał pierwszy
- J-jula – odpowiedziałam speszona
- Ładnie –powiedział i zaczął bawić się moimi długimi do pasa włosami
Tak samo zrobił chłopak siedzący po mojej prawej stronie.
- Kacper… przyjdź tu.. proszę
Zjawił się jak na zawołanie. Wszedł do pokoju i stanął zaskoczony. Podszedł do mnie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Puścił im groźne spojrzenie.
- No proszę, proszę nareszcie się pojawiłeś… jak możesz taką piękność trzymać w domu tylko dla siebie? – uśmiechnął się brunet – może nas przedstawisz?
- Więc - westchnął Kacper – Ten denerwujący brunet to Tatsuya, ten obok, to jego brat Haru, a ci dwaj to Tomoe i Hikaru. Zadowolony?
- Nawet bardzo. – powiedział Tatsuya – Możesz mówić mi Tatsu – powiedział do mnie
-Pizza! – krzyknęłam i pobiegłam do kuchni
Wszyscy mieli strasznie śmieszne, zdziwione miny ale nie myślałam teraz o tym. Otworzyłam piekarnik i wyleciał z niego cudny zapach pizzy.
- Uff… przeżyła… na szczęście zrobiłam na tyle dużą że mogę nią wykarmić drużynę koszykarską…
Wyjęłam ją na tacę i zaniosłam do salonu. Zaraz potem przyniosłam talerze i picie. Chłopakom ślinka ciekła na sam widok.
- S-sama to zrobiłaś? – spytał Tatsu
Pokiwałam głową.
- Zazdroszczę ci takiej dziewczyny Kapi… - powiedział Haru
Wmurowało mnie ale nic nie powiedziałam. To samo tyczyło się Kacpra. Spojrzał na mnie i powiedział:
- T…to koleżanka.
- Taaa jasne.
Nastała cisza i wszyscy, oprócz mnie zaczęli zajadać się pizzą. Po chwili zaczęły padać pytania typu: Co ty z nią robisz po nocach hmm? Sami… w domu.
Nie wytrzymałam. Wstałam i po prostu wyszłam. Zamknęłam się z Mi w pokoju.
Usłyszałam ciche miałknięcie. Odwróciłam się, a za mną stał duży puchaty kot.- To pewnie Migi…
- Cześć malutki… dobry kotek – spróbowałam go pogłaskać ale nic to nie dało. Prychnął na mnie i wyszedł przez okno. Jak taki gruby kocur wylazł przez małe okienko?!
Usiadłam na łóżku. Po kilku minutach ktoś zaczął walić w drzwi. Powoli je otworzyłam. Stał tam Kacper. Spojrzałam w jego oczy, płonęła w nich złość, a w kąciku jego ust zauważyłam krew.
- C-co się stało? – zapytałam nieśmiało.
- Troszkę… się pokłóciliśmy… poprosiłem ich żeby wyszli.
- Ty krwawisz… - sięgnęłam po chusteczkę.
Posadziłam go na łóżku i delikatnie zaczęłam ścierać czerwone ślady.
- To nic takiego… tsk… - skrzywił się
- Przepraszam… zabolało?
- Nie...
Postanowiłam się nie kłócić.
- Kupiłaś nowe ubrania?
- Taak… - odezwałam się – A właśnie to reszta…
Wyjęłam z kieszeni 3300 jenów i podałam mu.
- Przepraszam… trochę dużo wydałam… - spuściłam wzrok
- Zatrzymaj je. Może się jeszcze przydadzą. – uśmiechnął się
- Jesteś pewien? Dziękuję…
- To ja powinienem dziękować …
- Za co?
- Za to że tu jesteś. Za tą pizzę, za to teraz, za to że wyciągnęłaś mnie z domu i za to że nie jestem sam. Ale powinienem też cię przeprosić…
- Jejku… miło mi… ale… za co chcesz mnie przepraszać?
- Za nich… przepraszam, że zostawiłem cię tam samą, kiedy poszedłem się przebrać…
- … t-to nic… A tak poza tym… masz fajną ksywkę, Kapi – uśmiechnęłam się
- Prooszę… nie przypominaj… nazwała mnie tak moja dziewczyna kiedy chodziłem jeszcze do gimnazjum… - spuścił wzrok chcąc ukryć zakłopotanie
- Dziewczyna… - powiedziałam cicho
- Tak… chodziłem z nią kiedyś miała na imię Nao. Rude, długie włosy i zielone oczy. Poznaliśmy się w szkole… wpadła na mnie nie patrząc gdzie idzie. – podniósł wzrok i zauważył jak spochmurniałam - A-ale to było kiedyś … t-teraz nie mamy prawie kontaktu w-więc…
- T-to nie to że jestem zazdrosna czy coś… tylko.. mógłbyś nie mówić o swoich dziewczynach przy mnie? – przerwałam mu
- Oczywiście… przepraszam. I-idę pobiegać – powiedział i wyszedł z pokoju.
-Co ja robię? Zachowuję się jakbym była zazdrosna… żałosne.
Usłyszałam zatrzaskujące się na dole drzwi. Wyszedł. Zeszłam na dół i weszłam do salonu. Oczywiście… czego mogłam się spodziewać… Wszystkie naczynia porozwalane na całym stole. Pozmywałam i posprzątałam resztki. Siadłam na fotelu. Mi nadal siedziała na moim ramieniu.