Louis obudził się w łóżku sam. Przetarł oczy, próbując rozeznać się w sytuacji. Był prawie nago w ogromnym łóżku z wieloma poduszkami i grubą kołdrą wokół siebie. Rozejrzał się, czując się bardzo zdezorientowany. Pokój, w którym był, był duży i jasny, z kremowym kolorem ścian. Były drzwi, prowadzące prawdopodobnie do szafy, a potem następne, które zapewne prowadziły do łazienki. Potem sobie przypomniał. Harry. Louis spędził tutaj noc. Powolny, raczej zadowolony uśmiech zaczął tworzyć się na jego ustach. Ostatnia noc... była idealna. Był dość przestraszony, gdy Harry prowadził go do swojej sypialni. Nie chciał powiedzieć tego Harry'emu, ponieważ to było dość kłopotliwe. Tak, Louis był doświadczony. Zrobił wszystko, co mógł zrobić i prawdopodobnie nieco więcej, ale ostatniej nocy, to było emocjonalne. Nigdy nie zrobił nic z kimś, na kim mu... zależało. Był przerażony, że rano Harry mógłby z nim skończyć. Umysł Louisa powędrował z powrotem do wcześniejszej nocy...
- Czekaj – wymamrotał naprzeciw chętnych ust Harry'ego.
- Co się stało, kochanie? – Harry spojrzał na niego, gdy leżeli pod kołdrą, prawie nadzy.
- Ja tylko... – urwał.
- Co? – Harry zaczynał się teraz martwić.
Louis rozważał powiedzenie żartem: „Prawdopodobnie powinieneś wiedzieć że mam STD" (tłum. STD – choroby przenoszone drogą płciową) i po prostu zapomnieć o powiedzeniu mu prawdy i przelecieć go... ale Harry był zbyt uważny, by się na to nabrać. Powinieneś przemyśleć to, zanim cokolwiek powiedziałeś, Tommo!, skarcił się.
- Czego się boisz? – Harry powiedział cicho, marszcząc brwi. Louis naprawdę nie chciał wyjść na przylepę. Lepiej by było, jeśli wyskoczyłby z tym STD... – Po prostu mi powiedz. To będzie do bani, jeśli to zatrzymasz.
- W porządku. – Louis westchnął. – Ja tylko... Ja.. Ty... i... jutro... ja... ja... sam... – Dobra robota, Tommo. Spektakularna. Ale Harry i tak wydawał się załapać.
- Boisz się... że nie będzie mnie tu rano?
- Um. – Louis odwrócił wzrok, choć było to trochę trudne, gdy Harry leżał ciasno do niego przyciśnięty, z twarzą zaledwie kilka centymetrów od jego. Louis wzruszył ramionami. – Tak, tak sądzę. – Odważył się rzucić spojrzenie na Harry'ego. Uśmiech formował się na jego twarzy.
- Kochanie, nie musisz się martwić. Będę wracać do ciebie, do ciebie – zaśpiewał ostatnie zdanie I Louis chciał go kopnąć w twarz. To był fragment z piosenki jego zespołu. Dupek.
Harry uśmiechnął się, gdy Louis przewrócił oczami.
- Nie, ale poważnie. Lou... Nigdzie się nie wybieram. Jestem tu, tak długo, jak mnie chcesz.
Jeśli tylko Louis mógłby wyrazić wszystkie swoje uczucia, które miał w tej chwili, które groziły przejęciem jego ciała i tańczeniem nago po całym apartamencie w stosowny sposób, zrobiłby to.
- Cóż, może to jest czas, by ci powiedzieć... Mam AIDS. – To był zbyt dobry żart, by sobie odpuścić. Harry przez około pół sekundy przybrał oszołomiony wyraz twarzy, a potem zmrużył oczy.
- To nawet nie było śmieszne.
- Tak, było. – Louis uśmiechnął się, ale potem spoważniał. – Ale Haz... Naprawdę chcę, byś został. Ja chcę zostać – powiedział to. Powiedział Harry'emu, że go chce. To było odciążające, jakby zdjęto mu z ramion ciężar. Nareszcie powietrze było czyste.
CZYTASZ
✔ Foolishly Completely Falling ✔- Tłumaczenie (Larry)
FanfictionLouis jest ¼ niesławnego boy bandu One Direction i od wieków jest zauroczony księciem Walii. Książę Harry otwarcie przyznaje się do bycia gejem i kiedy w programie telewizyjnym wymyka mu się, że uznaje Louisa za gorącego, ich drogi się krzyżują, a w...