5. Krok po kroku

274 21 28
                                    


Ethan zastanawiał się, czy wygląda na zawodowego samobójcę. Damiano chyba naprawdę przejął się jego sytuacją, bo przez kolejne dni regularnie do niego dzwonił. Głównie po to, by pogadać o głupotach, przynajmniej z pozoru. Ethan bowiem bardzo szybko wyczuł, że pod niewinnymi pytaniami, kryje się dociekliwość. Albo nawet troska. 

Damiano przypomniał mu o nocnym seansie, na który mieli się wybrać. Ethan nie był pewien, czy to zupełnie dobry pomysł, jednak nie miał szans na stawianie oporu. Nie chciał zawieść Sandy, a poza tym... cóż, całkiem podobała mu się perspektywa spotkania z Damiano. Z drugiej strony rozpaczliwie starał się o nim nie myśleć. W ogóle unikał sytuacji, w których stałby się więźniem swojej głowy. Codziennie po pracy szukał sobie zajęć, które byłyby w stanie całkowicie go pochłonąć.

Przyjął do wiadomości, że nie ma szans walczyć ze swoimi preferencjami, ale na tym koniec. Nie pozwalał sobie, by ponosiła go wyobraźnia. Na to wciąż nie był gotowy. W duchu założył, że będzie wiódł życie mnicha, a kiedyś, za dekadę czy dwie, kiedy naprawdę będzie mu już wszystko jedno, może spróbuje pójść o krok dalej i kogoś poznać. Ale nie wcześniej. A już na pewno nie teraz. 

Obiecał sobie także, że nie będzie tchórzem. Skoro powiedział już jedno słowo, musiał powiedzieć kolejne. Zresztą, wspólne wyjście do kina nic nie znaczyło. Nie musiało znaczyć. Okazało się jednak, że ponieważ seans zaczynał się o północy, Damiano zaplanował im cały wieczór. I nawet upewnił się, czy na drugi dzień Ethan wziął sobie wolne. 

— Po co masz umierać w pracy? — zapytał. — Przecież każdemu należy się urlop od czasu do czasu. Tobie też. 

Cóż, w ostatnim czasie praca była ulubioną i jedyną kochanką Ethana. To w nią ładował większość swojej energii, to jej poświęcał wszystkie myśli, które mogły zbłądzić w niewłaściwą stronę. Domowe zajęcia nie pochłaniały go aż tak. Dlatego ten pomysł średnio mu się uśmiechał. Damiano miał jednak rację. Po nocnym wyjściu do kina powinien był skupić się na odsypianiu, zwłaszcza że w tej sytuacji mógł przynieść firmie więcej szkody niż pożytku.

W głębi serca zdawał sobie jednak sprawę, że po spotkaniu z Damiano wysiłek będzie mu bardzo potrzebny. Czuł, że zburzy kruchy, świeżo wypracowany spokój, a jednocześnie niczego bardziej nie pragnął. Momentami budził się w nim bunt. A Damiano tylko go podsycał. Był jak iskra, która rozpętała pożar. 

W dzień umówionego spotkania, Ethan zdusił w sobie myśl, by je odwołać. Kurwa, koniec tego. To tylko cholerne kino, a wcześniej wypad za miasto. Gdyby chodziło o jakiegoś kumpla, stwierdziłby, że to świetny pomysł. Cóż, w zasadzie Damiano był jego kumplem. Jeden pocałunek naprawdę o niczym nie świadczył, zwłaszcza, że nie pociągnął za sobą kolejnych konsekwencji. Pozwolił mu jedynie zrzucić kokon i znaleźć się we własnej skórze. 

Pocałunek sprzed kilku dni był zakazaną myślą. Zaraz obok mokrych snów. Gdy tylko w głowie Ethana pojawiało się choć ciche wspomnienie jednego lub drugiego, natychmiast znajdował sobie zajęcie. Pora nie grała roli. W każdej chwili był gotowy  wykonać jakąś pracę domową, albo zająć się nauką angielskiego. 

Po pracy wziął długi prysznic i przebrał się w świeże ciuchy. Zdążył jeszcze wypić szybką kawę, gdy Damiano wysłał mu wiadomość, że już na niego czeka. Ethana zmroziło. Poczuł, że rumieni się jak jakaś cholerna dziewica. Poklepał się po policzkach, by trochę otrzeźwieć. 

To tylko kino.

— Zapraszam do wozu rozpusty! — zawołał wesoło Damiano, gdy zobaczył przyjaciela na klatce schodowej. 

Nocne kino ||18+|| Damiano David x Ethan TorchioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz