Piąta kwarta 2/3

185 15 41
                                    

Teraz

Zobaczył Damiano pod szkołą. Palił papierosa, nieszczególnie przejmując się oknem gabinetu dyrektora, które wychodziło na dziedziniec. 

Thomas dogonił go, zanim miałby szansę wypowiedzieć choć jedno słowo. 

— Wracaj do domu, Ethan — rzekł szybko. — Pogadacie, kiedy trochę się uspokoicie. 

— Jesteś matką kwoką? — Rzucił Thomasowi niechętne spojrzenie. — Naprawdę, nie upadłem tak nisko, żeby z nim...

Damiano dogasił papierosa na parapecie. Ruszył w ich stronę. Thomas zaklął i rozejrzał się wokół. Nie brakowało potencjalnych świadków awantury. 

— Chłopaki, to naprawdę jest... — zaczął. — Mam już tego dość! Wszyscy mają tego dość! Nie musicie się lubić, ale, kurwa, bójki na boisku to już spora przesada!

— A ktoś zamierza się bić? — Damiano miał taką minę, jakby owszem, zamierzał. — Zgadzam się, Thomas. To zaszło za daleko. Drużyna nie ma szans na sukces, jeśli jakieś... sprawy zawodników wychodzą na pierwszy plan. Dlatego uważam, że Ethan nie powinien dłużej grać. 

Mówił spokojnie, choć jego oczy ciskały błyskawice. 

— Jesteście pod szkołą — syknął Thomas. — Nie chcę, żeby ktokolwiek odchodził. Ja raczej nie zagram w tym sezonie, więc tym bardziej powinniście...

Ethan przerwał mu w połowie zdania. 

— Spokojnie. Nie odejdę z drużyny, ponieważ on ma taką ochotę. Już nie jest kapitanem, więc jego opinia średnio mnie obchodzi. Poza tym, dlaczego drużyna ma stracić dobrego zawodnika?

— Więc załatwmy to inaczej — rzekł Damiano. Zabrzmiało to co najmniej złowrogo. Thomas przesunął się odrobinę, gotowy znów stanąć między nimi. 

— Jak? — warknął Ethan. 

— Zagramy między sobą, a ten, który wygra, zostaje. Gramy przy świadkach, żeby jeden nie zarzucił drugiemu oszustwa. 

— W porządku.

— Nie — zaprotestował Thomas. — To wcale nie jest w porządku. 

— Ty będziesz pierwszym świadkiem — powiedział Damiano. — Drugim Victoria.

— Nie mówiłem, że się na to zgadzam! 

— Lepiej się zgódź — rzekł Ethan. — Wiesz, nie sądzę, że obecność Vic zmotywuje go do czystej gry. 

— Sugerujesz, że bym oszukiwał? — Damiano zbliżył się w jego stronę. 

— Głośno myślę.

— Odszczekaj to!

— Dobrze, niech wam będzie! — krzyknął Thomas. — Róbcie, jak chcecie! Mam was odprowadzić do domów, czy jakoś wytrzymacie? Kurwa, zachowujecie się jak dzieci! 

Jego słowa wcale nie podziałały trzeźwiąco. Ethan i Damiano wciąż na siebie patrzyli. Thomas podejrzewał, że gdyby nie bliska obecność gabinetu dyrektora, który był znacznie mniej tolerancyjny od ich trenerki i tłumu uczniów, znów skoczyliby sobie do gardeł. 

— W porządku — powiedział Ethan po chwili ciszy. — W takim razie trzeba ustalić, kiedy wszyscy mają czas. 

— To akurat najmniejszy problem.

— To nie wiesz, że twoja przyjaciółka ma jeszcze zaliczenie w szkole muzycznej? No, kiedy człowiek myśli tylko o...

— Stop! — Thomas miał już dość. — Ja ustalę termin, dobrze? Wy macie nie pozabijać się do tej pory, tylko o to was proszę.

Nocne kino ||18+|| Damiano David x Ethan TorchioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz