4. Mój świat, twój świat

254 22 41
                                    

Powiadam wam, że złapałam taki fangirl na tę parę, że chyba nie przejdzie mi do Gwiazdki. 


***

Choć alkohol był doskonałym lekarstwem na bezsenność, Ethan nie zdołał zmrużyć oczu nawet na chwilę. Wciąż wracał myślami do Damiano. Do tego, co wydarzyło się między nimi. Emocje, które się w nim kotłowały, nie dawały mu ani chwili wytchnienia. Miał ochotę poderwać się z łóżka i wybiec w noc, byleby tylko uciec. Od samego siebie. Nie mogło być gorzej. Naprawdę, nie mogło. Obiecał sobie, że cokolwiek się stanie, więcej tego nie powtórzy. Nigdy, choćby już zawsze miał za tym tęsknić, nie zdobędzie się na coś podobnego. 

Tworzył w głowie szalone plany. Znajdzie sobie dziewczynę. Jakąkolwiek, choćby nawet miała to być Aurora. Ożeni się z nią, może nawet doczekają się dzieci. Byleby już nigdy nie musiał się zastanawiać. Będzie taki, jak powinien być od zawsze. Będzie taki, jaki nigdy nie był.

Albo wyjedzie gdzieś, gdzie nikt go nie zna i przestanie się ukrywać. Nie, to odpadało. Co jeśli kiedyś natknie się na kogoś znajomego? Jeśli rozniesienie się, że odstaje od ogółu?

Heteronormatywność. Norma. Kurwa, odstawał od normy. A jeśli na czymś mu zależało, to tylko na tym, by zniknąć i wtopić się w tłum. 

Zaczynał zauważać, jak popieprzonymi regułami rządzi się świat. Wymyśl sobie, co jest nomą. Odrzuć tych, którzy nie pasują. Pozbądź się ich, przepędź, wypal, na wszelki wypadek posyp pogorzelisko solą. Wielki Boże...

Jest dwudziesty pierwszy wiek, pomyślał nagle Ethan, czasy się zmieniają. Ale ludzie ani trochę. Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie będzie pasował, kto zechce utrudnić mu życie. Przypomniał sobie Giovanniego. Przypomniał sobie swoich kolegów z pracy. Zemdliło go. 

O czwartej nad ranem był gotowy zadzwonić do Aurory i przeprosić ją kiepskie spotkanie. Wymyśleć, że uroda dziewczyny po prostu go paraliżuje, czy coś równie głupiego, a później modlić się, by to łyknęła. Nie był jednak pewien, czy to dobry pomysł. Przychodząca trzeźwość trzymała za rękę upiorną rzeczywistość. 

Ethan czuł się tak, jakby trawiła go gorączka. Wstał z łóżka i nalał sobie szklankę wody. Wypił ją duszkiem. 

— W co ja się, kurwa, wpakowałem? — wyszeptał pod nosem. 

Ostatnia zdrowa myśl, którą w sobie wykrzesał, podpowiadała, że w nic się w pakował. Że był taki od zawsze i mógł co najwyżej się z tym pogodzić. 

Później zaczął analizować kolejne scenariusze. 

Mamo, chciałem ci powiedzieć, że jestem... — Ethan miał problem z wymówieniem tego  nawet w myślach — gejem. 

Nie musiał wyobrażać sobie reakcji matki. Ani żadnych słów, które by mu powiedziała. Bo zapewne nie wydusiłaby z siebie żadnego słowa, za to natychmiast straciłaby przytomność. 

Chłopaki, nie idę dziś po pracy na piwo, randkuję... Poznałem takiego jednego i...

Cóż, tutaj na pewno nie skończyłoby się na milczeniu. 

Wiesz, Damiano, fajnie było ostatnio i tak sobie pomyślałem, że może wybraliśmy się jeszcze gdzieś...

Och, widział jego reakcję bardzo dokładnie. Kpiący uśmiech, uniesienie brwi, złowrogi błysk ciemnych oczu. "Chłopie, nie pochlebiaj sobie. Wybacz, ale trzymam jakiś poziom."

Słyszał komentarze kolejnych ludzi. Nawet ich nie znał, po prostu wyobrażał sobie nieznajome twarze, które zwracają się w jego stronę. 

Wiesz, że Ethan jest homo? Skoro nie chce go żadna baba... Ale żeby tak od razu z drugim facetem? To nienormalne. Okropne. Obrzydliwe.

Nocne kino ||18+|| Damiano David x Ethan TorchioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz