ALERT 18+
Ethan chciał ukryć się przed światem. Leżał w wysokiej trawie, a promienie słońca łaskotały go po twarzy. Zieleń była rozkosznie chłodna. Kwitła koniczyna. Wyciągnął ręce, przylgnął do źdźbeł, pozwolił, by go otuliły.
Damiano pogłaskał go po policzku i spojrzał na niego leniwie.
— O czym myślisz? — zapytał.
Ethan pokręcił głową. Chłonął przyrodę całym sobą, czuł się naprawdę wolny. Słyszał ćwierkanie ptaków, szmer pobliskiego strumienia. Z dala od ludzkiego wzroku było mu dobrze. Mógł tak trwać przez wieki.
— Tu jest pięknie — powiedział tylko.
— Jest — zgodził się Damiano. Rozpostarł ramiona, ziewnął, a po chwili ułożył się obok Ethana.
Czuł, że chłonie go wzrokiem. Leżał na boku, niczym doskonała rzeźba. Był absolutnie piękny. Wyciągnął rękę i jeszcze raz pogłaskał go po policzku, zahaczając o pełne wargi. Ethan zadrżał. Potrzebował tego dotyku jak powietrza.
Damiano przysunął się odrobinę i delikatnie go pocałował. Choć zdążył już poznać smak jego ust, choć powoli uczył się tych pieszczot i zaczynał traktować je jak nieodzowny element codzienności, nadal miał wrażenie, że może od nich spłonąć.
Ponieważ leżał na plecach, Damiano znalazł się nad nim. Ethan wstrzymał oddech. Nigdy nie był bliżej. Rozchylił usta w oczekiwaniu na kolejny pocałunek. Damiano go nie zawiódł. Powoli dotknął jego warg, wsunął język między nie, jednocześnie wyciągając koszulę ze spodni. Ethan poczuł jego dłoń na udzie. Pięła się wyżej. Damiano bawił się jego włosami.
— Nie wiem, czy jestem... gotowy — wyszeptał między pocałunkami.
Damiano się od niego odsunął. Bez jego ciężaru Ethan poczuł się dziwnie pusty.
— Jasne — odpowiedział. — Nic na siłę.
Pokręcił głową. Chciał wiedzieć, na jak dużo może sobie pozwolić. Teraz to on przywarł do Damiano, pchnął go lekko, znalazł się nad nim. Pragnął wlać w swoje pocałunki całą pasję, pragnął, by Damiano się nim upajał. Przesunął językiem po jego wargach, pozwolił sobie opleść się jego udem. Usłyszał przekleństwo przyjaciela, gdy ich krocza się zetknęły. Ethan oddychał ciężko przez chwilę. Może jednak był gotowy? Myśl, żeby kochać się z Damiano zrodziła się w nim dość szybko, choć między wytworem wyobraźni a czynem była długa droga.
— Może spróbujmy... — szepnął. — Ale...
Damiano kiwnął głową. Zrozumiał, o co mu chodzi. Wciąż przylegając do niego wrażliwą częścią ciała, podniósł się nieco i niespiesznie rozpiął mu koszulę. Nie chciał go przestraszyć.
— Na luzie — powiedział. — Podejdź to tego na luzie. A jeśli będziesz chciał przerwać, po prostu powiedz.
Czując dłonie na nagiej skórze, Ethan miał wrażenie, że lada moment straci rozum. Było to zbyt dobre, by działo się naprawdę. Po chwili patrzył na klatkę piersiową Damiano. Miał ochotę dotknąć każdego jego tatuażu. Chciał się w nim zatopić. Chciał kochać go tak, jak nikt wcześniej nie kochał żadnego człowieka. Oddychał ciężko, gdy Damiano przesunął językiem po jego skórze na szyi. Pożądanie niemal go rozsadzało. Jeszcze raz odnalazł jego wargi, jeszcze raz zakosztował ust, od których zdołał się już uzależnić.
Damiano pchnął go na trawę. Ethan westchnął głęboko i zamknął oczy.
— Jest okej? — usłyszał. — Kontynuować?
CZYTASZ
Nocne kino ||18+|| Damiano David x Ethan Torchio
FanfictionTamtego lata zamknęli kino. Tamtego lata naprawdę kogoś pokochałem. Zawiera treści dla dorosłych.