Pov. Maddy
Niedzielne poranki w domu Collins'ów były ulubionymi zajęciami Maddy. Zwłaszcza ostatnia niedziela każdego miesiąca, która na szczęście była tym, czym była ta niedziela. W niedziele zawsze wstawałam wcześnie, był to dzień, w którym mój ojciec w ogóle nie szedł do pracy. Ja i mama zawsze robiliśmy mu śniadanie naleśnikowe (w tę szczególną niedzielę zwykle wstawał późno, ponieważ był to jedyny dzień w miesiącu, w którym mógł pospać) i wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy razem jako rodzina.
Tego ranka, kiedy się obudziłam, praktycznie wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam korytarzem do kuchni. Emily już się obudziła, wyjmowała składniki do przygotowania naleśników.
– Dzień dobry! – przywitałam się radośnie, składając buziaka na policzku mamy, zanim wyjęła z szafki miarkę.
Emily się roześmiała.
– Dzień dobry, kochanie – powiedziała – Jesteś dziś rano w lepszym nastroju.
Spojrzałam na nią i szeroko się uśmiechnęłam.
– To jedyny dzień w miesiącu, kiedy widuję się z tatą przez więcej niż dwie minuty, więc tak, jestem szczęśliwa – odpowiedziałam.
– Cóż, teraz jest siódma, więc prawdopodobnie wstanie za godzinę – powiedziała, spoglądając na zegarek – Więc dlaczego nie zaczniemy od śniadania?
– Założę się, że mogę zrobić więcej naleśników i szybciej niż ty! – powiedziałam, zaczynając napełniać miarkę wodą przy zlewie.
– Och, jesteś skończona.
Oczywiście zrobiłyśmy w kuchni kompletny bałagan. Ja i mama nie byłyśmy zbyt przejęte tym, że zrobimy w kuchni syf. Później i tak posprzątamy.
– Ha! Dziesięć naleśników! – wykrzyknęłam triumfalnie, podnosząc talerz z naleśnikami – Pobij to!
– Kurczę, to z pewnością dużo naleśników – przyznała – Aleee, zrobiłam dwanaście, więc – wzruszyła ramionami – Wygrałam.
– Co?! – wykrzyknęłam – To nieprawda, opakowanie z miksturą zawiera dziesięć naleśników w opakowaniu! Pokaż mi swój talerz... – wyciągnęłam rękę, by wyrwać talerz z rąk mamy, ale Emily go odsunęła.
– Nie sądzę, żeby to było konieczne! – odpowiedziała pośpiesznie.
– Och, tak kłamiesz – powiedziałam.
– Jestem obrażona – sapnęła poprawiając kucyk – Oto jestem, twoja biedny matka, haruję na rozgrzanym kuchennym piecu, żeby ci zrobić naleśniki na śniadanie, a ty oskarżasz mnie o kłamstwo? Wstyd, młodzieńcze – zmierzwiła mi włosy, przez co jęknęłam.
– Więc mamy naleśniki.
Oboje odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Willa stojącego przy wejściu do kuchni z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Zawsze wydawał się cieszyć naszą kłótnią. Moja twarz rozjaśniła się i odstawiłam talerz z naleśnikami, po czym podbiegłam do taty, obejmując go w tali i przytulając.
– Tak, naleśniki! – powiedziałam – Jak zawsze.
Więc całą trójką zasiadliśmy do śniadania. Nie było mowy, żebyśmy mogli zjeść wszystkie naleśniki, ale to nie miało znaczenia.
– Więc, jak się mają sprawy w pracy? – zapytałam – Musisz pracować nad naprawdę dużą sprawą.
Tato zamyślił się na chwilę, po czym skinął głową.
– Jest trudno, to na pewno – odpowiedział – Ale jestem prawie pewien, że już prawie to opanowaliśmy.
– To świetnie, kochanie – Emily uśmiechnęła się. Pochyliła się nad stołem i pocałował męża. Zakrztusiłam się, a potem wskazałam swój talerz z naleśnikami.
CZYTASZ
|| Hanging by a Thread || Peter Parker (1)
Teen Fiction„Myślałam, że znam każdy twój sekret, Peter..." 25.08.21 - 16.10.21