Rozdział 11. Kłopoty

695 34 8
                                    

Pov. Maddy

Niedzielne poranki w domu Collins'ów były ulubionymi zajęciami Maddy. Zwłaszcza ostatnia niedziela każdego miesiąca, która na szczęście była tym, czym była ta niedziela. W niedziele zawsze wstawałam wcześnie, był to dzień, w którym mój ojciec w ogóle nie szedł do pracy. Ja i mama zawsze robiliśmy mu śniadanie naleśnikowe (w tę szczególną niedzielę zwykle wstawał późno, ponieważ był to jedyny dzień w miesiącu, w którym mógł pospać) i wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy razem jako rodzina.

Tego ranka, kiedy się obudziłam, praktycznie wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam korytarzem do kuchni. Emily już się obudziła, wyjmowała składniki do przygotowania naleśników.

– Dzień dobry! – przywitałam się radośnie, składając buziaka na policzku mamy, zanim wyjęła z szafki miarkę.

Emily się roześmiała.

– Dzień dobry, kochanie – powiedziała – Jesteś dziś rano w lepszym nastroju.

Spojrzałam na nią i szeroko się uśmiechnęłam.

– To jedyny dzień w miesiącu, kiedy widuję się z tatą przez więcej niż dwie minuty, więc tak, jestem szczęśliwa – odpowiedziałam.

– Cóż, teraz jest siódma, więc prawdopodobnie wstanie za godzinę – powiedziała, spoglądając na zegarek – Więc dlaczego nie zaczniemy od śniadania?

– Założę się, że mogę zrobić więcej naleśników i szybciej niż ty! – powiedziałam, zaczynając napełniać miarkę wodą przy zlewie.

– Och, jesteś skończona.

Oczywiście zrobiłyśmy w kuchni kompletny bałagan. Ja i mama nie byłyśmy zbyt przejęte tym, że zrobimy w kuchni syf. Później i tak posprzątamy.

– Ha! Dziesięć naleśników! – wykrzyknęłam triumfalnie, podnosząc talerz z naleśnikami – Pobij to!

– Kurczę, to z pewnością dużo naleśników – przyznała – Aleee, zrobiłam dwanaście, więc – wzruszyła ramionami – Wygrałam.

– Co?! – wykrzyknęłam – To nieprawda, opakowanie z miksturą zawiera dziesięć naleśników w opakowaniu! Pokaż mi swój talerz... – wyciągnęłam rękę, by wyrwać talerz z rąk mamy, ale Emily go odsunęła.

– Nie sądzę, żeby to było konieczne! – odpowiedziała pośpiesznie.

– Och, tak kłamiesz – powiedziałam.

– Jestem obrażona – sapnęła poprawiając kucyk – Oto jestem, twoja biedny matka, haruję na rozgrzanym kuchennym piecu, żeby ci zrobić naleśniki na śniadanie, a ty oskarżasz mnie o kłamstwo? Wstyd, młodzieńcze – zmierzwiła mi włosy, przez co jęknęłam.

– Więc mamy naleśniki.

Oboje odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Willa stojącego przy wejściu do kuchni z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Zawsze wydawał się cieszyć naszą kłótnią. Moja twarz rozjaśniła się i odstawiłam talerz z naleśnikami, po czym podbiegłam do taty, obejmując go w tali i przytulając.

– Tak, naleśniki! – powiedziałam – Jak zawsze.

Więc całą trójką zasiadliśmy do śniadania. Nie było mowy, żebyśmy mogli zjeść wszystkie naleśniki, ale to nie miało znaczenia.

– Więc, jak się mają sprawy w pracy? – zapytałam – Musisz pracować nad naprawdę dużą sprawą.

Tato zamyślił się na chwilę, po czym skinął głową.

– Jest trudno, to na pewno – odpowiedział – Ale jestem prawie pewien, że już prawie to opanowaliśmy.

– To świetnie, kochanie – Emily uśmiechnęła się. Pochyliła się nad stołem i pocałował męża. Zakrztusiłam się, a potem wskazałam swój talerz z naleśnikami.

|| Hanging by a Thread || Peter Parker (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz