..Mam na imię..[9]

207 14 3
                                    

-Bracholu![y/n]!-Zawołała dziewczyna z dwoma kucykami. Jej głos był dość nie wyraźny ale szło ją zrozumieć.
-Tch co ona znowu od nas chce.-Powiedział czarnowłosy, przerywając nasz pocałunek. Lekko się zaśmiałam a ten jedynie pociągnął mnie za rękę bym szła za nim.
-Chodźcie do nas!-Pokazała miejsce obok siebie i Farlana. Usiedliśmy obok dwójki przyjaciół przed ich domem. Tak naprawdę nie widzieliśmy nieba, ale wyglądaliśmy jakbyśmy to robili.-Brachol?
-Ta?-Powiedział arogancko.
-Kiedy doczekamy się małego Levi?-Zapytała prosto z mostu. Na moich policzkach zrobiły się delikatne rumieńce a czarnowłosy jedynie utworzył szeroko oczy oraz lekko się uśmiechnął.
-Isabel..Ty idiotko. Kiedyś się doczekasz.-Chwila. On zawsze mówił że nie lubi dzieci.
-Yay! Będę ciocią!!-Krzyczała.

-Gdzie idziesz?-Spytałam go, gdy ten wychodził z naszego wspólnego pokoju. Nie odpowiedział nic i jedyne co, to zatrzasnął za sobą drzwi. Wyglądał jakby był wkurzony. Oczywiście musiałam po cichu ruszyć za nim, bo po prostu nigdy się tak nie zachowuje. Byłam od niego oddalona i podążałam za nim w tych korytarzach. Zaczął schodzić na dół a kolejnie wyszedł, musiałam skryć się by mnie nie zauważył. Przestałam słyszeć kroki i zastałam w miejscu.
-Mam na imię Alice.-Usłyszałam głos jakiejś kobiety.
-Levi.
Muszę się dowiedzieć kto to. Wróciłam po cichu do hotelu i ruszyłam do naszego pokoju. Na szczęście wzięłam ze sobą sukienkę. No i ją ubrałam. Chciałam jak najszybciej wyjść. Tak naprawdę nie wiem dokąd, ale muszę wiedzieć z kim on się spotkał. Zeszłam po schodach, było mnie dość słychać gdyż ubrałam szpilki, a robią one ten charakterystyczny dźwięk. Ich głowy obróciły się w moją stronę. To była ta kobieta na którą on ciągle patrzył na obiadokolacji. Jego oczy otworzyły się szerzej, ale odrazu zrobiły się wkurzone. Zeszłam i ruszyłam byle gdzie, moim jedynym celem było dowiedzieć się kto to i gdyby nie to że oni tam są, wróciłabym z powrotem. Weszłam w jakąś uliczkę i zauważyłam ławkę na której usiadłam. Koło mnie przechodziło ciągle pełno ludzi.
-Jak masz na imię.-Usłyszałam głos nieznajomego.
-Znamy się?-Odpowiedziałam odrazu i odwróciłam się w stronę głosu. Był to chłopak około 20 lat, jasne włosy oraz ciemne oczy. Widząc mnie uśmiechnął się tylko.
-Ah, No tak wybacz. Nazywam się James Smith.-Chwila czy on..to niemożliwe! Erwin nigdy nie mówił że ma brata a są dość podobni.
-[y/n] [l/n].-Nastała chwila ciszy.-Wybacz za pytanie ale czy ty..
-Czy jestem bratem Erwina? Tak.-Widocznie dużo osób się o to go pytało. To musi być smutne gdy znają cię tylko przez kogoś, ale tak samo jest ze mną i moim ojcem.
-Erwin to mój dobry kolega.-Uśmiechnęłam się a jego oczy otworzyły się szerzej.-Jestem Kapitanem w Zwiadowcach.
-Oh wybacz, nie wiedziałem. Powinienem zasalutować?-Lekko się uśmiechnął.
-Oczywiście że nie.-Znów nastała chwilowa cisza.
-Mój brat też tu jest?-Zapytał.
-Nie, nie. Jestem tu tylko ja i Kapitan Levi. Kiedy widziałeś się z nim ostatni raz?
-Hm, No może 4 lata temu?-Powiedział niepewnie. Zaczęliśmy coraz więcej rozmawiać i on naprawdę jest miły.
-Może..przyjedziesz kiedyś do korpusu zwiadowczego?-Zapytałam.-Spotkasz się z Erwinem, No i ze mną.-Uśmiechnęłam się lekko.
-Świetny pomysł. Jedziecie gdzieś na jakąś wyprawę w ciągu dwóch tygodni?
-Nie.-Dodałam.

Po dwóch godzinach spacerowania i rozmawiania, stwierdziłam że muszę wracać. Blondyn stwierdził że odprowadzi mnie, by nic mi się nie stało. Wchodząc do hotelu powiedziałam mu że nie mam pokoju sama i że powinien zasalutować gdyż jest tam Levi. Zapukałam trzy razy w drzwi i czekałam aż się otworzą.
-Gdzie ty byłaś?-Jego wzrok skupił się na chłopaku obok, który salutował.-Kto to?
-James.-Powiedziałam.-Dobra, dobranoc!-Powiedziałam i przytuliłam chłopaka na pożegnanie, następnie weszłam do pokoju. Czarnowłosy stał w miejscu jakby zobaczył ducha.
-Może powiesz kto to był? Skąd go znasz?-Jego głos zrobił się oburzony.
-Brat Erwina.
-On nie ma brata.-Zatrzymał się.-Przynajmniej nigdy nam o nim nie mówił.
-Są strasznie podobni, nie widzisz tego?
-Tch.
-A ty to z kim się spotkałeś?
-Z nikim ważnym.
-Jasne. Nigdy byś nie spotkał się z „nikim".-Dodałam. Lecz on nic więcej nie powiedział. Wzięłam ubrania w których śpię i ruszyłam do łazienki umyć się a kolejnie iść spać.

Czy ty dalej mnie nienawidzisz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz