..To koniec?[10]

217 13 1
                                    

-Ah, będę dziś umierać.-Powiedziałam sama do siebie przeciągając się na moim łóżku. Ja i James mieliśmy wrócić szybko, a wróciliśmy dopiero około 5 nad ranem a przed 7 musimy wstawać. Wygramoliłam się z łóżka, zawsze pierwsze co robię to podchodzę do okna i je otwieram by wleciało świeże powietrze. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam swój strój. Po wykonaniu codziennej rutyny w łazience wyszłam z swojego gabineto-pokoju i idąc na stołówkę zauważyłam swojego „nocnego" przyjaciela.
-I jak? Wyspany?-Zaśmiałam się.
-Ani nie mów!-Powiedział głośniej i również się zaśmiał.-Na szczęście Erwin nic nie mówił o tym ale my nie damy rady dziś normalnie funkcjonować.
-Też tak myśle.
Wchodząc na stołówkę zauważyliśmy Erwina, który machał ręką byśmy przyszli. Dosiedliśmy się i zaczęliśmy jeść. W stołówce było już pełno hałasu.
-Mam nadzieje że szybko wróciliście.-Powiedział a my popatrzyliśmy się na siebie i tylko się zaśmialiśmy.
-Tak jakby.-Powiedział blondyn.-Nie powiedziłbym że szybko, ale mogło być gorzej co nie [y/n]?-Poczochrał mnie po włosach i obydwaj zaczęliśmy się śmiać. Po zjedzonym posiłku, ruszyłam na trening swojego oddziału zabierając ze sobą chłopaka. Hanji była dziś wyjątkowo dziwna, ani nic nie gadała do mnie. Podchodząc do grupy ludzi która już tam była, przywitałam się a oni zasalutowali.
-Tak jak mówiłam. James będzie tu z nami, ale nie będzie nic ćwiczył bo nie ma wyszkolenia. Najpierw 15 okrążeń oraz 30 pompek. Później dobierzcie się w pary i ćwiczymy walkę wręcz przez 30 minut.
-Hai!-Zawołali i ruszyli odrazu robić dany im „rozkaz".
-Może..-Powiedział niepewnie.-..Może będę mógł też poćwiczyć walkę wręcz?
-A umiesz?-Nie chce mu zrobić żadną krzywdę.
-Coś tam umiem, Erwin mnie kiedyś uczył.
-To świetnie, a teraz chodź usiąść.

Oddział wrócił na „swoje miejsce" oraz zaczęli dobierać się w pary. Oznajmiłam im że dziś również będą walczyć ze mną. Kiedy dobrali się, ja podeszłam do Jamesa.
-Pamiętaj, walczysz z najsilniejszym żołnierzem.-Powiedziałam w żartobliwym sensie.
-Dobrze Pani Kapitan.-Zaśmiał się. Ustawiliśmy się i to on miał zamiar wykonać pierwszy ruch. Podszedł i chciał uderzyć mnie w brzuch lecz ja podcięłam mu nogi przez co spadł na ziemie.
-Myślałem że dasz mi fory?!-Zaśmiał się oraz podniósł się z ziemii by dalej walczyć. Teraz to ja wykonałam pierwszy ruch. Czas tak mijał i po około 30 minutach przestaliśmy i kazałam im przejść do manewrów.
-Jakie to uczucie?-Zapytał z zafascynowaniem.
-Jeśli mówimy o robieniu treningów, gdzie wiesz że jesteś bezpieczny. Czujesz się cudownie. Wiatr powiewa twoje włosy a latanie pomiędzy drzewami i omijanie każdej przeszkody sprawia taką przyjemność. Lecz gdy jesteś na polu bitwy jest trochę inaczej. Za każdym razem gdy wbijasz się w ciało tytana, myślisz sobie „Co jeśli to mój koniec?". Chociaż kocham to co robię i nie zostawię tego nigdy!-Powiedziałam z ekscytacją.
-Zawsze mnie to ciekawiło. Dobra ja będę już szedł bo chce spędzić czas z bratem. Dzięki za poobijanie mnie.
-Nie ma za co!
Było dopiero 9 a ja już czułam się zmęczona, lecz nie mogłam tu zasnąć. Po południu czeka mnie jeszcze praca papierkowa ale gdy wykonam ją szybciej, będę mogła się zdrzemnąć.

-Wejść!
-H-Hej Hanji..-Powiedziałam niepewnie.
-Coś się stało?-Zapytała zmartwiona.
-To chyba ja powinnam się spytać. Unikasz mnie od kilku dni. O co chodzi?
-Usiądź.-Pokazała na kanapę.-Levi powiedział mi o tym że już się nie przyjaźnicie.
-Ta, zakończył tą znajomość naraz.-Przewróciłam oczami.-Ale to nie wyjaśnia czemu mnie unikasz.
-Mam wrażenie że z Leviem coś się dzieje i chce mu pomóc.
-Tch.-Powiedziałam pod nosem.-Ale gdy twoja przyjaciółka jest w totalnym dołku bo straciła osobę którą kocha to jakoś jest dobrze?!
-Han..-Wtedy w drzwiach zauważyłam go, stał i patrzył na nas.
-Dobra, dzięki.-Powiedziałam do dziewczyny i wyszłam. Czemu ona bardziej interesuje się nim niż mną? Jestem jej przyjaciółką. Podeszłam pod gabinet Erwina i odebrałam papiery jakie muszę zrobić. Zajmą mi zapewne około 45 minut więc nie najgorzej. Gdy podpisywałam je, coraz bardziej czułam zmęczenie  z powodu mało snu. Lecz musiałam to zrobić bo inaczej nigdy tego nie zrobie. Po wykonanej pracy, wyszłam z korpusu zwiadowczego i ruszyłam na łąkę. Wzięłam ze sobą koc by się tam położyć i może się na chwile przespać. Słońce świeciło jeszcze mocno ale moje zmęczenie wygrało.

Czy ty dalej mnie nienawidzisz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz