-Leviiiii!-Obudziła mnie swoim krzykiem ta cholerna okularnica. Podniosłem się ze swojego łóżka i popatrzyłem na nią. Stała w framudze drzwi która rozdzielała gabinet a mój pokój.
-Co chcesz?-Powiedziałem zasypanym głosem i przetarłem oczy.
-Erwin chcę nam przekazać wiadomość więc musimy iść do niego.-Wyszła z pokoju a ja wstałem ze swojego dwuosobowego łóżka oraz ubrałem się. Dzisiejszy dzień był typowo jesienny, na dworze padało a na drzewach było pełno kolorów. Za to, że Erwin jest jednym z moich przyjaciół, nie muszę pukać do jego drzwi. Weszłem do gabinetu gdzie stał cały oddział [y/n], Hanji oraz Erwin. Cztero oka oraz te bachory wyglądali na przerażonych.
-O co chodzi?-Powiedziałem zbliżając się do nich. Popatrzyłem na Erwina tym swoim morderczym wzrokiem.
-Powinnismy iść do szpitala..-W mojej głowie pojawiło się pełno myśli, czy ona nie żyje? A może właśnie się wybudziła? A może..nie pamięta niczego?
-Erwin, do jasnej cholery mów o co chodzi?!-Powiedziałem o wiele głośniej a Sasha wraz z Arminem aż się zlękli.
-Myślę że lepiej będzie, jeśli dowiecie się tego tam.-I zaczął się zbliżać w stronę drzwi. Cała grupa młodych osób poszła przed nas, a ja wraz z okularnicą szliśmy z tyłu.
-Kurwa.-Przeklnąłem pod nosem. Szliśmy w ciszy. Na szczęście droga do szpitala to jakieś 5/7 minut, więc droga minęła w miarę szybko. Gdy tylko weszliśmy do szpitala szliśmy spokojnie a gdy zbliżyliśmy się do sali, moje serce zaczęło bić jak szalone. Boję się co mnie tam spotka, zapewne inni też.
-Możemy tam wejść?-Zapytał Eren.
-Czekajcie, idę do lekarza.-Powiedział mężczyzna i ruszył gdzieś.
-Jasna cholera, jestem tak zesrany o co chodzi.-Powiedział ten..jak to on się nazywa? Chyba Jean.
-Ja również. Przecież [y/n] jest naszą przyjaciółką.-Powiedziała Mikasa i podeszła do Erena, łapiąc go za rękę. Po chwili podszedł Erwin.
-Możemy wejść.-Popatrzyliśmy na niego.-Myślę że [y/n] jest ważna dla Levia. Niech to on otworzy drzwi.-Mężczyzna spuścił głowę, a moje ręce zaczęły się trząść. Podeszłem do drzwi i otworzyłem je. Gdy tylko to zobaczyłem..opadłem na kolana i zacząłem płakać jak małe dziecko.
-Kurwa mać.-Wydarłem się na cały głos. Wszyscy za mną również zaczęli płakać jak małe dzieci. Podbiegłem do niej jak najszybciej i przytuliłem ją. Jej piękne włosy,twarz i wszystko.
-Tęskniłam za tobą.-Powiedziała z delikatnym uśmiechem. Przytuliłem ją jeszcze mocniej a wraz ze mną przytulili ją wszyscy.
-Jasna cholera [y/n]..-Wydała z siebie Hanji.
-Erwin? Powiedziałeś im to tak jak mówiłam?-Zaśmiała się i wszyscy popatrzyliśmy na mężczyznę, u którego na twarzy również był uśmiech.
-Oczywiście że tak.-Patrzyliśmy na niego pytająco.-Wytłumaczę wam. [y/n] powiedziała że mam was trzymać w niepewności i wydawać się smutny. Wybaczcie.-Znów się zaśmiał.
-Tch, ty idiotko.-Popatrzyłem na nią, a jej piękne [k/o] znów patrzyły na mnie. Kocham to uczucie.-Mogłaś szybciej wstać.-Przewróciłem oczami.
-Wybacz Levi.-Moje imię wypowiedziane przez nią, brzmi o wiele lepiej. Uśmiechnąłem się jak najszerzej umiałem.
-Chwila czy ja dobrze widzę?-Powiedział Eren.-Kapitan Levi się uśmiecha?!-Powiedział o wiele głośniej.
-Jak widziecie, ten kurdupel ma uczucia.-Powiedziała Hanji i zaśmiała się.
-Zamknij się ty głupia okularnico.*3 dni później*
-Masz to.-Podałem jej ubrania. [y/n] dziś wychodzi ze szpitala i to mi pozwolili po nią przyjść.
-Dzięki Levi.-Uśmiechnęła się, a ja wyszedłem ze sali gdyż ona musiała się przebrać. Po około 2 minutach wyszła. Jakimś cudem okazało się że wszystko z nią dobrze i to jak narazie największy nasz powód do szczęścia. W gazetach odrazu rozniosło się to że [y/n] się wybudziła. Pod budynkiem czekał na nas wóz, gdyż jak narazie musi się oszczędzać.
-Przecież dałabym radę iść.-Prychnęła.
-Dalej tak uparta, jak kiedyś.-Przewróciłem oczami i lekko uniosłem kącik ust. Gdy tylko dotarliśmy do korpusu zwiadowczego, wziąłem ją pod rękę i ruszyliśmy do naszego „domu". Specjalnie wpuściłem ją pierwszą.
-Witamy w domu!!-[k/w] aż się lekko zlękła. Wszyscy zwiadowcy wyskoczyli w momencie gdy weszła do środka. Sasha podeszła do niej z ciastem.
-Sama robiłam.-Powiedziała.
-To chyba trzecie jakie robiła, bo dwa poprzednie zjadła.-Dodał Conny i się zaśmiał.
-Jejku dziękuje wam bardzo.-Powiedziała ze łzami w oczach.-To moje ulubione ciasto.-Gdy tylko na nie popatrzyłem..przypomniałem sobie jak przyniosła takie same do podziemi. Po chwili zwiadowcy rozeszli się a ja odprowadziłem ją wraz z jej oddziałem i Hanji do jej gabinetu.
-Ah wreszcie w domu.-Podeszła do swojego krzesła które stało przy biurku i usiadła na nim.-Levi, sprzątnąłeś tu?
-Sprzątałem tu codziennie..-Popatrzyłem w jej oczy.-Z nadzieją że akurat tego dnia się wybudzisz.-Podeszła do mnie i przytuliła mnie. Następnie zrobiła to z każdym.
-Jak..Jak to się stało?-Zapytała.
-Chciałaś wraz z Mikasą i Jeanem zabić odmieńca ale był cholernie szybki. Złapał cię do swojej ręki i ścisnął, a ty straciłaś przytomność. Później ta dwójka zabiła go i uratowali cię. My pojechaliśmy do Kapitana Levia, a ten rozkazał wszystkim wracać do murów.-Powiedział Armin, a na moich policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
-Naprawdę?
-Oczywiście że tak.-Powiedziałem z delikatnym uśmiechem.._______________________________
Wybaczcie, że znów takie krótkie ale chce już w kolejnej części zacząć [y/n]'s pov. Mam nadzieje że podoba wam się przebieg akcji. Do zobaczenia!!<3
CZYTASZ
Czy ty dalej mnie nienawidzisz?
Teen FictionJeszcze trzy lata temu, całe moje życie było inne. Miałam osobę którą kochałam..a może nadal kocham? Tamte czasy już nigdy nie wrócą..Przez to wszystko nienawidzę siebie i swoich rodziców. Straciłam miłość życia i najlepszego przyjaciela. LevixReader