A może jednak powinnam?..[2]

282 17 2
                                    

Nie umiałam zasnąć dzisiejszej nocy gdyż ciągle zastanawiałam się nad tym czy jednak nie pogadać z nim. Pragnę tego od trzech lat, chcę mu wytłumaczyć to że nadal go kocham..znaczy że go ciągle kochałam i że to on jest moją pierwszą i ostatnią miłością. Chce powiedzieć mu to co czuję i to jak bardzo nienawidzę swojego ojca. Pójdę. Pójdę do niego. Kiedyś ta rozmowa musi się odbyć. Nie przebierałam się nawet z mojej piżamy która składała się z luźnych spodni oraz szerokiej bluzy. Gdy podeszłam do jego gabinetu coś mnie zatkało. Nie umiałam zapukać w drzwi. „Może jednak się wrócę do pokoju?" Pomyślałam. „Nie mogę!". Wzięłam rękę która trzęsła się ze stresu i zapukałam w drzwi. Co ja właśnie zrobiłam?! Usłyszałam zbliżające się kroki a po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Stał jak wryty.
-Powinniśmy porozmawiać.-Dodałam po chwili i wpuścił mnie do swojego gabinetu. Usiadłam na krześle przy biurku a on usiadł przede mną.
-O czym chcesz rozmawiać? Chyba nie mamy o czym.-Jego głos..w końcu odezwał się do mnie. W moich oczach pojawiły się łzy.
-O tym jak ojciec zniszczył mi życie.
-O czym ty mówisz?-Powiedział zdziwiony.
-Nie rozumiesz? Levi ja cię kocha..kochałam. Przez mojego ojca nie umiem uwierzyć już w miłość.
-Czy ty mi chcesz wyznać że dalej mnie kochasz?-Co ja mam odpowiedzieć? W pewnym sensie właśnie chce to zrobić. Między nami nastała cisza.-Nawet nie wiesz co obydwaj zrobiliście mi.
-Co ja ci zrobiłam?-Odpowiedziałam oburzona.
-To że nawet nie postarałaś się jakkolwiek do mnie wrócić? Nie powiedziałaś ojcowi że to kogo kochasz jest tylko i wyłącznie twoją sprawą a nie jego. Myślisz że ja cię nie kochałem? Byłaś moim całym światem. To dla ciebie starałem się przeżyć z dnia na dzień.
-Levi ja cię przepra..
-Odpowiedz mi na moje pytanie.-Przerwał mi, to nie było w jego stylu.-Czy ty cokolwiek powiedziałaś twojemu ojcowi?
-Jeszcze się pytasz? Do dziś się do niego nie odzywam bo przez niego straciłam moją jedyną miłość.-Wzięłam głęboki oddech.-Był tutaj dziś..Pokłóciłam się z nim a gdy powiedział mi że w końcu jest moim ojcem i powinniśmy się lepiej dogadywać powiedziałam mu że już nie jest. Myślisz że nic mu nie powiedziałam? Wyzywałam go od najgorszych skurwieli a po miesiącu wyprowadziłam się z domu i przez 3 lata go nie widziałam.-W moich oczach było coraz więcej łez. Lecz on tylko na mnie patrzył. Cisza pomiędzy nami była okropna.
-Przepraszam, ja myślałem że ty nigdy nic mu nie powiedziałaś. Ale i tak jestem cholernie zły na ciebie o to że nie spróbowałaś do mnie wrócić.
-Kurwa Levi. Od 3 lat zbierałam się na rozmowę z  tobą ale widziałam że unikasz mnie więc każda moja próba kończyła się tak że gdy już byłam pod twoimi drzwiami, cofałam się do swojego pokoju.-Jego oczy otworzyły się szerzej.-Zrozum to że ja nigdy nie chciałam oraz nie będę chcieć kogoś innego niż ty. Po prostu przez mojego ojca przestałam wierzyć w miłość i nie chce już kochać kogokolwiek. To nie ma na celu wyznawania ci miłości bo wiem że masz Petrę która kocha cię bardzo i dostajesz od niej miłość na jaką zasługujesz. A na dodatek jest piękna. Ale chce byś wiedział..-W moich oczach pojawiły się znowu łzy a mój wzrok popatrzył prosto w jego oczy.-..Chce byś wiedział że ja zawsze będę na Ciebie czekać.
-Wyjdź.
-Levi ale proszę..
-WYJDŹ!-Krzyknął na mnie. Pierwszy raz w życiu. Czy to jeszcze miało sens? Czy moje istnienie miało sens? Straciłam już na zawsze osobę którą widocznie nadal kocham. Jak idiotka żyłam z nadzieją że on mnie jeszcze pokocha a przecież wiadome że to się nigdy nie stanie. Nienawidzę go a jeszcze bardziej sobie. Czy ja go właśnie nienawidzę i kocham w tym samym momencie? Co jest ze mną nie tak. Coraz bardziej mam ochotę zniknąć z tego świata. A może powinnam wypisać się z zwiadowców i zamieszkać gdzieś za murami? Zobaczymy. Być może zapomnę o nim?

Nie zasnę już tej nocy, wiec stwierdziłam że odrobię pracę papierkową zadaną przez Erwina. Całą noc nie zmrużyłam oka a na dodatek całą noc przepłakałam myśląc o tym jaka najgorsza jestem. Nie zauważyłam nawet gdy zaczęło robić się jasno. Zaraz 7 i będę mogła ruszyć na śniadanie. Przebrałam się tylko i wyszłam. Gdy usiadłam przy stole, oczy Generała Erwina, Hanji a nawet „jego" popatrzyły na mnie.
-[y/n] co Ci się stało?-Zapytał blondyn. Lecz ja nie odpowiedziałam i po zjedzonym śniadaniu wyszłam z sali. Poczułam że ktoś złapał mój nadgarstek.
-[y/n] co ci się stało?-Zapytała cztero oka.
-Rozmawiałam z nim.-Jej oczy otworzyły się szerzej.- Wypędził mnie ze swojego gabinetu. Wystarczy Ci tyle? Teraz muszę iść na trening.
-Spałaś coś w ogóle?
-Nie.-Wyrwałam swoją rękę z jej i ruszyłam w miejsce w którym powinnam już być.

Czy ty dalej mnie nienawidzisz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz