Zapukałam trzy razy w drzwi Erwina a obok mnie stał kobaltowooki który spoglądał ciągle przed siebie. Gdy usłyszeliśmy krótkie „Wejść", odrazu nacisnęłam klamkę i weszliśmy do środka.
-Cześć Erwin.-Powiedziałam siadając na krześle.
-Witaj [y/n], cześć Levi. W jakiej sprawie przychodzicie?-Uniósł lekko brwi.
-W dość poważnej, nawet bardzo. Może najpierw przedstawimy coś o czym nigdy nie rozmawialiśmy.-Popatrzył pytająco-Ja i Levi, 3 lata temu byliśmy razem.-Jego oczy otworzyły się szerzej, widocznie ta wiadomość była dla niego zaskakująca.-Lecz zepsuł to mój ojciec, Generał Żandarmerii, ale nie o to chodzi. Pokaż mu ten list.-Czarnowłosy podał mu kopertę w którym znajdowała się ta wiadomość. Otworzył ją powoli i zaczął czytać. Wyglądał na zdziwionego.
-Co chcecie zrobić?-Zapytał.
-To mój pomysł, ale chce zniszczyć mojego ojca. On zabrał mi wszystko co było dla mnie ważne, a na dodatek chce oskarżyć Levia o coś, co nigdy by nie zrobił. Chce pokazać to sądowi i by coś zrobili z tym skurwielem.-Mężczyzna nic nie odpowiedział, wpatrywał się w nas z szeroko otwartymi oczami.
-[y/n], ty wiesz co ty chcesz zrobić? Ja ci nie zabraniam bo to co robi jest okropne i nie zasługuje na miano Generała, ale jednak to twój ojciec. Pamiętaj że to co zrobisz będzie nieodwracalne i że jeśli sprawa powiedzie się tak, że nic mu nie zrobią. Już nie będziesz mieć ojca..
-Już od trzech lat go nie mam.-Przerwałam mu.-Nienawidzę go i chce go zniszczyć. Chcieliśmy się zapytać czy możemy wyruszyć na kilka dni z korpusu. Całą sprawą zajmiemy się my, więc o nic się nie martw. Levia nie chce w to wciągać aż tak, po prostu będzie świadkiem. A ja będą osobą „główną" i będę za wszystko odpowiadać.
-To wasza decyzja i zróbcie jak chcecie. Lecz życzę wam wygrania rozprawy. Możecie wyruszyć kiedy chcecie ale powiedzcie mi dwu dni prędzej, załatwię wam dojazd oraz miejsce do spania.
-Dziękujemy.-Uśmiechnęłam się oraz wyszłam wraz kobaltowookim, ruszając do swoich pokoi.Po zjedzonej kolacji odpoczywałem w swoim pokoju. W pewnym momencie stwierdziłam że muszę iść zapytać się Levia kiedy wyruszamy i ustalić szczegóły. Wstałam oraz wyszłam z pokoju i podeszłam do drzwi które były o kilka pokoi dalej. Zapukałam do drzwi czekając na odpowiedź.
-Imię, nazwisko i interes.-Usłyszałam głos z zza drzwi.
-[y/n] [l/n], chciałabym porozmawiać.-Otworzył drzwi oraz wpuścił mnie do siebie. Usiadłam na krześle oraz czekałam aż pojawi się przede mną. Gdy usiadł, popatrzył się na mnie pytająco.
-Kiedy chcesz wyruszyć?-Zapytałam.
-To raczej ja ci powinienem zadać to pytanie.
-Hm co myślisz by w przyszłym tygodniu?
-Jeśli nic nie będzie poważnego do roboty, to pasuje. Jak chcesz się dogadać z ojcem?
-Myślałam o tym by napisać do niego list o spotkanie. Przyjadę tam i spróbuje mu powiedzieć że ma rozprawę w sądzie i o wszystkim wiem.
-Musimy zacząć załatwiać tą rozprawę jak najszybciej.-Dodał.
-Nie martw się, jestem w trakcie pisania listu o prośbę by zrobili nam tą rozprawę. Najważniejsze jest przekonać Dariusa Zackly'iego. Jeśli to się nam uda, mamy wygraną.-Pomiędzy nami nastała cisza lecz on ją przerwał.
-Nie myśl sobie, że Cię nie lubię. Zrobiłem to co musiałem.-Odparł.
-Ale ja Cię rozumiem. Znaczy wtedy nie rozumiałam, ale wiem jak się musiałeś czuć. Być może trochę przesadnie zareagowałam rzucając tą filiżanką..
-No ją akurat nie musiałaś rozwalać. Musiałem to posprzątać tch.-Przerwał mi.-Ale ja Cię też rozumiem, zachowałem się jak idiota..-Spuścił głowę.
-Ej no, ale wszystko jest dobrze.-Powiedziałam z uśmiechem i wtedy on..popatrzył mi prosto w oczy. Mają piękny kobaltowy kolor. To są oczy w których zakochałam się tak mocno.
-Hej Levi! Widziałeś może [y/n]?-Zwróciła swój wzrok na mnie.-O tu jesteś. James Cię szukał.
-Po co?-Nagle powiedział.
-Nie mówił.
-Dzięki Hanji że powiedziałaś. Może wyjdziemy gdzieś w trójkę wieczorem?-Zapytałam.
-Świetny pomysł!-Powiedziała głośno Hanji.-Levi, dawaj chodź!
-Tch.-Przewrócił oczami.-Muszę?
-Tak.-Odpowiedziała cztero oka.-Szukałeś mnie tak?-Powiedziałam podchodząc do chłopaka. Pokiwał twierdząco głową.-O co chodzi?
-Przejdziemy się gdzieś?-Ruszyliśmy przed korpus, a dokładnie do drzewa, które rośnie samotnie.-Jutro wracam do domu.-Oznajmił.
-Ale ten czas szybko minął, mam nadzieje że kiedyś jeszcze wrócisz do nas.
-Ale to nie wszystko..-Zwrócił swój wzrok na buty.
-Coś się stało?-Zapytałam. Podniósł głowę i popatrzył na mnie.
-Chcę Ci przekazać że..-Wziął głęboki oddech, popatrzył mi w oczy i nagle mnie pocałował. Po krótkim pocałunku, stałam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć ani co zrobić. Popatrzyłam tylko na boki i dalej nie wiedziałam jak się zachować wobec niego.
-James, ja..Przepraszam ale ja kocham kogoś innego.-Nastała chwilowa cisza.
-Myślałem że pomiędzy nami coś jest..-W jego oczach zebrały się łzy i przytuliłam go odrazu na pocieszenie.
-Wybacz naprawdę, ale ja kocham jedną osobę już od trzech lat. Nie umiem go zostawić..
-Dobra, rozumiem..Ja lepiej już pójdę.-Odwrócił się i wrócił do korpusu. Ja dalej stałam pod tym drzewem. Czemu inni zakochują się we mnie, ale on akurat nie umie? Czas mijał szybko a zaraz już będzie zachód słońca, przypomniałam sobie o tym że mam się spotkać z nimi..
CZYTASZ
Czy ty dalej mnie nienawidzisz?
Teen FictionJeszcze trzy lata temu, całe moje życie było inne. Miałam osobę którą kochałam..a może nadal kocham? Tamte czasy już nigdy nie wrócą..Przez to wszystko nienawidzę siebie i swoich rodziców. Straciłam miłość życia i najlepszego przyjaciela. LevixReader