..Damy radę[11]

231 15 3
                                    

Zapukałam trzy razy w drzwi Erwina a obok mnie stał kobaltowooki który spoglądał ciągle przed siebie. Gdy usłyszeliśmy krótkie „Wejść", odrazu nacisnęłam klamkę i weszliśmy do środka.
-Cześć Erwin.-Powiedziałam siadając na krześle.
-Witaj [y/n], cześć Levi. W jakiej sprawie przychodzicie?-Uniósł lekko brwi.
-W dość poważnej, nawet bardzo. Może najpierw przedstawimy coś o czym nigdy nie rozmawialiśmy.-Popatrzył pytająco-Ja i Levi, 3 lata temu byliśmy razem.-Jego oczy otworzyły się szerzej, widocznie ta wiadomość była dla niego zaskakująca.-Lecz zepsuł to mój ojciec, Generał Żandarmerii, ale nie o to chodzi. Pokaż mu ten list.-Czarnowłosy podał mu kopertę w którym znajdowała się ta wiadomość. Otworzył ją powoli i zaczął czytać. Wyglądał na zdziwionego.
-Co chcecie zrobić?-Zapytał.
-To mój pomysł, ale chce zniszczyć mojego ojca. On zabrał mi wszystko co było dla mnie ważne, a na dodatek chce oskarżyć Levia o coś, co nigdy by nie zrobił. Chce pokazać to sądowi i by coś zrobili z tym skurwielem.-Mężczyzna nic nie odpowiedział, wpatrywał się w nas z szeroko otwartymi oczami.
-[y/n], ty wiesz co ty chcesz zrobić? Ja ci nie zabraniam bo to co robi jest okropne i nie zasługuje na miano Generała, ale jednak to twój ojciec. Pamiętaj że to co zrobisz będzie nieodwracalne i że jeśli sprawa powiedzie się tak, że nic mu nie zrobią. Już nie będziesz mieć ojca..
-Już od trzech lat go nie mam.-Przerwałam mu.-Nienawidzę go i chce go zniszczyć. Chcieliśmy się zapytać czy możemy wyruszyć na kilka dni z korpusu. Całą sprawą zajmiemy się my, więc o nic się nie martw. Levia nie chce w to wciągać aż tak, po prostu będzie świadkiem. A ja będą osobą „główną" i będę za wszystko odpowiadać.
-To wasza decyzja i zróbcie jak chcecie. Lecz życzę wam wygrania rozprawy. Możecie wyruszyć kiedy chcecie ale powiedzcie mi dwu dni prędzej, załatwię wam dojazd oraz miejsce do spania.
-Dziękujemy.-Uśmiechnęłam się oraz wyszłam wraz kobaltowookim, ruszając do swoich pokoi.

Po zjedzonej kolacji odpoczywałem w swoim pokoju. W pewnym momencie stwierdziłam że muszę iść zapytać się Levia kiedy wyruszamy i ustalić szczegóły. Wstałam oraz wyszłam z pokoju i podeszłam do drzwi które były o kilka pokoi dalej. Zapukałam do drzwi czekając na odpowiedź.
-Imię, nazwisko i interes.-Usłyszałam głos z zza drzwi.
-[y/n] [l/n], chciałabym porozmawiać.-Otworzył drzwi oraz wpuścił mnie do siebie. Usiadłam na krześle oraz czekałam aż pojawi się przede mną. Gdy usiadł, popatrzył się na mnie pytająco.
-Kiedy chcesz wyruszyć?-Zapytałam.
-To raczej ja ci powinienem zadać to pytanie.
-Hm co myślisz by w przyszłym tygodniu?
-Jeśli nic nie będzie poważnego do roboty, to pasuje. Jak chcesz się dogadać z ojcem?
-Myślałam o tym by napisać do niego list o spotkanie. Przyjadę tam i spróbuje mu powiedzieć  że ma rozprawę w sądzie i o wszystkim wiem.
-Musimy zacząć załatwiać tą rozprawę jak najszybciej.-Dodał.
-Nie martw się, jestem w trakcie pisania listu o prośbę by zrobili nam tą rozprawę. Najważniejsze jest przekonać Dariusa Zackly'iego. Jeśli to się nam uda, mamy wygraną.-Pomiędzy nami nastała cisza lecz on ją przerwał.
-Nie myśl sobie, że Cię nie lubię. Zrobiłem to co musiałem.-Odparł.
-Ale ja Cię rozumiem. Znaczy wtedy nie rozumiałam, ale wiem jak się musiałeś czuć. Być może trochę przesadnie zareagowałam rzucając tą filiżanką..
-No ją akurat nie musiałaś rozwalać. Musiałem to posprzątać tch.-Przerwał mi.-Ale ja Cię też rozumiem, zachowałem się jak idiota..-Spuścił głowę.
-Ej no, ale wszystko jest dobrze.-Powiedziałam z uśmiechem i wtedy on..popatrzył mi prosto w oczy. Mają piękny kobaltowy kolor. To są oczy w których zakochałam się tak mocno.
-Hej Levi! Widziałeś może [y/n]?-Zwróciła swój wzrok na mnie.-O tu jesteś. James Cię szukał.
-Po co?-Nagle powiedział.
-Nie mówił.
-Dzięki Hanji że powiedziałaś. Może wyjdziemy gdzieś w trójkę wieczorem?-Zapytałam.
-Świetny pomysł!-Powiedziała głośno Hanji.-Levi, dawaj chodź!
-Tch.-Przewrócił oczami.-Muszę?
-Tak.-Odpowiedziała cztero oka.

-Szukałeś mnie tak?-Powiedziałam podchodząc do chłopaka. Pokiwał twierdząco głową.-O co chodzi?
-Przejdziemy się gdzieś?-Ruszyliśmy przed korpus, a dokładnie do drzewa, które rośnie samotnie.-Jutro wracam do domu.-Oznajmił.
-Ale ten czas szybko minął, mam nadzieje że kiedyś jeszcze wrócisz do nas.
-Ale to nie wszystko..-Zwrócił swój wzrok na buty.
-Coś się stało?-Zapytałam. Podniósł głowę i popatrzył na mnie.
-Chcę Ci przekazać że..-Wziął głęboki oddech, popatrzył mi w oczy i nagle mnie pocałował. Po krótkim pocałunku, stałam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć ani co zrobić. Popatrzyłam tylko na boki i dalej nie wiedziałam jak się zachować wobec niego.
-James, ja..Przepraszam ale ja kocham kogoś innego.-Nastała chwilowa cisza.
-Myślałem że pomiędzy nami coś jest..-W jego oczach zebrały się łzy i przytuliłam go odrazu na pocieszenie.
-Wybacz naprawdę, ale ja kocham jedną osobę już od trzech lat. Nie umiem go zostawić..
-Dobra, rozumiem..Ja lepiej już pójdę.-Odwrócił się i wrócił do korpusu. Ja dalej stałam pod tym drzewem. Czemu inni zakochują się we mnie, ale on akurat nie umie? Czas mijał szybko a zaraz już będzie zachód słońca, przypomniałam sobie o tym że mam się spotkać z nimi..

Czy ty dalej mnie nienawidzisz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz